Po południu gdy mama Jamesa pojechała do pracy Syriusz i Lupin filtrowanie już ze sobą przez cały czas i to tak że ja i James musieliśmy wyjść z pokoju żeby nie zacząć się z nich śmiać. Wyglądali tak słodko!
- Hej, a może zagramy w państwa miasta? - spytał James pomiędzy niekontrolowanym chichotem - co ty na to ?
- okej - ledwo udało mi się powiedzieć bo wstrząsały mną niekontrolowane wybuchy chichotu.
Zaczęliśmy grać pierwszą literą była literą A
- Albania - powiedziałem pierwszy
-Anglia - wiedziałem że powie coś tak oczywistego że musiałem wymyślić coś niebanalnego.
- Anakonda - i znowu coś oczywistego
- Aligator
- Aparat
- Akwarele
- Abigail
- Abigail - tylko dwa ostatnie słowa nam się pokryły.
- czyli co remis ? - spytał James.
- chyba tak chociaż dużo lepiej gra się w kilka osób.
- Masz rację, ale czy na pewno chcesz zaprosić nasze gołąbeczki do gry. - spytał ze śmiechem.
- raczej nie - odpowiedziałem mu. Dzięki temu że Remus i Syriusz skupiali się na sobie ja mogłem zaprzyjaźnić się z Jamesem. Chyba czułem się w ich towarzystwie coraz pewniej.
....
Czas mijał szybko i nim się obejrzałem musiałem wracać do Hogwartu. Rodzice wysłali list do rodziców Jamesa z pytaniem czy nie widzieli gdzieś swoich synów. Oczywiście odpisali że nie i że będą się rozglądać. Tak więc w końcu była pora na powrót do Hogwartu. Stałem na peronie i szukałem wzrokiem Evana i Barte'go. Nim jednak ich znalazłem to oni znaleźli mnie. Oczywiście musieli mnie wystraszyć
. - BOO - wrzasną Evan klepiąc mnie po plecach. Mocno. Trochę za mocno. O mało bym się nie wywrócił
. - człowieku czyś ty oszalał - warknąlem na niego
- ech jak mi brakowało tego twojego wiecznego narzekania- powiedział i mnie uścisną
- nienawidzę cię - wyszeptałem mu do ucha
- też cię kocham - odpowiedział rozbawiony.
Gdy zajęliśmy już miejsca w pociągu Barty postanowił zapytać
- to gdzie byłem przez cały czas bo twoje rodzice wysłali list gończy za tobą i Syriuszem ?- spytał się
- Aaaaa tam, nocowaliśmy sobie u Potterów ( dobrze to odmieniłam ?????) - Barty wytrzeszceyl na mnie oczy
- Serio ?! - spytał się Evan.
- tak serio - odpowiedziałem mu znudzonym tonem. Oczywiście musiałem wszystko opowiedzieć. Zachowałem tylko dla siebie nasza "wspólną" noc.
....
Siedzieliśmy już w domitorium. Ja siedziałem na fotelu a Barty leżał na łóżku.
- Ejjjjjjjjjjjj Reg - powiedział Evan siadając mi na nogach - pamiętasz że przed świętami mieliśmy pójść na mecz, ale go odwołali ?
- po pierwsze złaź min z nóg,- powiedziałem krzywiąc się z bólu nie wiem jak ktoś tak chudy może tyle ważyć - a po drugie nigdzie nie pójdę - powiedziałem stanowczo.
- ej no weź, wtedy powiedziałeś że pójdziesz - powiedział - a potem będzie impreza.... Chociaż w sumie mogli by sobie ten mecz odpuścić bo wiadomo kto wygra... Było by więcej czasu na imprezę
- Taaa ii na upicie się - powiedział obojętnym tonem Barty przewracając stronę w książce - naprawdę interesującą propozycja.
- I ty też !- Evan spojrzał na Barte'go zawiedzionym wzrokiem
- jak możesz- Normalnie odpowiedział mu Barty.
....
Koniec końców poszliśmy i na mecz i na imprezę.
Na meczu nic ciekawego się nie wydarzyło. Wygrali Gryfoni. Jej..
siedziałem właśnie na swoim łóżku a Evan krzątał się wokoło mnie i Barte'go.
- Nie możecie tak wyglądać
-a właśnie że możemy - odpowiedział mu Barty
- Ev to jest normalna impreza a nie wybieg mody
- wiem ale chyba nie chcecie tam iść w dresach...
- Chcemy - krzyknęliśmy z Bartym w tym samym czasie na co Evan załamał ręce.
- No to przynajmniej ubierzcie jakieś normalne spodnie - powiedział rzucając w nas jednymi z tych jego szerokich par spodni.
( CZY TO BRZMI POPRAWNIE POLSKO???)
Wiedział że cudem zgodziłem się na liście na imprezę wiec nie zamierzał przeginać. Szybko się przebrałem po czym razem z Evanem i Bartym wyszliśmy z pokoju wspólnego. Kierowaliśmy się do pokoju gryfonów. Co zadziwiające przed wejściem tłoczył się tłum ludzi. Ev szybko wypchał się na sam przód.
Jak on to robi - myślałem idąc za nim.
weszliśmy w końcu do pokoju wspólnego gryfonów. Na stołach leżało pełno o przekąsek i alkohol. Ciekawe skąd go mają. Siadłem wraz z Bartym na kanapie a Evan ruszył po jakiś alkohol.
To będzie dłuuuuuugi wieczór.
ECH...
DOPADŁO MNIE JAKIEŚ CHORÓBSTWO I NIE DAJE RADY PISAĆ...
DLATEGO ROZDZIAŁ JEST PRZEDSMAKIEM TEGO CI BĘDZIE...
ROZDZIAŁU W PIĄTEK NIE BĘDZIE BO TO DLA MNEI ZBYT MALO CZASU SZCZEGÓLNIE ŻE CHCĘ NAPISAC ROZDZIAŁ Z IMPREZOM JAK NAJLEPIEJ
I SORRY ZE WYSZEDŁ TEN ROZDZIAŁ TAK PÓŹNO I ZE JEST TAKI KRÓTKI
MA ON PONAD 650 SŁÓW CO DLA MNIE JEST MEGA MAŁO
CZYTASZ
Happy end /Jegulus
Teen FictionRegulus coraz mniej radzi sobie w życiu, coraz trudniej jest mu normalnie funkcjonować jak normalny czarodziej. Nienawidzi swojego ciała i umysłu, tego że jest tak podporządkowany rodzicom. Jego brat, Syriusz nienawidzi go przez jego zachowanie wzgl...