Rozdział 13

300 20 6
                                    

Po południu gdy mama Jamesa pojechała do pracy Syriusz i Lupin filtrowanie już ze sobą przez cały czas i to tak że ja i James musieliśmy wyjść z pokoju żeby nie zacząć się z nich śmiać. Wyglądali tak słodko!

  - Hej, a może zagramy w państwa miasta? - spytał James pomiędzy niekontrolowanym chichotem - co ty na to ?

- okej - ledwo udało mi się powiedzieć bo wstrząsały mną niekontrolowane wybuchy chichotu.

Zaczęliśmy grać pierwszą literą była literą A

- Albania - powiedziałem pierwszy

-Anglia - wiedziałem że powie coś tak oczywistego że musiałem wymyślić coś niebanalnego.

- Anakonda - i znowu coś oczywistego

- Aligator

- Aparat

- Akwarele

- Abigail

- Abigail - tylko dwa ostatnie słowa nam się pokryły.

- czyli co remis ? - spytał James.

- chyba tak chociaż dużo lepiej gra się w kilka osób.

- Masz rację, ale czy na pewno chcesz zaprosić nasze gołąbeczki do gry. - spytał ze śmiechem.

- raczej nie - odpowiedziałem mu. Dzięki temu że Remus i Syriusz skupiali się na sobie ja mogłem zaprzyjaźnić się z Jamesem. Chyba czułem się w ich towarzystwie coraz pewniej.






....










   Czas mijał szybko i nim się obejrzałem musiałem wracać do Hogwartu. Rodzice wysłali list do  rodziców Jamesa z pytaniem czy nie widzieli gdzieś swoich synów. Oczywiście odpisali że nie i że będą się rozglądać. Tak więc w końcu była pora na powrót do Hogwartu. Stałem na peronie i szukałem wzrokiem Evana i Barte'go. Nim jednak ich znalazłem to oni znaleźli mnie. Oczywiście musieli mnie wystraszyć

. - BOO - wrzasną Evan klepiąc mnie po plecach. Mocno. Trochę za mocno. O mało bym się nie wywrócił

. - człowieku czyś ty oszalał - warknąlem na niego

- ech jak mi brakowało tego twojego wiecznego narzekania- powiedział i mnie uścisną

- nienawidzę cię - wyszeptałem mu do ucha

- też cię kocham - odpowiedział rozbawiony.

Gdy zajęliśmy już miejsca w pociągu Barty postanowił zapytać

- to gdzie byłem przez cały czas bo twoje rodzice wysłali list gończy za tobą i Syriuszem ?- spytał się

- Aaaaa tam, nocowaliśmy sobie u Potterów ( dobrze to odmieniłam ?????) - Barty wytrzeszceyl na mnie oczy

- Serio ?! - spytał się Evan.

- tak serio - odpowiedziałem mu znudzonym tonem. Oczywiście musiałem wszystko opowiedzieć. Zachowałem tylko dla siebie nasza "wspólną" noc. 
  





....




Siedzieliśmy już w domitorium. Ja siedziałem na fotelu a Barty leżał na łóżku.

- Ejjjjjjjjjjjj  Reg - powiedział Evan siadając mi na nogach - pamiętasz że przed świętami mieliśmy pójść na mecz, ale go odwołali ?

- po pierwsze złaź min z nóg,- powiedziałem krzywiąc się z bólu nie wiem jak ktoś tak chudy może tyle ważyć - a po drugie nigdzie nie pójdę - powiedziałem stanowczo.

- ej no weź, wtedy powiedziałeś że pójdziesz - powiedział - a potem będzie impreza.... Chociaż w sumie mogli by sobie ten mecz odpuścić bo wiadomo kto wygra... Było by więcej czasu na imprezę

- Taaa ii na upicie się - powiedział obojętnym tonem Barty przewracając stronę w książce - naprawdę interesującą propozycja.

- I ty też !- Evan spojrzał na Barte'go zawiedzionym wzrokiem
- jak możesz

- Normalnie odpowiedział mu Barty.

.... 

   Koniec końców poszliśmy i na mecz i na imprezę.

Na meczu nic ciekawego się nie wydarzyło. Wygrali Gryfoni. Jej..

siedziałem właśnie na swoim łóżku a Evan krzątał się wokoło mnie i Barte'go.

- Nie możecie tak wyglądać

-a właśnie że możemy - odpowiedział mu Barty

- Ev to jest normalna impreza a nie wybieg mody

- wiem ale chyba nie chcecie tam iść w dresach...

- Chcemy - krzyknęliśmy z Bartym w tym samym czasie na co Evan załamał ręce.

- No to przynajmniej ubierzcie jakieś normalne spodnie - powiedział rzucając w nas jednymi z tych jego szerokich par spodni.

( CZY TO BRZMI POPRAWNIE POLSKO???)

Wiedział że cudem zgodziłem się na liście na imprezę wiec nie zamierzał przeginać. Szybko się przebrałem po czym razem z Evanem i Bartym wyszliśmy z pokoju wspólnego. Kierowaliśmy się do pokoju gryfonów. Co zadziwiające przed wejściem tłoczył się tłum ludzi. Ev szybko wypchał się na sam przód.

Jak on to robi - myślałem idąc za nim.

weszliśmy w końcu do pokoju wspólnego gryfonów. Na stołach leżało pełno o przekąsek i alkohol. Ciekawe skąd go mają. Siadłem wraz z Bartym na kanapie a Evan ruszył po jakiś alkohol.

To będzie dłuuuuuugi wieczór.




ECH...

DOPADŁO MNIE JAKIEŚ CHORÓBSTWO I NIE DAJE RADY PISAĆ...

DLATEGO ROZDZIAŁ JEST PRZEDSMAKIEM TEGO CI BĘDZIE...

ROZDZIAŁU W PIĄTEK NIE BĘDZIE BO TO DLA MNEI ZBYT MALO CZASU SZCZEGÓLNIE ŻE CHCĘ NAPISAC ROZDZIAŁ Z IMPREZOM JAK NAJLEPIEJ

I SORRY ZE WYSZEDŁ TEN ROZDZIAŁ TAK PÓŹNO I ZE JEST TAKI KRÓTKI

MA ON PONAD 650 SŁÓW CO DLA MNIE JEST MEGA MAŁO

Happy end /JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz