Rozdział 4

332 20 12
                                    

- Obudził się - usłyszałem głos Evana tak jak gdyby mówił do mnie spod wody ( wiecie o co chodzi ?)

- Co się stało - spytałem gdy otworzyłem oczy

- zemdlałeś w łazience i to tak właściwie tylko tyle wiem o zaistniałej sytuacji - Evan spojrzał na mnie zmartwionym głosem - przepadła ci poprawa tego Eliksiru, ale profesor Slughon powiedział że nie musicie jednak go poprawiać

- i całe szczęście - powiedziałem i zakaszlałem - wody - wychrypałem

- Już podaje - obok łóżka szpitalnego zmaterializowała się postać pani Pomfey - A tobie młody człowieku skończył się jej czas odwiedzin

- jeszcze tylko pięć minut - powiedział Evan i zrobił słodkie oczka

- no dobrze ale po tych pięciu minutach wychodzisz chodzbym cię miała stąd za uszy wytargać - powiedziała i wyszła z sali

- wiesz że dwa łóżka obok ciebie leży Remus Lupin?

- serio? - spytałem

- i co z tego ?

- a to że pewnie z braciszkiem się tu spotkasz bo to przecież jego przyjaciel - powiedział

- nie - powiedziałem zduszonym głosem - przecież jak mnie zobaczy to zacznie tu przychodzić tylko po to żeby się że mnie ponabijać.

- wiem dlatego radzę ci zasuwać zasłony i możesz też...

- skonczył się czas już i tak siedzisz tu 3 minuty dłużej - przerwała mu pani Pomfey - przyjdź po lekcjach wtedy będziesz mógł dłużej porozmawiać - powiedziała po czym wygoniła do z pomieszczenia - Twoja rodzice powiedzieli że przyjadą się z tobą spotkać, i sprawdzić czy wszystko w porządku - powiedziała po czym podała mi eliksir który trzymała w ręce

- wypij, ale szybko bo nie jest on zbyt smaczny.

Przełknąłem szybko eliksir. Faktycznie miał gorzki posmak przez co się skrzywiłem. Dopiero po wypiciu eliksiru zdałem sobie sprawę z tego co powiedziała szkolna pielęgniarka.

Moji rodzice mieli przyjechać do szkoły. Moji rodzice którzy nigdy mnie nawet nie przytulili ani nie podali lekarstwa na chorobę, przyjeżdżają do Hogwartu z powodu mojego zasłabnięcia

- Jprd - powiedziałem od nosem i zamknąłem oczy - spróbuję się z tym przespać.

Zostałem obudzony przez zmartwioną panią Pomfey - próbowałam powiedzieć twoim rodzicom że nie muszą cię odwiedzać, jednak oni są już zdecydowani - powiedziała nie kryjąc zmartwienia w głosie.

Pani Pomfey jest jedyna ( z grona nauczycieli ) osoba której ufam. Wiem że nie będzie pytać skąd mam te paskudne rany ani dlaczego je robię. Jest przy mnie od kiedy po raz pierwszy rok temu popiołem się. Zdarzyło się to w szkole po lekcjach. Zamknąłem się w łazience koło szpitala. Pani Pomfey usłyszała jak płacze i pomogła mi wyleczyć rany, byłem tak zrozpaczony że opowiedziałem jej wszystko. O tym jak mojemu bratu obojętne jest czy żyje, o tym że boję się rodziców i o wielu innych moich problemach. Ona mnie rozumie i potrafi pocieszyć i ochronić . Od tamtego momentu ona broni mnie za każdym razem kiedy ma ku temu okazję. Tak jak teraz

Zrobiło mi się głupio. Leżę tutaj tylko dlatego że nie zaufałem jej do końca i nie przyszedłem do niej kiedy zaczęłem się źle czuć.

- Nie powinienem zostawiać wizyt u lekarza na pózniej - powiedziałem że skruchą - przez to teraz moji rodzice chcą odwiedzić Hogwart

- ależ nikt cię o to nie osądźa, poza tym to ja powinnam zauważyć że nie stawiasz się na posiłki - powiedziała i posłała mi jedno z jej współczujących spojrzeń - jak to się stało że przestałeś chodzić na posiłki?

- Po prostu nie czułem się głodny - przez cały tydzień ? - spojrzała na mnie - nie jeść przez cały tydzień to jak próbować popełnić samobujstwo, a to już przerabialiśmy, prawda

- prawda - powiedziałem

- przepraszam, powinienem bardziej uważać - mam nadzieję że następnym razem gdy cóż złego będzie się dziać przyjdziesz od razu do mnie

- postaram się

- to dobrze - pani Pomfey wiedziała że usłyszeć ode mnie "postaram się " to u niego jak " zrobię tak ". Jednak w kwestii jego zdrowia psychicznego " postaram się " mogło oznaczać wszystko - postaraj się nie zwariować, bo spędzisz tutaj na pewno więcej niż tydzień

- dlaczego? - Doprowadziłem swój organizm do skrajnego wyczerpania, jedyne co dał radę zrobić twój organizm w ramach prostestu to zemdlenie.

- Ach - spojrzałem na panią Pomfey

- a co będę robić cały te czas - możesz się porządnie wyspać i wypocząć a także poprawić swoje nawyki żywieniowe. Dodatkowo łóżko od ciebie leży Remus Lupin. Możesz się czegoś od niego nauczyć - powiedziała - a teraz leż - powiedziała i wyszła a ja zamknąłem powieki i odpłynąłem do krainy snów.

......

Ze snu następnego dnia wyrwał mnie śmiech. Wyjrzałem niemrawo zza zasłony izolującej moje łóżko od innych w sali. Zauwarzyłem że dwa łóżka dalej pojawił się nowy pacjent, Remus Lupin.

James, Peter i mój brat Syriusz stali obok.

- Bądźcie ciszej - powiedziała pani Pomfey, a ja położyłem z powrotem moją głowę na poduszce - obudzicie mojego drugiego pacjenta

- ale tu nikogo prócz nas nie ma - to Syriusz

- A tu ? - spytała pani Pomfey z czego wywnioskowałam że wskazuje na moje zasłonięte łóżko - więc jak już mówiłam ciszej proszę, bo jak nie to będziecie musieli zakończyć odwiedziny wcześniej

.- Dobrze będziemy już ich - to powiedział Peter, a ja usłyszałem jak pani Pomfey wychodzi z sali

- kto tam leży - spytał się Remusa James

- Nie wiem ale gdy wczoraj przyszłemu do skrzydła szpitalnego już tam leżał , przez cały czas kotara jest zasłonięta

- pewnie jakiś pierwszoklasista coś sobie złamał i się teraz kuruje - znowu Syriusz

- Nie wydaje mi się- odpowiedział mu Remus - gdyby był z pierwszej klasy na pewno przyszli by tu jego koledzy żeby opowiadać mu jak jest na lekcjach

- No wsumie racja - powiedział James

- a może sprawdzimy kto tam leży - spytał

- przecież pani Pomfey mówila że śpi - zamknąłem szybko oczy jak gdybym bał się że nagle postanowią rozsunąć kotarę

- Przyniesienie mi czekolady ? - spytał Lupin

- Doba ale kto ?

- wiem!! kto pierwszy tu wróci z tabliczka czekolady wygrywa - powiedział Syriusz i jak wywnioskowałem po odgłosach wybiegł z pomieszczenia a za nim dwa jego kumple.

Ja postanowiłem że nie powinno mnie tutaj teraz być. Skoro chcą sprawdzić kto tu jest to tylko kwestia kilku minut i po powrocie na pewno sprawdzą kto leży na tym łóżku. Mój brat gdyby mnie tu zobaczył nie dał by mi żyć " zobacz taki idealny pan nagle źle się poczuł i trafił do szpitala ".

Wyjrzałem za kotarę i zobaczyłem że Remus leży na poduszce z zamkniętymi oczami. To moja jedyna szansa i dobrze o tym wiem.

Bezszelestnie wstaje z łóżka szpitalnego i przemykam do łazienki. Drzwi lekko skrzypią podczas zamykania ale to nic, pomyśli że to pani Pomfey idzie po lekarstwa do swojego gabinetu. Siadam pod zamkniętymi drzwiami. Po kilku minutach siedzenia na kafelkach robię się senny. Zamykam oczy i z powrotem usypiam. ..

I KOLEJNY ROZDZIALIK....

PRZEZ FERIE ROZDZIAŁY BĘDĄ CZĘŚCIEJ. MAM JESZCZE TROCHĘ TEKSTU NA KOLEJNY ROZDZIAŁ JUŻ ZROBIONEGO. :)

Happy end /JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz