Rozdział 5

354 19 24
                                    

poniedziałek

Dzisiaj obudziłem się w lepszym humorze. Pomimo że nadal słabo się czułem mój humor poprawił się znacznie. Nie byłem już tak bardzo śpiący żeby przesypiać cały dzień.

Pani Pomfey zajrzała do mnie po kilku minutach.

- Och, już się obudziłeś - powiedziała zaskoczona - odsunąć zasłony, żeby wpuścić trochę światła? - Spytała

- Dobrze - powiedziałem wiedząc że jeśli teraz się nie zgodzę to na pewno później gdy przyjda koledzy Łupina będę siedzieć w ciemnościach.

Nie przeszkadzało mi to jednak wiedziałem że pani Pomfey zaczęła by się zamartwiać , czy na pewno czuje się dobrze.

Teraz wystarczy zmierzyć się z samym Remusem, i poprosić go aby nie mówił o mojej obecności w skrzydle szpitalnym. Teraz jednak Lupin spał więc mogłem spokojnie odetchnąć na chwilę. Zmrużyłem oczy gdy ciemność zastąpiły jasne promienie słoneczne.

- Jeśli czegoś będziesz potrzebowact to wołaj - powiedziała pani Pomfey - za godzinę przyniosę ci śniadanie.

Spojrzałem na zegar na ścianie.

Zajęcia się już zaczęły.

Pierwsze miałem eliksiry.

Ciekawe czy Potter zauważy brak mnie na zajęciach. Przecież to z nim miałem robić eliksiry. Jemu pewnie nie przeszkadza że mnie nie ma. Pewnie nawet nie zauważy.

Zamyśliłem się i nie zauważyłem kiedy Remus się obudził. Spojrzał dookoła sklejonymi od długiego snu oczami. Gdy jego wzrok padł na mnie całkowicie się rozbudził.

- Regulus? - spytał

- Tak - odpowiedziałem mu. Nie czułem zbyt dużego strachu przed jego osobą. Mijałem go na korytarzu od czasu do czasu więc nauczyłem się.juz mówić do niego " cześć ". Teraz jednak leżał w skrzydle szpitalnym łóżko ode mnie więc byłem skazany na jego obecność

- Jak się tutaj znalazłeś ? - spytał

- Zemdlałem - odpowiedziałem lekceważąco - a ty ?

- eeee zachorowałem

- serio - spytałem. Nie wyglądał na horego.

- Tak - powiedział stanowczo - a skoro ty zemdlałeś to powinnaś zostać już wypisany - powiedział podejrzliwie.

No tak.

Jak mam mu wytłumaczyc że przez tydzień nic nie jadłem ? A tak w sumie to po co? Nie muszę mu się tłumaczyć.

- Bo tak

- To nie jest odpowkkiedź

- Trudno musisz z tym żyć. - powiedziałem.

Z opresji uratowała mnie pani Pomfey która weszła do pomieszczenia z dwoma tacami z jedzeniem. Od razu zauważyłem która jest moja. Ta z mniejszą ilością jedzenia. Pomimo że nawet na widok takiej ilości jedzenia robiło mi się niedobrze, to pani Pomfey znała się na tym i wiedziała że jeśli mam zacząć jeść to po trochu i nie na siłę.

Najpierw podeszła do Remusa i podała mu jedzenie

- Tu masz fiolkę z lekami przeciw bólowymi - powiedziała i podeszła do mnie - zjedz ile możesz - powiedziała że zrozumieniem - jednak masz troszeczkę zjeść, nie mogę cię jednak do jedzenia zmusić - powiedziała i poczochrała mi włosy. - widzę że się zapoznaliscie - powiedziała - smacznego - i wyszła.

Happy end /JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz