XVIII. Ulubiona umowa

5K 184 13
                                    

Faith

Użytkownik @/LesterValdezOfficial zaobserwował cię.
Użytkownik @/LesVal dodał cię do znajomych.

Trzy nieprzeczytane wiadomości.

Od: Les
Cześć, Faith! Z góry przepraszam za wyszperanie cię w necie, ale na swoją obronę powiem, że zrobiła to moje narzeczona tuż po tym, ja się dowiedziała o tobie i Ryanie.
Ten pacan dostał zaproszenie na mój ślub z osobą towarzyszącą więc mała prośba ode mnie i Sylvie — zabierz się z nim. Syl bardzo chce cię poznać, a my się już znamy i z przyjemnością spędzę ten wieczór z waszą dwójką.
Lovki :*

Od: Les
Tamtą wiadomości napisała Syl.
Po prostu przyjedź, jak nie z nim to sama. Wyślę ci dodatkowe zaproszenie.
Pozdro z fartem, Faith.

Od: Ryan
Ciszę się, że moja ulubiona bluza daje ci ciepło, Faith Keister. Mam tylko nadzieję, że nie polubisz jej bardziej niż mnie.

D - U - P - I - E.
Byłam w dupie, gdy tylko odczytałam wszystkie wiadomości — choć najbardziej skupiłam się na tej od Ryana.
Szary materiał ciepłej bluzy był poplamiony pieprzonym sokiem porzeczkowym.
Co prawda nie tylko ona, bo cały mój strój, który potrzebowałam do jeszcze paru scen w teledysku, był w gorszym stanie — ale to plamy na bluzie sprawiły, że serce na moment mi stanęło.

Stałam nad wanną w łazience w mojej sypialni i przyglądałam się bluzie, rozłożonej na jej dnie. Słyszałam też krzątanie się Kate w głębi mieszkania, oraz jej ciche przekleństwa.

– Kurwa! Od kiedy ta półka jest tak nisko?! – Przewróciłam oczami, słysząc jej krzyk. Miałam ochotę mruknąć ciche "od zawsze" ale szczerze bałam się tak zafiksowanej Kate, którą doprowadziłam do wariactwa bardziej, niż normalny stan się u niej utrzymuje.

Donośne kroki i głośne sapnięcia dobiegły moich uszu, a Hill pojawiła się w progu z parunastoma detergentami, wybielaczami, płynami i...

– Odsuń się, Faith, niosę ciężkie działa – rzuciła, nim zdążyłam dokończyć swoją myśl. Otworzyłam szerzej oczy, gdy pochyliła się nad wanną, w której leżała bluza Ryana.

– Nie! – Stanęłam między nią a wanną, zasłaniając ramionami możliwość wylania wszystkiego na plamy. – Żadnego wybielacza.

Kate zmarszczyła brwi i zrobiła grymas zbuntowanego dziecka. Wiedziałam, że chciała pomóc, ale chyba musiałam ukrócić jej chore pomysły.
W jednej chwili wypuściła wszystkie butelki z rąk, a one z hukiem opadły na ziemię. Przymknęłam powieki, zaciskając usta w wąską linię.

– No to mam tylko to i zimną wodę – odezwała się, unosząc w dłoniach solniczkę z naszej kuchni. Tym razem to ja zmarszczyłam brwi.

– Sól?

– Sól, soda i cytryna. – Zza pleców wyciągnęła połówkę cytryny i opakowanie sody oczyszczonej.

– A to, co da? – Założyłam ręce na piersi, przyglądając się przyjaciółce. Kate była dalej w dresie, a na jej twarzy widniała maseczka. Po wypadku na lodowisku byłyśmy całkiem sporo opóźnione w czasie... co wcale mi się nie podobało.
Była szósta. Miałyśmy godzinę na ogarnięcie bluzy, siebie i wyjechanie do mojej mamy.

Chyba dostawałam palpitacji serca.

– Da albo nie da, Faith, trzeba spróbować. – Wzruszyła ramionami, wymijając mnie. Ja jednak zatrzymałam ją, zaciskając swoją dłoń na jej ramieniu. Spojrzała na mnie zdziwiona, że jeszcze jej się sprzeciwiam.

– Robiłaś to już kiedyś? – zapytałam krótko, nim prychnięcie wybiegło spomiędzy jej warg.

– Raz lub... wcale. Nie pamiętam.

Miałam ochotę strzelić sobie w głowę. A najlepiej to przybić piątkę z własną głupotą i uderzyć się z otwartej dłoni w twarz.

Dlaczego to akurat musiał być sok porzeczkowy?

Try me out [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz