Rozdział 2

17 0 0
                                    

Camellia

Gdy po całym dniu w szkole wróciłam do domu mojego wujka, nadal męczyły mnie to co powiedziały Amanda z Amy. Bardziej męczyło mnie ,,Myślała, że go wywalili albo zawiesili" oraz ,,Lubie ją i nie chciałabym, żeby spotkał ja to samo co Harper".
Jedno co chyba najbardziej i na długo zostanie w mojej pamięci to Harper. Harper to dziewczyna Grayson, a po dzisiejszym wnioskuję, że była dziewczyna.
Gdzie tu nie było sensu.
Jak bardzo nie lubię Williams, ale muszę to powiedzieć. Ta dwójka na prawdę tworzyli dobra parę i nie chciało mi się wierzyć, że chłopka mógłby jej coś zrobić. W moich oczach byli zbyt na to idealnie.
Spodziewaj się niespodziewanego.
Obiad zjadłam główkując nad tym, ponieważ rzadko jestem światkiem takiej rozmowy.
W sumie po chłopaku niczego się nie spodziewałam. Ale nie czegoś takiego. Aż w końcu dostałam olśnienia. Mój wujek wiedział za zwyczaj dużo rzeczy, a na dodatek ojciec Grayson pracował w firmie mamy i jej brata.
Nie tracą czasu zaczęłam szukać wujka. On jednak był w salonie z moją siostrą. Leżeli razem na kanapie, a Josie opowiadał mu o jej pierwszy dniu. Nie miała serca, by im przeszkadzać, więc postanowiłam się wycofać. Kiedy już wychodziłam z salonu napotkałam na ciocie Nora.
- Coś się stało, Cami? - Zapytała się mnie, gdy zaczęłam się rozglądać.
- Nie, ciociu... Gdzie znajdę Zoey? - Zapytałam się, nigdzie nie widząc kuzynki.
- Niestety musiała wyjść - odparła mi ciotka.
W odpowiedzi pokiwałam głową i poszła do pokoju gościnnego. Właśnie dopiero, gdy weszłam do pomieszczenia przypomiało mi się, że Zoey i Harper są przyjaciółkami. Zoey na pewno dobrze wiedziała dlaczego jej przyjaciółka i cholerny Williams nie są już razem.

***

Po kolacji musiałam położyć Josie spać. Robiłam to często, więc nie miałam z tym problemu. Wiedziałam jak sprawdzić, żeby dziewczynka poszła szybko spać, lecz dzisiaj jej ekscytacje była tak wielka, że nie mogła zasnąć.
- Może opowiesz mi o dzisiejsze dniu? - Zapytałam się, będąc już bez radna. Josie zawsze już spała o dziewiątej w nocy, a teraz skakał, jak głupia.
- Dobrze.
Usiadła na łóżku i zaczęła mi opowiadać o swoim pierwszym dniu w szkole. Bogu dzięki, że to zadziałało, bo gdyby nie to. To nie wiem co bym musiała zrobić, aby poszła spać.
Skończyła mi opowiadać i nie było śladu po jej niechęci do spania. Gdy okrywałam ją kołdrą zadałam jej pytanie:
- Czy poznałaś jakieś koleżanki albo kolegów?
- Nie - odparła mi bez chwili namysłu. Jej odpowiedź kurewsko zabolało mnie. Ja w jej wieku miałam mnóstwo koleżanke, nie było osoby, z którą nie rozmawiałam. Rozumiałam, że ludzie się różnią. Jednak, gdy mama zauważyła, że Josie nie ma koleżanke, poszła z nią do psychologa. A tam okazało się, że Josie jest aspołeczna i na lek społeczny. Mogła śmiało powiedzieć, że byłam jej jedyną przyjaciółka i jedyną osobą, którą wpuszczała do swojego świata.
Jak młoda poszła spać było już po jedenastej w nocy. Usiadłam w pusytm salonie i włączyłam sobie Nie wierzcie bliźniaczkom.
Gdy ja i Zoey byłyśmy młodsze kochaliśmy ten film cały sercem i oglądałyśmy go za każdym razem, kiedy byłyśmy we dwie.
Cholernie za tym tęskniłam.
Leżałam i oglądałam film dopóki nie usłyszałam, jak ktoś wchodzi do domu. Jednak ja się nie podniosłam, po dzisiejszym dniu miała w dupie co się dzieje wokół mnie. Usłyszałam jak kroki z sekundy na sekundę robią się coraz głośniej. Stanęła przede mną postać mojej kuzynki, podniosłam na nią wzrok, nic nie mówiąc.
Moja kuzynka była piękna. Miała długie ciemne blond włosy oraz piwne oczy. Była szczupła, ale nie przesadnie, przy tym zachowując kobiece kształty. Byłam po prostu piękna.
Ona ciężko westchnęła i podniosła moja głowę, usiadła kładąc mi głowę na swoje kolana.
- Co się dzieje, młoda? - Zapytała się, gładząc mnie po włosach.
- Josie - rzuciłam, bez chwili namysłu. - Dobra, moje siostra moja sprawa. Lepiej powiedzi mi dlaczego nie było cie w domu - zmieniłam szybko temat. Zoey się zaśmiała i wypuściła powietrze z płuc.
- No jak to ci powiedzieć...
- Zoey ja nie jestem twoim rodzicem tylko wścibską kuzynką - przerwałam jej. Ona za to wydawała się bardzo speszona.
- Wiem... Ale skąd mam wiedzieć, czy czasni mój tata nie stoi w pobliżu...
- Och... masz chłopaka... przepraszam - ponownie jej przerwałam, tym razem powiedziałam to ciszej.
- Tak, ale nie chcę żeby rodzice się dowiedzieli.
- Dlaczego? Twoi chłopacy to osoby z dobrych domów - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- No i trafiłaś w punkt... To nie jest chłopka z dobrego domu i jest dilerem.
Podniosłam głowę, by na nią spojrzeć i pokiwałam głową w zrozumieniu.
- A co tam u twojej przyjaciółki? - Zapytałam, gdy tylko powiedziałam to na głos ciekawości przybrałam na siłę.
- Na początku wakacji przeprowadzili się na północ stanu.
¹No to sprawa poszła się ciulać.
Pokiwałam głową w zrozumieniu. Kuzynka trochę mi podpowiadała o swoim nowym chłopaku i zaśmiałam się, żeby powiedziała to pierw mojej mamy, a ona załatwi sprawę. Nawet nie zorientowałam się, kiedy zasnęłam na kolanach Zoey.

Why do you hate me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz