Camelia
W wtorek pojechałam do szkoły z Elliot, który od poniedziałku dziwnie się zachowywał. Elliot jak każdy normalny człowiek miał jakieś odchyły. Ale od początku tego tygodnia przechodził llucke pojęcie. Nigdy wcześniej nie był dla mnie to miły, jak od poniedziałku. Zaczynałam się bać co on kombinował.
- Jestem już zdegustowana tym tygodniem, a to dopiero wtorek - zaśmiałam się do Elliot.
To był mój drugi wyjątkowy dzień, gdy jechałam z nim do szkoły.
- Wiesz, czy Naya będzie dziś w szkole? - Zapytał się mnie.
Nie, nie będzie. Jebać, że wczoraj była i mówiła nam do jutra. Jebać.
Spojrzałam się na niego swoim podejrzanym wzrokiem, a on się zaśmiał.
- No przecież żartuję - przerwał swój śmiech. - O boże gdybyś widziałam swoją minę... Co robisz po południu?
- Chyba pouczę się matmy, ale nie wiem, a ty?
- Zapytałam się zaciekawiona jego odpowiedzią.
- Aaa... nie wiem - powiedział całkiem spokojnie.
- No chyba, że jakbyś się nie uczyła to może chciałabyś wpaść do mnie? - Dopowiedział, na co się trochę spiekłam. Rzadko proponował mi takie rzeczy. Zdarzało się to, tylko wtedy, gdy w naszym towarzystwie była jeszcze Naya. A teraz proponował to, tylko mi. Aczkolwiek nie miała serca mu odmówić.
- Napiszę ci jak będę mogła, dobra? - Zapytałam się, nie za bardzo wiedząc jak mu odmówić. Elliot był na prawdę słodkim i uroczym człowiekiem, czasami ciężko było mi się mu obszeć.
Podjechaliśmy pod szkole. Wyszłam z samochodu, a przyjaciel dogonił mnie szybkim krokiem. Przeszliśmy przez pół dziedziczna. Po tłumaczyłam mu trochę materiał, który bym chciała powtórzyć. Jedynie on stwierdzi, że jest na to za głupi. Gdy otwierał mi dzwi zatrzymał nas głos chłopaka.
- Cześć Camelia. Czy moglibyśmy porozmawiać?
- Zapytał mi się chłopaka. Odwróciłam się do niego przodem, wciąż będąc zaskoczona.
Cholerny Williams był dla mnie miły. W MIEJSCU PUBLICZNYM.
- Spieszę się na angielski, możemy później?
- Zapytałam się chłopaka, w moim głosie wciąż było słychać, że to dla mnie coś nowego. - Hej
- dopowiedziałam.
- Nie ma problemu - odparł mi niemal od razu. Minął mnie oraz zaskoczone Elliot. W cale nie dziwiłam się, gdy zobaczyłam mine El. Grayson odkąd nasze drogi się skrzyzowaly mieliśmy jakiś uraz do siebie. Nie lubiliśmy się bez powodu, wyzywaliśmy się bez powodu. W skrócie nienawidziliśmy się bez powodu.
Choć mi powodu dla którego tak bardzo nienawidziłam bruneta był dobrze znany.
Skierowałam się już sama do swoje szafki po książki. Jednak nie na długo nacieszyłam się samotnością.
- Siemmmkaaa - powiedziała do mnie Naya. Zamknęłam drzwiczki od szafki, a Naya się dziwnie spojrzała. - Będę bez pośrednia. Słaby seks, czy po prostu źle spałaś? - Zapytała mnie, a na jej pytanie mnie zwaliło z nóg.
- Ustalmy jedno. Osoba, która mnie piepszy jest świetna... A tak z innej beczki cholerny Williams się stał.
Powiedziałam, na co Naya zwaliło z nóg.
- Co ci zrobił? - Zapytała się.
- Był miły - odparłam, na co ona dramatycznie skierowała głowę w moją stronę, unosząc brew.
- Stop, stop... - Mówiła, przystając w miejscu.
- Grayson Williams, który ma z tobą problem od dziecka? Dziś był dla ciebie miły, tak?
- Tak - przytaknąłam jej.
Weszłyśmy do klasy i zajęliśmy miejsce, na których siedzieliśmy za zwyczaj. Naya zaczęła mi opowiadać o chłopaku, którego poznała na spotkaniu rodzinnym. Jej opowieści przerwał nauczyciel wchodzący do klasy.
Z Naya miałam trzy pierwsze lekcje, więc przez dłuższy czas słuchałam o jakimś Chris. Typ z jej opowieści wydawał się spoko, ale zobaczymy w praktyce. Odpowiedziałam się, że Chris to dziecko znajomego z pracy Jeremiah oraz, że jest w naszym wieku. Przez to, że tak bardzo wciągnęłam się w opowieści przyjaciółki zapomiałam o Grayson.
Gdy podczas przerwy lanch poszłam włożyć książki, którę przez resztę dnia będą mi nie potrzebne. Przypomniałam sobie o Grayson. W szybkim tempie zrobiłam to co miałam i zaczęłam kierować się w stronę stołówki. Jak byłam w połowie drogi poczułam czyjaś ręka na moim ramieniu. Nie zdążyłam się zorientować, kiedy postać wciągnęła mnie do pustej sali. Puściła mnie przodem, a gdy odwróciłam się przodem do postaci ujrzałam Grayson.
- Ciebie jest na prawdę ciężko złapać - powiedział, powoli się do mnie zbliżając.
- Nic dziwnego, że nie mogłeś mnie złapać. Miałam dziś od rano zajęcia w drugim skrzydle. Wyjaśniłam chłopakowi ze spokojem.
Choć trochę ciężko było mi być spokojnym. Jak ktoś cię wciąga bez twojej zgody do pustego pomieszczenia, to na prawdę było ciężko zachować spokój. Odeszłam od niego i usiadłam na parapecie, machając sobie swobodnie nogami. Usłyszałam, jak Grayson mruczy coś sobie pod nosem. Chłopaka stał tak chwilę, a po niej stanął na przeciwko mnie.
- A więc czego dusza pragnie? - Zapytałam, przerywając nie zręczną ciszę i w końcu po to mnie tu zaciągnął. Chłopak za nim się odezwał położył obie dłonie na parapecie, na którym siedziałam i spojrzał się na mnie.
- Wiem, że jesteś najlepsza z całej klasy z matmy. A ja jestem najgłupszy. A więc pomożesz mi chociaż zdać bez pisania popraw w kwietniu? - Zapytał się mnie, a na jego twarzy zagościł ten wredny uśmieszek.
- Czyli to jest to czego chcesz za milczenie, tak?
- Upewniłam się, lekko nie dowierzając w to co powiedział. Nie spodziewałam się tego. Myślałam, że będzie zadał czegoś innego, a tu coś takiego.
Szok.
- Mhm... - Potwierdził mi, chłopak wciąż się ode nie odsunął, a jedynie podniósł jedną brew do góry. - Czy mi się wydaje, czy ty jesteś w szoku?
- Zapytał się, widząc moja minę.
- Tak jestem - przyznałam. - Myślałam, że będziesz chciał mnie zerżnąć.
Zaśmiał się na moje słowa.
- Kto powiedział, że nie chce? - Zapytał, nachylając się jeszce bardziej nad mną.
Był zdecydowanie za blisko.
- Chcieć to ty możesz dużo - powiedziałam, schodząc z parapetu. Liczyłam, że Grayson się odsunie, gdy będę schodzić. Jednak chłopak nie drgnął choć na chwilę. Dziwnie było mi stać tak blisko niego. Nasze ciała był przykleione jedno do drugiego.
Jezusie, ale to było niekomfortowe.
- Odsuniesz się - powiedziałam w nadziei, że odsunie. Williams po dłuższej chwili się odsunął.
- Pasowało, by ci dziś w bibliotece?
- Tak... Aczkol...
- Nie umiesz mówić ,,Ale"? - Przerwał mi. Wredna wersja tego człowieka zaczęła wracać.
Jednak wolę tę milsza wersję.
- Słuchaj mnie uczono, że przy ludziach mówi się ,,Aczkolwiek". A gdy jest się w domu mówi się ,,Ale". - Wyjaśniłam mu zirytowana. - Daj mi swój telefon - Grayson zmarszczył brwi i już chciał coś powiedzieć. Uświadomił sobie o co mi chodziło. Podoł mi swój telefon, a ja wpisałam mu swój numer.
- Napisz, o której chcesz się spotkać
- powiedziałam i wyszłam z pomieszczenia.***
Po skończonych lekcjach jechałam znowu z Elliot. Nie jechałam już, tylko z nim, bo z nami jeszcze jechała Naya. Elliot siedział skupiony, jak nigdy. Ja siedziałam z przodu z telefonem w ręku, a Naya leżała z tyłu.
- Camellia - powiedział nadal Elliot, obie przeniosłyśmy wzrok. - Mogłabyś mi wytłumacz to co mieliśmy dziś na matematyce?
To są kurwa jakieś żarty?
Kiedy White skończył mówić poczułam, jak mój telefon w ręce zawibrował.
- Poczekasz chwilę.
Powiedziałam i włączyłam telefon.Od Debil nr.1: Czy będzie Ci pasować o czwartej? W bibliotece miejskiej?
Spojrzałam dyskretnie na godzinę. Była droga po południu.
- Czy godzina ci na to wystarczy? - Zapytałam się Elliot. Jak nie to po ptokach. Problem taki, że dla kogo po ptokach.
Dla White czy Williams?
- Tak, wystarczy - odpowiedział mi bardzo spokojnie.
- A właśnie White zostaw mnie u wujka Richard.
- Odezwała się Naya, Elliot pokiwał głową.
Wujek Richard nie mieszkam wcale daleko od nas, dzieliło nas, tylko trzy domy. Jednak kiedy byliśmy już nie daleko Naya stwierdziła, że się jednak przejdzie ten kawałek. Zatrzymaliśmy się przed moim domem. Pożegnaliśmy się z Naya i weszliśmy do domu. Przywitałam się z tatą i siostrą. Nie miałam za wiele czasu, więc stwierdziłam, że obiad zjem później. Od razu poszliśmy z White do mojego pokoju. Wytłumaczyłam mu to najlepiej, jak tylko potrafiłam. Choć tak coś mi nie pasowało, ponieważ White umiał do słownie wszystko.
- Dobra. A teraz tak szczerze po co chciałeś się spotkać? - Zapytałam się, gdy znowu zrobił dobrze zadanie.
- Bo ostatnio prawie w ogóle się nie widujemy... A rano jeszcze ten cholerny Williams. Ogólnie od tego roku szkolnego się coś w nim zmieniło.
- Co takiego? - Zapytałam się zaciekawiona.
- Od początku roku traci dla kogoś głowie. Na lekcjach odpływa, a na treningach jest w swoim świecie.
Ciekawe dla kogo tak Williams straciłeś głowe.
CZYTASZ
Why do you hate me?
Teen FictionSpin off ,,My first love" Camellia Wilson, dobra córka i uczennica, zaczyna właśnie swój ostatni rok w liceum. Jednak nie mogłobyć tak idealnie, jak wymarzyła sobie dziewczyna. Na jej idealnej drodze stoi chłopak, którego Camellia nienawidzi całym s...