Rozdział 5

12 0 0
                                    

Camellia

W sobotę obudziłam się wcześniej niż za zwyczaj. Ponieważ za zwyczaj śpię do dwunastej lub pierwszej po południu.
Po otwarciu oczu wyjrzałam za dzwi balkonowe. Na zewnątrz było jeszcze słońce, które świeciło tak mocno, że przebijało się przez zasłony. Przeniosłam wzrok na krzesło, na którym leżał mój czarny dwu częściowy strój kąpielowy. Wpadł mi do głowy pewnie pomysł. Skoro na dworze było jeszcze ładnie to czemu, by nie iść po pływać do basenu. Wstałam powoli z łóżka i przeciągnęłam się leniwe. Podeszłam do dzwi, otwierając je sprawnym ruchem. Wystawiłam jedną nogę na przyjemnie zimne kafelki, podeszłam do barierki.
Pogoda tego dnia na prawdę była piękna.
Postałam jeszcze tak chwilę i ruszyłam po strój. Szybko się w niego przebrałam, wyszłam z pokoju i pobiegłam do ogrodu. Kiedy stałam na balkonie powiedziałam, że pogoda była dzisiaj piękna, ale teraz stwierdzam, że jeszcze piękniejsza. Wskoczyłam do basenu, nie niemal, że od razu wróciły do mnie wspomnienia, gdy uczęszczałam do szkółki pływackiej. Kiedy miałam osiem lat uczęszczałam do szkółki pływackiej, pamiętam jaką wielką radością mi to sprawiało. Aczkolwiek gdy dowiedziałam pierwsze miesiączki zrezygnowała. Powiedziałam wtedy mamie, że skoro nie mogę ćwiczyć cały miesiąc to w ogóle nie chce. Zrozumiałam z biegiem czasu, że to jednak był błąd.
Moi rodzice po dzień dzisiejszy się śmieją, że zanim umrą ja spróbuję już wszystkich dyscyplin na tym świecie.
- Siemka kuzynka - powiedział, ktoś za moimi plecami, gdy się wynurzyłam. Obróciłam się do postaci, a wtedy zobaczyłam swojego kuzyna Parker. Parker był ode mnie o rok starszy, miał wręcz takie same ciemne włosy, jak ciocia Eonla, a za to oczy miał tak same, jak wujek JJ. Wyglądał jak w stu procentach mieszanka tych dwóch ludzi. Nie znałam osoby, która byłaby tak bardzo podobna do swoich rodziców.
- Podasz pomogą dłoń - wyciągnęłam w jego kierunku rękę, ale chłopak dziwnie się wahał. - Ja to nie Florence - po tych słowach wreszcie podał mi dłoń. Pomógł mi wyjść oraz zaczęliśmy kierowca w stronę domu. - Ty nie ma studiach?
- Nie, roku akademicki w Anglii zaczyna się dopiero w ostatni tydzień września. - Wyjaśnił mi kuzyn, gdy wchodziliśmy do domu. - A w USA, kiedy się rozpoczyna?
- W ostatni tydzień sierpnia - odpowiedziała, moja siostra Florence. Gdy ją ujrzałam od razu coś mi w niej nie pasowało. Miała na sobie czarną bluzkę z długim rękawem i do tego spodnie garniturowe tego samego koloru. Nachyliłam się do kuzyna, aby się go o to samo spytać. On jedna też jej uważnie się przyglądał. Nagle zrobił wielkie oczy i krzyknął:
- Jesteś w ciąży!
To było to coś co mi nie pasowało. Posłałam kuzynowi te spojrzenie, którę tylko my rozumieliśmy.
- Co wyście znowu wymyślili? - Zapytała się moja siostra, widząc nasze spojrzenie.
- Jeszcze nic, jeszcze. Dobra idę się przywitać z Josie - powiedział Parker i zaczął się kierować w stronę schodów. Wychyliłam lekko głowę, bo siostra trochę mi zasłaniała. W kuchni stali tata, ciocia, wujek oraz Cameron narzeczony Florence.
- Zaraz do was przyjdę, tylko pogadam z Flo
- powiedziałam w kierunku tej czwórki. Musiałam spytać się taty dlaczego mama nie ma w domu.
Florence usiadła na kanapie, a ja położyłam głowę na jej kolanach. Siostra poprawiła moje mokre włosy i zaczęła mi opowiadać o studiach.
Boże jak ja się za nią stęskniłam.
- Dobra, dokończysz mi kiedy indziej, teraz mi powiedz, który to miesiąc? - Powiedziałam w nadzieji, że powie mi coś więcej. W monęcie, w którym Florence otworzyła usta ktoś wszedł do domu.
- Witam domowników tego domu! - Krzyknąła moja kuzynka Zoey. Podniosłam głowe, aby ją zobaczyć, jej długie włosy, teraz sięgaly jej ledwie do ramion. - O przyjechałaś - powiedziała już spokojniej, kiedy zobaczyła, siedzącą Florence obok mnie. - Hej młoda - powiedziała do mnie i się przytuliła, zasiadła obok Florence. Uniosła jedną brew, patrząc na brzuch siostry. - Ty jesteś w ciąży?
- Tak, a odpowiadając tobie Camelia piąty...
- I nie raczyłaś nam nic powiedzieć, wiesz ty
- przerwała Zoey Florence.
- Chciałam wam powiedzieć, jak się urodzi. To chyba nic złego, że chciałam zrobić wam niespodziankę. - Wyjaśniła Florence. Przeprosiłam kuzynkę oraz siostrą i powoli poszłam przebrać się w suche rzeczy. Podczas gdy stawiałam nogę na pierwszym stopniu zobaczyłam, jak dzwi się otwierają. Weszli do domu Blaise wraz z swoją córkę Naomi. Gdy dziewczynka mnie zobaczyła podbiegła do moich kolan i mocno je ścisła. Podniosłam ją, aby tak samo mocno, jak to ona zrobiła z moim kolanami ją uściskać. Przywitam się również z tatą dziewczynki. Krzyknąłam kto przyszedł i zabrałam tę dwójkę ze sobą.
- Muszę przebrać się w coś suchego
- powiedziałam, wchodząc do garderoby. Posadziłam Naomi na podłogę w pomieszczeniu, zwracając uwagi na jej dziwne splecione warkoczyki.
- Pierw wysusz włosy, a potem myśl o ubieraniu się - powiedział do mnie Blaise, opierając się o futrynę w dziwiach garderoby. Przeniosłam na niego wzrok, on bez słowa przestał się opierać i gdzieś poszedł. Wrócił parę minut później, w jednej ręce trzymał suszarkę, a w drugiej szczotkę.
- Miałem cie poprosić o to, abyś ty jej je zaplota
- powiedział, klekajac za moimi plecami i wręczył mi szczotkę. Zrobiłam to o co mnie poprosił, a on wysuszył mi włosy. W momęcie, gdy wyłączał suszarkę do nas zawitała mama. Była w lekkim szoku, gdy zobaczyłam ją w piżamie. Mama bez żadnego słowa usiadła w fotelu. Przez chwilę wpatrywała się we mnie i Blaise. Naomi, jak tylko zrobiłam jej warkoczyki pobiegła na dół.
- Dlaczego jesteś jeszcze w piżamie? - Zapytał się Blaise, mama przerywając tym lekko nie zreczną ciszę. Matka jedynie posłała mi duży uśmiech.
- Długo już tak razem siedźcie? - Zapytała się, potrzac na nas. Po głosie mamy wnioskowałam, że nie dawno dopiero wstała.
- Ty dopiero wstałaś? - Zapytałam się zaskoczona i próbowałam szybko zmienić temat.
- Xander powiedział mi, że nie chce mnie widzieć na dole przed jedenastą, więc po spałam sobie, a teraz pszyszłam do was. - Wyjaśniła nam, miałam już dość siedzenia w prostej pozycji, więc postanowiłam położy się na Sanderson. On za to nie zareagował w ogóle, jedynie zaplotł mi ręce po piersiami. Odchyliłam głowe do tyłu, aby zobaczyć połowę twarzy Blaise.
- Muszę się ubrać - powiedziałam, patrząc na niego, on za to się do mnie uśmiechnął i mnie podniósł. Zachowywał się tak jakby moja mama wcale nie siedziała w tym samy pomieszczeniu co my. Kazałam mu iść w stronę moich sukienek wiszących na wieszakach. Razem rozmawialiśmy na temat, którą wybrać. Aż w końcu wybraliśmy siateczkowa czarną sukienkę. Wyszłam z garderoby, ale za nim poszłam założyć usłyszałam, jak Sanderson ciężko wzdycha.
- Błagam cię nie mów...
- Żadno z nas nie będzie złe na ciebie - mama przerwała Blaise, usłyszałam jakieś hałas. - Wolę ciebie niż na przykład młodego Williams
- powiedziała w pełni poważnie, po czym usłyszałam jej kroki i szybkim tempie poszłam do łazienki.
Kiedy już się przebrałam, mamy nie było w pokoju. Nie zamierzałam mówić Sanderson o tym, że odsłuchałam jego rozmowę z mamą. Chodź jedno z ich rozmowy dało się wywnioskować.
Mama wiedziała.
A skoro ona to zapewne tata się domyślał. Matka zawsze była o krok przed ojcem, tak było od zawsze. Przebywając w ich towarzystwie moża było się zorientować jednego, że skoro mama wie to nie dużo brakuje, aby tata się dowiedział. Ta myśl mnie przeraża. Blaise był w wieku moich rodziców. Gdyby to wyszło na jaw mogę się założyć, że nie tylko Sanderson miałby problemy.
Zeszliśmy z Blaise, jak nigdy nic na dół, a ja od razu poszłam przywitać się tymi, którzy przybyli podczas, gdy ja siedziałam w pokoju. Większa część zgromadzenia siedziała w jadalni. Przy stole siedzieli i się śmiali ciocia Vela, wujek Tommy oraz Gar, a w raz z nimi mój tata. Jak mnie zobaczyli od razu przenieśli na mnie wzrok.
- Cami, jak tam życie? - Zapytała się ciocia Vela, pięknie się uśmiechając. Vela zawsze miała ładnie ułożone brąz włosy. Na siebie ubrała ładną czarną sukienkę do kolana i do tego czarne szpilki. Podeszła do mnie i się przywitała. W momęcie, kiedy się odsuwała zaóważyłam pierścionek zaręczynowy.
- Ja nie wierzę... Czy...? - Zapytałam się podnosząc rękę do góry.
Czy to znaczy, że moja ciocia vela wychodzi za mąż?
Nie no trzymajcie mnie.
- Tak - Odparł mi wujek Tommy.
Czy wujek Tommy oświadczył się Vela?
No ja nie wierzę trzymajcie mnie, bo zaraz padnę.
- Co Cami jesteś taka zaskoczona?
- No wiesz nikt mnie nie uprzedził, więc rzecz biorąc to naturalne, że jestem zaskoczona.
- Odparłam wujkowi.
- Od razu widać, że to twoje dziecko - powiedział wujek Gar do taty, zaśmiałam się kiedy to usłyszałam i usiadłam obok wujka. Zaczęłam słuchać historii, jak to się stało, że wujek Tommy oświadczył się cioci Vela. Gdy skończyli opowiadać i wujek rzucił typowy żart dla siebie już prawie wszyscy siedzieli przy stole. Chyba tylko u moje siostry oraz wujka i cioci się coś zmieniło.
Wujek Richard i ciocia Nora mieli nadal jedną córkę Zoey. Ciocia Eonla i wujek JJ mieli jednego synów Parker. Cioca Lilly wyszła za wujka Devon, choć to trochę pokręcone. Przynajmniej do mnie. Najstarszy brat taty ożenił się z kuzynką mamy i obecnie moją jedną córki Madeleine. Drogi brat taty rok po tym, jak rodzice się wyprowadzili na studia przedawkował. Cioca Mia znowu miała chłopak i twierdziła, że ten jedyny. Powtarza tak już od monętu, w którym poszła do liceum. Vela i Tommy się zaręczyli. Gar już parę lat temu wziął ślub i urodziło mu się dwoje dzieci Charlie i Elliot. Ciocia Maya wyszła za kuzyna mamy Jeremiah i obecnie mają dwójkę dzieci Naya i Kyle . A u dziadków jak u dziadków. Rozkoszuje się emeryturę.
Aż tu nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.

Why do you hate me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz