Rozdział 6

11 0 0
                                    

Camellia

Mama podniosła się z krzesła i poszła otworzyć drzwi. Usłyszałam, jak mama się cieszy, a ja obejrzałam się wokół siebie.
Przecież byli już wszyscy.
Czyżby mama zaprosiła kogoś jeszcze?
Omal się nie udusiłam, gdy w dziwiach stanął Williams z swoimi ojcem i młodszą siostrą. Matka kazała im usnąć, a ja próbowałam się otrząsnąć. Wszyscy wkoło zaczęli rozmawiać. Pomagałam przez ten cały czas jeść Naomi, a ona nie umiała jeść bez zadawania mi pytań. Ojciec co jakiś czas patrzył się na mnie i Naomi, kiedy to robił uśmiechał się i spojrzenie mi te swoje spojrzenie.
Gdy skończyliśmy jeść tradycyjnie z moim kuzynostwem do ogrodu. Ogród mieliśmy wielkości kartu do tenisa ziemnego. Niestety w tym roku nie mogła pozwoli sobie na bez troską zabawę, ponieważ musiałam mieć na oku Naomi. Bardzo, ale to tak bardzo nie chciałam, aby pod moją opieką coś się jej stało. Nie chciałabym wiedzieć jak na to, by zareagował Blaise.
Ucieszyłam się, jak Josie zaczęła się bawić z Naomi, a ja mogła na chwilę usiąść z spokojną głowę.
- Co zostałaś nową mamusią Naomi? - Zapytał się mnie Grayson.
Kurwa zapomiałam o nim.
- Nie, po prostu się martwię - powiedziałam, odwróciłam głowe w jego kierunku. Przyglądał mi się tak samo jak wtedy, kiedy siedzieliśmy sami w jadalni. - No i czemu mi się tak dziwnie przyglądasz?
- Tak bez powodu i ładna sukienka - powiedział, posyłając mi pogardliwe spojrzenie. - Można mieć pytanie? - Zapytał się mnie, a w jego głosie było słychać wyższość. Pokiwałam głową, aby przygotować się do jego pytania. - Czy ty i Sanderson jesteście razem? Możesz mi powiedzieć, że nie, ale to co widziałem mówiło, by coś całkiem innego.
Tak szczerze nie miałam siły ani ochoty z nim rozmawiać. Miałam, tylko ochotę się położyć do łóżka i nic nie robić przez resztę dnia.
- A niby co takiego widziałeś? - Zapytałam się chłopaka, przecież starałam się poświęcić cała uwagę Naomi. Jedynie raz mu powiedziałam, żeby uważał, ale to przecież nic nie znaczy.
- Nie chodzi mi o dzisiejszy obiad.
Jak nie o to, to o co?
- Przed wakacji siostra moje byłej dziewczyny robiła imprezkę. Nie pamiętam z jakie okazji. Ale pamiętam, że ty tam byłaś z... Zoey? Nie ważne. Wychodziliśmy o podobnej porze, tylko, że ty wychodziłaś troche szybciej niż ja. Kiedy ja wychodziłem widziałem cie, jak całowałaś się z nim...
- Bylam nie źle narąbana. Całowałam kogo po padnie - przerwałam mu, będąc lekko zirytowana.
- I znowu na twoje nieszczęście, droga do mojego domu jest wręcz taka sama jak do jego domu. Widziałem was i nie wyglądało mi na to, abyś była, tylko ,,narąbana".
- Więc czego dusza pragnie zamian za milczenie?
- Zapytałam się, gdy skończył swój wywód.
- Jeszcze nie wiem.
Kiedy on skończył mówić spojrzałam się w stronę siostry i córki Blaise. Naomi powolutku szła w moim kierunku. Wstałam oraz podeszłam do niej, a w monęcie, kiedy byłam przy dziewczynce podniosłam ją.
- Camellia, Naomi jest śpiąca - powiedziała mi Josie, na której twarzy pojawił się coś w rodzaju smutku.
Czy to znaczy, że jakkolwiek się polubiły?
Weszłam do domu i skierowałam się w stronę swojego pokoju. Naomi już prawie spała, gdy wychodziłyśmy do pomieszczenia. Położyłam dziewczynkę na łóżku i powoli zaczęłam się wycofywać, aż wpadłam na kogoś za mną. Obróciłam się z prędkością światła. Za mną stał Blaise, który cicho się śmiał na to jak zareagowałam.
- Śpi? - Zapytał się bardzo cicho. Patrzył się na mnie wzrokiem, przez którego nie wiedziałam co powiedzieć. W odpowiedzi pokiwałam głową.
- Dobrze się czujesz?
- Tak, czemu niby miało by tak nie być?
- Zapytałam się, nie za bardzo wiedząc o co mu chodzi. Przecież wyglądam normalnie.
- Widziałem jak rozmawiasz z Williams...
- Jest po prostu irytujący i nieznośny - odparłam, przerywając mu. Mam nadzieję, że w przyszłości nie będzie się tak o mnie martwił.
- A tak w ogóle Cameron coś upiekł...
- Na serio? - Znowu mu przerwałam, podeszłam do niego i chwyciłam jego rękę. - Cameron jest świetnym kucharzem. Kocham jego kuchnie.
Mówiłam ciągnąc go za rękę do jadalni. Kazałam mu iść do jadalni, a ja poszłam zobaczyć co takiego upiekł narzeczony mojej siostry. Niestety zostałam odesłała z kwitkiem oraz kazano mi poczekać w jadalni. W pomieszczeniu odbywały się rozmowy na jakiś byle jaki temat. Nie za bardzo mnie to interesowało, więc poszłam zobaczyć gdzie chowa się moja młodsza siostra. Na moje nieszczęście, gdy wstawałam Blaise chwycił moja rękę.
- Wiesz gdzie jest Josie? - Zapytałam się go, gdy Sanderson nadal się nie odzywał.
- W swoim pokoju z Zoey - powiedział mi, a ja usiadłam na krześle.
I po jakiego chuja to wiedziałeś?
- A właśnie Blaise mam do ciebie parę pytań, czy to dessert mógł być znaleźć chwilę? - Zapytała się Florence, przynoszą zwykle białe kubki.
- Nie ma sprawy - powiedział głośniej, bo siostra leciała już dalej. Usłyszałam, jak mama wała Josie i Zoey na dół. Kiedy dziewczyny już siedziały Cameron przyniosły nam to co przygotował. A było to moje ulubione tiramisu.
A ulubione, bo od Cameron.
Jedliśmy i rozmawialiśmy na różnie tematy. Choć wciąż mama nie poruszyła temat, którego podsłuchałam w czwartek. Aczkolwiek w monęcie, kiedy mama z tatą wyszli na jakieś parę minut pomyślałam, że może nie wszystko stracone. Uważnie przyglądałam się rodzica, który cały czas odkąd przyszli się uśmiechali.
- Camellia pamiętasz kto uczył cię grać na pianinie? - Zapytał się mnie tata, wciąż się uśmiechając.
- Tak, był to Blaise - przeniosłam na niego na chwilę wzrok, a potem znowu spojrzałam się na tatę. - Był to utwór Moral of the story.
- A zagrali byście go? - Zapytała się, tym razem mama. Przez te pytania zaczęłam nabierać jakiś podejrzeń.
O co mogło mi chodzić?
Popatrzyłam się na Blaise, któremu odpowiadał ta proźba. Podeszliśmy do pianina i się usiedliśmy przy tym się śmiejąc. On popatrzył się chwilę na klawisze i podniósł głowe w moją stronę.
- Pięknie śpiewasz. Zaśpiewasz? - Zapytał się ściszonym tonem.
- Jak ty w połowie dołączysz się do mnie?
Zaczął naciskać klawisze, a ja wraz z nim i w odpowiednim momencie zaczęłam śpiewać:

So I never really knew you God, I really tried to Blindsided, addicted Felt we could really do this But really I was foolish Hindsight, it's obvious
Talking with my lawyer She said, "Where'd you find this guy?" I said, "Young people fall in love
With the wrong people sometimes"

Gdy kończyłam pierwsza zwrotkę usłyszałam, jak Sanderson przełyka głośno ślinę i dołącza się do mnie:

Some mistakes get made That's alright, that's okay You can think that you're in love When you're really just in pain Some mistakes get made That's alright, that's okayIn the end, it's better for me That's the moral of the story, babe

Przerwałam swój śpiew, dając Blaise jego pięć minut. Nigdy nie śpiewał przy kimś innym poza mną. A umiał śpiewać lepiej niż ja.

It's funny how a memory Turns into a bad dream
When running wild turns volatile Remember how we painted our house Just like my grandparents did? So romantic, but we fought the whole time
Should have seen the signs, yeah

Talking with my motherShe said, "Where'd you find this guy?"Said, "Some people fall in love With the wrong people sometimes"

Wstaliśmy z Blaise od pianina ukłoniliśmy się i usiedliśmy na swoje miejsca. Wszyscy wkoło zachwycali się, jak Blaise dobrze umie śpiewać, a mi właśnie na tym zależało. Sanderson na prawdę pięknie śpiewa. Najpiękniej na całej ziemi. Bez problemu pobił, by Kate Bush czy Ariana Grande.
- I ty na serio jesteś prawnikiem, a nie piosenkarzem? - Zapytał się go wujek Gar, który wciąż nie dowierzał w to co usłyszał.
- Tak wyszło - powiedział mu ze śmiechem Blaise.
- Cami mam to w dupie co chcesz robi po liceum, idziesz na studia muzycznie.- Powiedział do mnie wujek Gar.
- Raczej nie, to w ogóle mnie nie kręci. Raczej też pójdę na prawo - oświadczyłam wujkowi.
- Xander ty też umiesz śpiewać?
- Po Everclear umie i to tak, że byś się nie spodziewał - powiedziała mu mama, a tata dziwnie się na nią spojrzał. Wujek Gar na to wszystko wybuchł śmiechem.
- Gdybyś nie była w ciąży to chy... - tata urwał, zdając sobie sprawę z tego co powiedział. Mama spojrzała się na tatę i zaczęła się śmiać w niebo głosy, tata spuścił głowe i też zaczął się śmiać.
- To prawda? - Zapytała się lekko zdezorientowana ciocia Eonla.
- Prawda - odpowiedziała jej mama, dusząc się własną śliną. Ich śmiech był tak zaraźliwy, że ja i Blaise postanowiliśmy się do nich dołączyć. Wszyscy patrzyli się na nas jakby było z nami coś nie tak.
Jak skończyliśmy się śmiać. Rodzice, dziatkowie, rodzeństwo oraz przyjaciel moich rodziców gdzieś wychyli. A my dzieci tradycyjnie zostaliśmy w domu, ale nie zostaliśmy sami tylko z Florence, Cameron i Blaise.
Poszłam zajrzeć do Naomi. Chwyciłam za klamkę i popchnęłam dzwi, aby je otworzyć. Dziewczynka w tym samym czasie zaczęła się przeciągać.
- Tata nie przyszedł z tobą? - Zapytała się mnie, kiedy siadałam na łóżku obok niej. Miałam już jej odpowiedzieć, gdy w progu pokoju pojawił się Blaise. - Przyszedł - powiedziała i podbiegła go uściskać, podniósł ją i obaj usiedli obok mnie.
- Mów tato to co chciałeś powiedzieć Cami
- powiedziała piskliwym głosem, on na ten pokiwał głową i ciężko westchnął. Naomi potrzaskała jego dłonią i też westchnęła.
- Tata chciał ci powiedzieć, czy mogłabyś przyjechać do nas jutro?
-Tak... - ziewnąłam, przeciągając się. - ... Z miłą chęcią. - Dokończyłam, położyłam się na chwilę i zamknęłam oczy.

Blaise

Chwilę po odpowiedzi Camilla, Naomi wybiegła z pokoju z wielkim uśmiechem na twarzy. Obróciłem się w stronę dziewczyna, która zdarzyła zasnąć w tym czasie spać. Przykryłem ją kocem i usłyszałem, jak ktoś wchodzi do pokoju. Pierwszą moją myślę było to, że Naomi wróciła. Ale to nie była ona, tylko Florence.
- Co z nią? - Zapytała się, wskazując na Camelia. Podeszła jeszcze bliżej i usiadła na przeciwko mnie.
- Śpi - Odparłem jej. Patrzyła się na mnie swoim podejrzanym wzrokiem. Robiła tak o monętu, w którym ją poznałem.
Zawsze mnie to przerażało.
- Wiesz o czym chciałam z tobą, prawda?
- Zapytała się mnie. Oczywiście, że dobrze wiedziałem, ale nie chciałem z nią o tym rozmawiać. W takich sytuacjach nawet mógłbym zacząć z kimś rozmawiać o pogodzie, by uniknąć takiej rozmowy. Pokiwałem głową w odpowiedzi.
- Więc powiesz mi co jest po między tobą a moja siostrą?
Jeszcze może się ją zapytać o pogodę w Bostonie.
- Coś jest na pewno - zapewniłem ją. - Może coś w rodzaju otwartego zwią...
- Nie chrzań - przerwała mi. - Nigdy nie słyszałam, jak śpiewasz. Nie raz tata cię o to prosił, a ty mu zawsze odmawiałeś.
- No dobra już się nie denerwuj... Na prawdę nie masz się o co martwić, jest w dobrych rękach. Zapewniałem ją.
- Na pewno? - Zapytała się, na co ja westchnąłem.
- Na sto jeden procent.

Why do you hate me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz