Przez resztę świąt nic szczególnego się nie działo. Syriusz kilka razy oberwał ulubionym zaklęciem matki ( na szczęście tylko raz byłem tego świadkiem więc względnie dobrze spędziłem ten czas ) jednak gdy pytałem się go czy potrzebuje pomocy odpowiedział że nie i że nie potrzebuje pomocy od śmierciożercy.
Przetrwałem ten tydzień wiedząc że po wigilii wracam do Hogwartu i przez kilka następnych miesięcy nie spotkam rodziców. Musiałem przetrwać jeszcze tylko ten wieczór i jutrzejszy poranek i będę wolny. W końcu wrócę do Hogwartu. Zostało tylko 24 godziny i nie będzie tu mnie. Jak już mówiłem będę jednak musiał przetrwać bal. Po jaką cholerę muszą organizować ten bal?
...
- Regulusie czy jesteś już gotowy - krzyknęła matka
- Tak - odkrzykełem ( A MOŻE POWINNO BYĆ ODKRZYKNOŁEM ?).
- A ty Syriuszu ?
- MÓWIŁEM ŻE NIGDZIE NIE IDĘ - wrzasną mój brat z drugiego pokoju
- synku to bez sensu wiesz o ty - odkrzykneła zimnym tonem - musisz iść, Regulusek przecież idzie - krzyknęła jeszcze słodkim tonem i stwierdziła że ta kłótnia jest zakończona.
Zszedłem na dół i ujrzałem Ojca który ubierał już buty.
-Regulusie ubierz się i idź z ojcem ja muszę jeszcze zająć się Syriuszem - powiedziała matka i nie czekając na moją odpowiedz zaczeła wchodzić po schodach.
- oczywiście - powiedziałem i już po chwili znajdowałem się w sali balowej w której znajdowało się już dużo innych osób.
- chodź synu zajęć miejsca - powiedział ojciec - i trzeba przywitać się z Lucjuszem i Rudolfem.
- Dobrze Ojcze - odpowiedziałem i posłusznie udałem się za nim do stołu. Gdy już siedziałem przy nim rozejrzałem się po sali.
Tak właściwie to rozpoznałem puki co tylko Bellatrix i Narcyze które wraz z jeszcze jedną nie znaną mi czarownicą, rozmawiały stojąc przy stole z alkoholem.
Mój ojciec szukał wzrokiem Lucjusza jednak ani on ani ja go nie widzieliśmy.
- Pewnie spóźnia się bo mają coś jeszcze do załatwienia - powiedział ojciec godząc się z tym że nie spotka jednego ze swoich " przyjaciół ". Po kilku minutach siedzenia dostrzegłem matkę zmierzającą w naszą stronę.
- Syriusz jednak został w domu - powiedziała chłodnym tonem - Regulusie widziałam tu jednego z twoich przyjaciół Everego, Czy jakoś tak...
- Ach, Evan też tu jest ?- spytałem zdziwiony. Nie spodziewałem się go tutaj. Może Barty też tu jest w końcu jego ojciec też jest śmierciożercą. - czy mogę iść do nich ? - spytałem z nadzieją.
- dobrze ale wróć do nas gdy będzie pora jedzenia.
- oczywiście - odpowiedziałem i rozradowany poszedłem szukać Evana. Po kilku minutach go znalazłem.
Stał oczywiście przy stole z alkoholem. Kto by się spodziewał? Każdy kto go zna. Nie zdziwiło mnie też to że jest już lekko pijany. Jeszcze nie na tyle żeby się czołgać po podłodze ale już na tyle że gdyby ktoś mu powiedział żeby pocałował slughorna to by to zrobił.
Podeszłem do niego
- Reeeeeeeeeeeeeeeeg słooonko tuuu jesteśśś - powiedział z pijackim uśmiechem - jaaak tam u ciebie ?
- dobrze widzę jednak że u ciebie niezbyt
- jak to ? - spytał zdziwiony- przecież jest wspaniale ! - powiedział jak typowy pijak. Ja już wiedziałem że nieporozmawiam sobie z nim.
- widziałeś gdzieś Barte'go ?
- Poszedł po wodę - odpowiedział mi Evan. Czyli jednak Barty go pilnował ale nie chciał sam się upić więc zdecydował się na wodę.
Mądry wybur szczególnie że moja matka widziała Evana jeszcze przed chwilą całkowicie trzeźwego.
To oznaczało że te trunki są naprawdę mocne..
- cześć Reg !.- przywitał się Barty który właśnie podszedł do nas - o nie Ev miałeś nie pić ! - powiedział zawiedzionym tonem.
Też wiedział że z Evanem sobie już nie porozmawia.
Chwilę rozmawiałem jeszcze z przyjaciółmi jednak uświadomiłem sobie że za chwilę będzie podawany posiłek a ja obiecałem rodzicom że wrócę przed posiłkiem. Szybko pożegnałem się z Evanem który usypiał na ramieniu Barte'go.
U Barte'go wymogłem obietnicę że zaopiekuje się Evanem. Wiedziałem że jeśli bym go nawet nie prosił to i tak by się nim zaopiekował jednak wtedy gdyby Evan zaczą się dziwnie zachowywać oddał by go jakiejś randomowej dziewczynie albo chłopakowi.
Wruciłam do rodziców idealnie na jedzenie. Zjadłem dość dużo jak na mnie z czego rodzice byli zadowoleni (- w końcu wraca ci apetyt - udawała radość matka) po jedzeniu jeszcze chwilę pozostałem przy stole, potem jednak musiałem obejść wszystkie kuzynki i zaprosić każdą z nich na co najmniej jeden taniec.
Pod koniec nogi bolały mnie tak bardzo że spytałem rodziców czy mógł bym wrócić do domu bo jeszcze nie czuję się pewni po chorobie ( co z tego że byłem chory jakieś trzy tygodnie temu).
Co dziwne zgodzili się.
Matka aportował mnie do domu a sama wróciła jeszcze na bal. Szybko się ukompałem, przebrałem i już chciałem położyć się do łóżka gdy uświadomiłem sobie że nie wiem tak właściwe co się stało z Syriuszem.
Merlinie przecież nie pojawił się na balu a to matka z nim rozmawiała.
Na pewno powyżywała się na nim i zostawiła go nieprzytomnego w domu myślałem gdy biegłem do pokoju Syriusza.
Na początku zapukałem do pokoju.Nikt mi nie odpowiedział.
Merlinie.
Otworzyłem drzwi i ujrzałem Syriusza leżącego na podłodze.
HEEEEEJJJJJJJ
MACIE ROZDZIALIK
SORRY ZA ORTO ( JAK ZAWSZE)
LISTU NIE MA PUKI CO JEDNAK WSTAWIĘ GO JUŻ NIEDŁUGO ( CZYLI NIGDY )
CZYTASZ
Happy end /Jegulus
Teen FictionRegulus coraz mniej radzi sobie w życiu, coraz trudniej jest mu normalnie funkcjonować jak normalny czarodziej. Nienawidzi swojego ciała i umysłu, tego że jest tak podporządkowany rodzicom. Jego brat, Syriusz nienawidzi go przez jego zachowanie wzgl...