Z paniką ukląkłem przy nim.
Oddycha.
Oddycha.
Merlinie.
Żyje.
Całe szczęście.
Nie wiedziałem co zrobić.
Z kim się skontaktować ?
Na pewno nie z rodzicami.
Co powinienem zrobić??
Moje ręce zaczęły się trząść.
Postanowiłem że postaram się go ocucić.
Szybko wszedłem do łazienki mojego brata. Trzęsącymi się stale dłońmi wziołem szklankę z umywalki i napełniłem ja lodowatą wodą. Wylałem ja na twarz Syriusza.
Podziałało.
Dzięki ci Merlinie.
Przetarł oczy i zamglonym wzrokiem powiudl po pomieszceni. Jego wzrok zatrzymał się na mnie.
- wszystko ok ?.- spytałem
- tak - odpowiedziała zimnym tonem.
Przecież przed chwilą dostałem ataku paniki gdy go.zobaczyłem a on udaje jak gdybym nic dla niego nie zrobił.
- możesz już wyjść - powiedzial zimnym tonem.
Super.
Ja się martwię a on teraz zachowuje się tak jak gdybym był winny wszystkimi co się tu stało. Że łzami w oczach wyszedłem w z jego pokoju. Pobiegłem do mnie do pokoju i weszłam do łazienki. Usiadłem na toalecie podkuliłem nogi.
Potnij się.
Zabij się.
Masz balkon w pokoju.
Skocz.
Masz tabletki w pokoju.
Zjedź je.
Alkohol jest w kuchni.
Popijesz.
Nigdy więcej nic się takiego nie wydarzy.
Umrzesz.
Zakończ to.
Żyletki są w pokoju u rodziców.
Chcę krwi.
Dusze się łzami.
Nie.
Nie, nie nie nie nie.
przestan.
tak.
Myśleć.
I przestaje myśleć.
Ocieram łzy.
Tylko kilka kresek.
Nie nie nie nie.
Nie wolno.
Pani Pomfey zauważy.
Ale jej tu nie ma.
Mogę to zrobić.
Mogę sobie ulżyć.
Zrobię to.
Szybko idę do pokoju rodziców i w szafce ojca znajduje zestaw żyletek do golenia.
Idealnie.
Nie używane.
CZYTASZ
Happy end /Jegulus
Teen FictionRegulus coraz mniej radzi sobie w życiu, coraz trudniej jest mu normalnie funkcjonować jak normalny czarodziej. Nienawidzi swojego ciała i umysłu, tego że jest tak podporządkowany rodzicom. Jego brat, Syriusz nienawidzi go przez jego zachowanie wzgl...