Rozdział 21

154 13 18
                                    

Pov: James

Popołudnie spędziłem z Syriuszem śpiąc i jedząc naleśniki które samodzielnie przygotowaliśmy. Teraz leżeliśmy na łące za domem i wygrzewaliśmy się w słońcu. Łapa co jakiś czas zmieniał się w psa.

Nie rozumiałem jego fascynacji swoją animagiczną formą. Co prawda faktycznie lubiłem zmieniać się w jelenia, jednak po kilku godzinach miałem dość chodzenia na czterech łapach.

Jemu jednak sprawiało to aż zbyt dużą przyjemność. Peter też podzielał moje zdanie. Uważał że jego animagiczna forma jest cool jednak co za dużo to niezdrowo.

- Ciekawe co tam u Petra - powiedziałem śledząc oczami chmury - mówił że ma pojechać na cztery dni do Paryża.

- Podobno nie opłaca się wysyłać sów bo nie przylecą - powiedział Syriusz - założę się że nadal ma tego starego puchacza po ciotce, nie dziwię się że by nie doleciał.

- Może kupimy mu na gwiazdkę nową sowę.- spytałem.

I tu muszę się przyznać. O przyjaciela martwiłem się mniej niż o Regulusa. Przerażająco często myślałem o Regu.

O jego pięknych oczach.

Ustach.

Włosach.

Cały był piękny.

Wciąż nie umiem się przed sobą przyznać że zakochałem się w barcie mojego najlepszego kumpla.

Ale co z Lily ?

Cóż, chyba mi się... Odpodobała?

Chyba nawet nie zauważyłem momentu w którym przestałem się nią interesować. To było tak naturalne przejście. Jednego dnia cieszyłem się gdy na mnie spojrzła, kolejnego zajmowałem się Regiem leżącym w skrzydle szpitalnym.

Reg wyleczył mnie z obsesji na punkcie Lily, ale sam zafundował kolejną. Teraz martwię się już tylko o niego. Czy zjadł coś dziaj ? A może było mu smutno ? Może oberwał zaklęciem od matki ? Albo... No sam nie wiem. Jest tyle żeczy przed którymi chciał bym go obronić.

Leżąc tak nie zauważyłem zbliżającego się do nas kota. To Syriusz pierwszy wyczuł go swoim psim węchem. Zmienił się w człowieka i podniósł do siadu.

- Patrz, to kot twoich sąsiadów ? - spytał patrząc na kota. Zwierzę nieufnie do nas podeszło. Wyciągnąłem rękę jednak kot nie chciał dać się pogłaskać. Zaczą za to przeraźliwie miauczeć.

- Nie koty sąsiadów mnie zawsze lubią - powiedziałam starając się zagłuszyć milczenie - ten mi na takiego nie wygląda.

- Mnie na pewno polubi - powiedział zmieniając się z powrotem w psa. Na ugiętych nogach spróbował podejśćblizej do kota. Ten jednak odskoczył i znów zaczął miauczeć.

- To chyba nic nie da - powiedziałem do Łapy który przechylił głowę obserwując kota - wydaje mi się że podobny chodzi wookoło Hogwartu.

- A może to ten sam - powiedział Syriusz wracając do swojej normalnej postaci - tamten też nikogo nie lubił.

- Oprócz Rega - odpowiedziałem, przypominając sobie jak kiedyś widziałem z wieży astronomicznej jak przytula się z tym kotem - nadal mu chyba nawet jakieś imię.
Subra jeśli dobrze pamiętam.

- Faktycznie widziałem go kiedyś z jakimś kotem, myślałem że matka mu go kupiła - powiedział Syriusz - Czemu on tak przeraźliwie miauczy ?

- Nie wiem, ale chyba chce żebyśmy za nim poszli - odpowiedziałem przyglądając się kotu. Odchofzil kawałek a potem obracał się w naszą stronę głośno miaucząc.

Happy end /JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz