Rozdział 31

9 0 0
                                    

Grayson

Otworzyłem w szoku usta i robiłem wielkie oczy. Myślałem, że brunetka nie lubi dziewczyny, bo coś się jej w niej nie podoba. A nie ze jej brat zrobił coś takiego! Choć Martina nie była niczemu winna rozumiałem niechęć Florence do niej.
- Rozumiem, że możesz sobie pomyśleć, że jestem pojebana - zaczęła, obracając się w moją stronę.
- Ale ja nigdy do momentu, w którym Rosie mnie nie wzięła nie miałam mamy. Moja biologiczna zmarła przy prodzie.
- Przykro mi - powiedziałem, podchodząc do Florence. Byłem już dosyć blisko niej objąłem ją ramionami, na co ta od razu wtuliła się w moje ciało. Z czystym sumieniem mogę przyznać, że młodsza siostra Wilson przytulała się dwa razy mocniej. Puściła mnie i wzięła szklankę z wodą dla Martina oraz kubek z kawą dla Camellia. Zaniosła je dziewczyną, potargała siostrę po włosach i wróciła do mnie.
- Cami o tym wie? - Zapytałem, gdy kobieta stała obok mnie. Florence przypominała mi trochę pana Wilson przez to, że też była brunetką i miała podobny uśmiech.
- Nie. Rosie jedynie jej powiedziała, że miała mieć dziecko w jej wieku. - Mówiła, a ja wbiłem wzrok w dziewczynę. Była najpiękniejszą dziewczynę jaką poznałem. - Patrzysz na Camellia tak samo, jak mój tata na mamę - odezwała się, po krótkiej chwili ciszy Florence. Przeniosłem na nią wzrok, ta szeroko się do mnie uśmiechnąła. Usłyszałem się delikatnie, znów przenosząc wzrok na blondynkę. Florence szturnela mnie delikatnie w ramię i pokazała na dziewczyny, siedzące w salonie. Wzięłam kawę dla Parker i Cameron. Postawiłem je na stolik kawowy i usiadłem obok Camellia, zakładając jej rękę na ramię. Camellia wtuliła się w mój bok oraz położyła głowę na brzuchu. Spojrzałem w stronę czarnowłosej.
- Ostrożnie, bo drugiego nie chce mi się robić
- powiedziałem w stronie dziewczyny, na co ta się zaśmiała. Nie chciałem, aby Camellia nabrała jakichkolwiek podejrzeń, że przez rozmowę z starszą Wilson też będę nie lubić Smith. Blondynka uderzyła mnie w ramię i posłała wściekłe spojrzenie. Zbliżyłem się do niej, aby cmoknąć ja w usta.
- Ale ty sobie sprawę zdajesz, że w przyszłość chcę jeszcze jedno - powiedziała oburzona Camellia. Parker podszedł od tyłu do kuzynki i ja wystraszy, że aż ta podskoczyła. Obróciła się do niego przodem i pokazała mu, że jest po pierdolony. Zacząłem się śmiać jak głupi, a po chwili dołączył do mnie Cameron.
- Idę spać - powiedziała Florence, podnosząc się. Nie dziwiłem się, że dziewczyna się tak zachowywała. Nie chciałbym byś nawet na jej miejsce. - Dobranoc.
- Dobranoc - odpowiedzieliśmy jej wszyscy jednogłośnie.
- Pójdę po nasze rzeczy - powiedziałem, zabierając dłoń z ramienia dziewczyny. Ona pokiwała delikatnie głową i się podniosła. Poprosiła Smith o dziewczynkę, ta oddała jej dziecko. Camellia zaczęła kierować się w stronę schodów.
- Zostawie otwarte dzwi - mówiła, wchodząc po schodach. Byłem już trochę zmęczony i marzyłem, aby się położyć. Wyszłem z domu, bawiąc się kluczykami od auta. Otworzyłem samochodu i podeszłem do bagażnika. Otworzyłem bagażnik i zacząłem wyciągać z niego wszystko co tam było. Dobrze, że Camellia nie wpadła na pomysł, aby to ona je wyciągałam. Bo by dosłała załamania nerwowe, gdyby widziała jak to po wkładałem. Wyciągnąłem telefon, aby napisać krótką wiadomości do dziewczyny.

Do Kruszynki: Kurtki też wziąć czy zostawić?

- Coś się stało? - Zapytał mnie Parker. Wystraszyłem się go na początku.
- Nie - odpowiedziałem sprawdzać telefon.

Od Kruszynki: Zostwa

- Pokaż mi na chwilę tego misia - mówił, marszczą brwi. Pokazałem mu misia, którego trzymałem w ręce. Był to zwykły tradycyjny misi. Jedyne co go wyróżniało to rożnówa kokardka zawiązana wokół jego szyji. - Camellia tym misiem napierdalała wujka Xander.
- Mnie Lily nim też biję - zaśmiałem się.
- Misi do napierdalania starych - zaśmiał się do mnie Parker. Dziwnie było mi tak słuchać, gdy tak mnie nazwał. Nie byłem z Lilianna w jakikolwiek sposób powiązany. A zostałem nazwany jej ojcem.
Weszłem po cichu do domu, aby przesprzyadek kogoś nie obudzić. Szłem, starając się nie uderzać waliska dziewczyny. Na całe szczęście weszłem po schodach bez żadnej nie przyjemnej sytuacji. Zobaczyłem otwarte dzwi od jednego z pokoi.
- Czego chcesz? - Zapytał się poważnie Cameron.
- Zakończenia pojebanego związku z Sanderson
- odezwała mu Camellia. Aż mnie z nóg zwaliło. Młoda Wilson nie kochała Sanderson! Poczułem jakbym dostał od losu wielką szansę, której nie mogłem zmarnować. - Wiesz, że przejęłam tylko rolę Grace i to wszystko.
- Wiem, ale dopiero gdy twój tata dostanie ta sprawę będziesz mogła zerwać z nim wszelkie kontakty - blondyn ciężko westchnął. - Twój ojcec jest już blisko. Nie możemy teraz tego spieprzyć. Nie gdy jesteśmy tak blisko. A gdy Xander ją dostanie ja, Florence, nasz syn i twoi rodzice wrócimy do Nowego Jorku. Ty będziesz mogła żyć spokojnie z chłopakiem, którego kochasz. Ale musisz jeszcze trochę wytrzymać.
To była ta nie widzialna cena, którą oni płacili. Musieli robić rzeczy, których nie chcą. Nie mogli układać sobie spokojnie życia tak, jak chcieli. Zawsze musieli mieć na uwagę swoją pracę. Każdy z nich wchodził w ten biznes z myślą, że dzięki nie mu będzie bogaty. I gdy tak dziś przysłuchiwałem się ich rozmowy zrozumiałem, że nie chcę być bogatym jak ci ludzie. Defintywnie płacili za duża cenę.
Po dłuższej chwili ciszy usłyszałem głos Camellia:
- I trzeba dokończyć to co zaczęła Grace.
- Dla niej - powiedzał motywująco Young. Weszłem do pokoju, nie myśląc za wiele. Camellia siedziała na łóżku, a Cameron stał na przeciwko niej. Oboje spojrzeni się w moją stronę.
Wtedy pierwszy raz zobaczył w oczach Camellia bez silności.
Young uśmiechnął się do mnie miło, wyminął mnie i stanął u progu dzwi.
- Dobranoc - mówił, zamykając dzwi.
- Dobranoc - powiedziałem równo z Cami. Położyłem się torby na podłodze, cały ten czas spoglądając na Camellia. Ona bawiła się swoim palcami, nie spuszczając z nich wzroku. Usiadłem obok dziewczyny i objąłem jednym ramieniem.
- Muszę się umyć - powiedziała cicho, podnosząc na mnie wzrok. Pocałowałem dziewczynę w czoło. Ta wstała i wzięła swój telefon. Otworzyła dzwi, które znajdowały się obok szafy i weszła do środka. Nie całą minutę później usłyszałem Dangerous Woman Ariana Grande. Rozpakowując nasze rzeczy słuchałem Into You Ariana Grande i Do you really want to hurt me? Nessa Barrett.
- Grayson dasz mi ta czarną bluzę?! - Krzyknąła z łazienki. Wstałem i weszłem do łazienki, w której przed lustrem czesała się dziewczyna. Zrobiła sobie byle jaki kok i wyciagnela dwa kosmyki włosów.
- Mam tylko tą - Wskazałem palcem na bluzę. Żadno widywałem Camellia bez ubrań. Teraz, gdy tak przede mną stała w samej bieliznie, mogłem stwierdzić, że jest chuda, ale to tak bardzo chuda.
- A dasz? - Zapytała, przenosząc na mnie wzrok. Podeszłem do niej bliżej i zauważyłem jak dziweczyna przygryza wargi. Ściągnąłem bluzę i podałem ja dziewczynie. - Dziękuję - powiedziała, wciągając ją przez głowę. Posłała mi duży uśmiech oraz wyszła szybko z łazienki. Myjąc się zaczęłem zastanowić się za co dążę młodsza Wilson taka sympatią.

Why do you hate me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz