Rozdział 19

158 13 6
                                    

CO ROBIĘ NA POCZĄTEK; (SORKI)

TW; SAMOOKALECZANIE

Na szczęście uniknąłem rozmowy z matką, bo od razu po powrocie do domu matka wysłała mnie abym się rozpakował.

Już idąc po schodach zauważyłem zmiany w domu. Wszystkie kwiaty które kiedyś tak bardzo lubiłem stoją teraz zaniedbane, od dawna pewnie nikt ich nie podlewał. Prawdopodobnie nawet Stworek który od zawsze mnie uwielbiał dostał zakaz dbania o rzeczy które lubił ich uciekający z domu syn.

Po tym jak Syriusz uciekł matka z pomocą Stworka zniszczyła wszystkie plakaty, listy gazetki które kiedyś mój brat na potęgę kolekcjonował.

Co prawda Stworek nie darzył uczuciami Syriusza to widziałem smutek w jego oczach gdy sprzątał to co z nich zostało, bo to przecież on przynosił mu je po cichu gdy ja byłem jeszcze zbyt mały żeby o pamiętać.

W moim pokoju nic się nie zmieniło, chociaż dał bym sobie głowę uciąć że matka przeszukiwała mój pokój. Wiedziałem również że Stworek pochował wszystkie wartościowe dla mnie rzeczy. W takich sprawach zawsze mogłem na niego liczyć.

Usiadłem na łóżku które zasłane było czarną narzutą. Wszystko w tym pokoju było czarne, ( oprócz mnie ofc) ściany, pościel, meble. dano nic tu nie zmieniałem i chyba nigdy nie będę zmieniać. Moje biurko a nim moje stare szkicowniki z czasów kiedy jeszcze miałem czas i chęci szkicować, teraz mam już zbyt dużo obowiązków i zmartwień, abym mógł skupić się na rysowaniu.

Moje książki z którymi w młodym wieku się nie rozstawałem, teraz też leżały w kącie na równym stosiku i poukładane kolorystycznie na półce.

Moje ubrania z których już dawno wyrosłem nadal leżały gdzieś w szafie. Nie dlatego że jestem sentymentalny, tylko po prostu nie mam czasu sprawdzić które się jeszcze nadają a które nie. I mimo że może i mógł bym sobie wygospodarować na to czas to jednak wolał bym sobie odpocząć niż zajmować się sprzątaniem.

Do mojego pokoju dołączona jest również łazienka. Czarne kafelki, krany,nawet do kurwy nędzy papier był czarny, jak by nie wystarczyło że mam na nazwisko Black.

- Regulusie zejdź na obiad - usłyszałem. Szybko przebrałem się w coś bardziej luźnego ( z długim rękawem oczywiście) i raz jeszcze rozejrzałem po pokoju. Wolał bym w nim zostać do końca pobytu tutaj jednak wiedziałem że było to raczej nie możliwe.

Wszedłem do jadalni w której siedzieli już moi  rodzice. Spojrzeli tylko na mnie i nie przejmując się zbytnio moją obecnością kontyunowali swoją rozmowę na temat ostatniego ataku na instytut. Nie był to może wielki atak jednak był ważny bo śmierciożercą udało się przedostać do wnętrza instytutu i zdążyli narobić bałaganu zanim komuś udało się ich zatrzymać.

Usiadłem po przeciwnej stronie długiego stołu i nałożyłem sobie trochę jedzenia. Znów nie miałem ochoty na jedzenie jednak wiedziałem że jeśli nic nie zjem rodzicom wyda się to dziwne. I pomimo że nie zwracają na takie rzeczy uwagi wolał bym nie dawać im powodu do angażowania się bardziej w moje życie prywatne.

- Zapewne jesteś świadomy synu że Czarnemu Panu bardzo śpieszy się z przyjmowaniem nowych Śmierciożerców do swoich Szeregów- powiedziała matka po chwili,mieszając herbatę w swojej filiżance - chcemy abyś jak najszybciej został naznaczony.

- Wtedy też  będziemy mogli zapomnieć o twojej ucieczce- wtrącił ojciec. Spojrzałem z przerażeniem w oczach na mych rodzicieli. Chyba nie mówili poważnie że chcą mnie zaznaczyć. Teraz, zaraz, za dzień czy dwa. 

 Przecież całe moje przedramię było w bliznach po samookaleczaniu. Nie mogę przecież tego ukryć. Tym razem jednak nie będę miał jak uciec więc nie wiem co mam zrobić.

Happy end /JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz