rozdział 17

216 14 6
                                    

Siedzieliśmy na skamieniali

- Nie mamy niestety jeszcze dostępu do nagrań, póki co ma do nich dostęp tylko Dumbledore - kontynuował

Odetchnąłem. Czyli jest jeszcze szansa że nikt nie przeglądną nagrań z kamer. Wystarczy włamać się do gabinetu dyrektora i załatwione. Włamać może się Potter albo Syriusz i po temacie. Czy jednak będą chcieli nam pomóc? Spojrzałem na Jamesa siedzącego tuż obok mnie. Też wydawał się lekko wstrząsie ty tą informacją. Bądź co bądź on też dużo rozrabia w tej szkole a kamery wcale nie pomogą mu w zatarciu śladów. 

James spojrzał na mnie i uświadomił mi że się na niego gapiłem. Postanowiłem udawać że gapieniem się  miałem zwrócić jego uwagę. Przesunąłem się bliżej jedno ucha i szepnąłem

- Zamierzasz ukraść te nagrania ?

- Tak chyba oczywiste że tak wiesz ile mieli by powoduje żeby mnie albo Syriusza wyrzucić - odszepną mi po czym spojrzał na nadal wywodzącego się na temat kamer profesora i dodał - mogę też załatwić te z Evanem ale będę potrzebował za to twojej przysługi.

- Jakiej niby?

-Jeszce nie wiem  ale coś wymyślę gdy nadejdzie odpowiednia pora - powiedział i z powrotem skupił się na śledzeniu wzrokiem slughona dając do zrozumienia że rozmowę uważa za zakonczoną.

...

- Boże ja nawet tego nie pamiętam tak byłem pijany - powtarzał w kółko Evan chodząc wookoło naszych łóżek.

- Mówię ci przecież że Potter  i Syriusz wykradną te nagrania.

-  Skąd możesz wiedzieć to na pewno - powtórzył po raz kolejny i z powrotem zaczą powtarzać wczesniejszą frazę.

- Wiem bo gdyby je zostawili to też coś by na nich mieli - powiesziałem spokojnie do wciąż chodzącego w kółko chłopaka - pamiętasz kto z nami wtedy poszedł ?

- No dobra ale...

- Uspokój się Ev -  przerwał mu  Barty który właśniewszedł do pokoju - masz tu leki na uspokojenie - powedział po czym obją go i posadził na łóżku - nie możesz tak cały czas panikować, na pewno się tym zajmą.

- Nadal nie mamy gwarancji...

- Też tam z wami poszedłem, mój brat tego tak nie zostawi - powkedziałem już zirytowany - nie musisz się przejmować jeśli oni tego nie załatwią to ja tam pójdę i zrobię rozpierdol.

- Też tam będę - uśmiechną się Barty - musisz wyluzować, nic się nie stało.

- Najwyżej powiedzą że masz sugar daddy'ego w szkole i tyle.

- Nie obrazę się serio - powiedział Barty wywołując uśmiech na twarzy Rosiera

...

Podczas obiadu Evan prawie nic nie zjadł. Ja trochę zjadłem jednak bardziej skupiłem się na dalszych próbach uspokojenia przyjaciela. Jak można od kilku godzin martwić się o taką głupotę. Byliśmy nawet spytać się Syriusza i Jamesa czy usuną nagrania z Evanem. Powiedzieli że zrobią to i żebyśmy się nie martwili.

- A co jeśli robią sobie z nas żarty ?

-Ta

- Albo usuną wszystkie inne nagrania oprócz tego ze mną?

- Ev..

- O nie a jeśli ktoś wcześniej sprawdzi te nagrania ?

- EVAN!!!

- CO ? Martwię się przecież

- Niepotrzebnie - Crouch spogląda na mnie - jeśli oni tego nie usuną to ja z Regionem się tym zajmiemy, prawda - spojrzał na mnie czekając na moją reakcję.

Pokiwałem głową.

-Nie zostawilibyśmy cię na pastwę losu - mówię i nakładam mu na talerz ziemniaki - a teraz zjedz coś

- Mhm... - nie dał rady odpowiedzieć bo Barty włożył mu do buzi całą łyżkę ziemniaków.

- żryj i się nie kłuć - powiedział rozbawiony.

Zasmiałem się i spojrzałem na mój talerz. Nie maiłem ochoty na jedzenie. Spojrzałem na Bartego zajętego wpychaniem w Evana jedzenia i odsunąłem od siebie talerz. Wstając zgarnąłem tylko jabłko.

- Idę się pouczyć - powiedziałem po czym wyszedłem z sali zadowolony że nie musiałem nic jeść. Nie chciałem się z nowy głodzić jednak lubiłem uczucie głodu. Raz przecież mi nie zaszkodzi.

Pomimo że list dostałem dopiero rano, a pojechać tam miałem pod koniec tygodnia, czułem się źle z tym że mam wrucić do "domu". I nawet jeśli nie mogą mnie do tego zmusić muszę spotkać się w końcu z rodzicami. Nie mogę się przez  cały czas przed nimi  ukrywać.

Do końca dnia starałem się nad tym nie zastanawiać.

...

Następnego dnia rano obudziłem się o 3 nad ranem i już do budzika Bartego ( o godzinie 7:30) nie udało mis je usnąć. Zmęczony brakiem snu leżałem w łóżku i gapiłem się w sufit.

Gdy Evan i Barty się już obudzili wziąłem ubrania i poszedłem pod prysznic. Włączyłem ciepłą wodę i spojrzałem na moje nogi. Całe w bliznach i jeszcze nie zagonionych ranach. Czy ja kiedykolwiek będę mógł wyjść gdzieś w krótkich spodenkach? Czy będę mógł zachowywać się jak człowiek ? Czy na jestem normalny ?  Czy sam sobie wymyślam problemy?

OKEJ WIEC JEST TEZ NIE ZBYT DŁUGI ALE JEST .

MOŻE JAK SKOŃCZĘ PISAĆ TĄ KSIĄŻKĘ TO POŁĄCZĘ PO KILKA ROZDZIAŁÓW RAZEM I BĘDĄ DZIĘKI TEMU DŁUŻSZE.

NIE WIEM CO PISAĆ WIĘC MOGĘ TYLKO POWIEDZIEĆ ŻE KOLEJNY ROZDZIAŁ DODAM W PRZECIĄGU JEDNEGO/ DWÓCH KOLEJNYCH TYGODNI BO JADĘ NA WYCIECZKĘ I NIEZBYT BĘDĘ MIEĆ DOSTĘP DO TELEFONU

Happy end /JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz