V. Różowe ochraniacze.

6.3K 233 17
                                    

Faith

– Mówię ci, totalny cham. Ani razu się nie odezwał, a przecież zrobiłam mu wykład roku. Dorosły facet a zachował się jak dzieciak!

Słyszałam jedynie z drugiej sypialni, gdy leżąc w swojej, przeglądałam kolejne filmiki od Tony'ego, który wysłał mi je parę minut po jego treningu.
Królowa Lodu nie była zadowolona z informacji, że przez dwa tygodnie nie będę w nich uczestniczyć. Co prawda wiedziała, że nie była to moja wina, bo ponoć rozmówiła się z tym nowym trenerem, jednak musiała radzić sobie sama z Tonym przez jeszcze najbliższe parę dni.

– I szczerze chcę wiedzieć, co ten człowiek miał w głowie, gdy zostawiał całą swoją drużynę na lodowisku samą! Faith samą!

Kate szykowała się właśnie do pracy, opowiadając mi chyba po raz setny, jak bardzo jej konfrontacja z trenerem Newfoundland Growlers ją zdenerwowała.
I choć tłumaczyłam jej, że ani on ani ja nie byliśmy winni temu wypadkowi, jedynie podchmieleni zawodnicy, to ona i tak wiedziała swoje.

– I wiesz co?! – wydarła się, a jej głos był nieco przytłumiony.

– Co, Kate?! – Przewróciłam oczami, odkładając na bok swojego laptopa. Filmiki z techniką skoku wykonaną specjalnie dla mnie przez Poline i Anthony'ego musiały poczekać. Teraz miałam jedynie ochotę na porządne śniadanie.

Wstałam z łóżka, zakładając na swoją piżamę szlafrok, w tym samym momencie gdy w progu mojego pokoju pojawiła się Hill. Wzdrygnęłam się, czując chłód na nogach odzianych jedynie w krótkie spodenki.

– Powinien się tobą zajmować tak, jak robię to ja czy Tony.

Zamrugałam parę razy, słysząc jej zarzuty.

– Kate, ja nie jestem kaleką. Radzę sobie sama. – Machnęłam dłonią w jej stronę i boso ruszyłam w stronę korytarza. Przystanęłam jednak w momencie, gdy dziewczyna zagrodziła mi wyjście z pokoju. Uniosłam jedną brew i westchnęłam, czekając, aż pociągnie temat dalej.

Bo przez ten prawie tydzień chyba jej się nie znudziło.

– Lekarz jasno powiedział, że ktoś musi być przy tobie cały czas. Tony ja co chwilę się zmieniamy, ale żadne z nas nie ma tyle czasu, Faith. On też powinien dać coś od siebie w rekompensacie. – Nie chciałam wyprowadzać jej z błędu, w jakim tkwiła, ale ostatnie czego chciałam od tego człowieka to jego obecności w moim mieszkaniu, a co gorsza, przy mnie.

– Nie przesadzaj, Hill... – mruknęłam jedynie z westchnieniem, wymijając ją.

– Co jeśli dostaniesz tego wylewu do pająka?! – krzyknęła za mną, gdy z grymasem odwróciłam się na pięcie. Widziałam, jak na jej twarzy pojawia się złość i zaciętość, a swoje spojrzenie hardo wbija we mnie.

– Chodzi ci o wylew krwi do przestrzeni podpajęczynówkowej? – Założyłam ręce na piersi, poprawiając ją w tym, przed czym ostrzegał mnie lekarz. Choć brzmiało to groźnie, uspokoił mnie, że najpewniej mi to nie grozi, chyba że taki upadek ponowiłby się w najbliższym czasie.

– Jeden pies Faith, możesz dostać nawet paraliżu. – Podeszła do mnie w trzech krokach i złapała mnie za ramiona.

– Zaryłam głową o bandę i lód nie pierwszy razy. Nic mi nie jest i nic mi nie będzie. A ty i Tony przesadzacie – wytknęłam jej, nim klepiąc ją w przedramiona, ponownie ruszyłam w stronę kuchni. Długi, korytarz, który prowadził do salonu, odkąd tylko zamieszkałam z Kate, był pełen kwiatów, o które dbała... gdy o nich nie zapomniała. Poza tym było w nim pełno ubrań na każdym możliwym meblu i wszędzie walały się buty.

Nie byłam jednak winna temu, tylko ja. Większość rzeczy wylewała się z pokoju Hill, która delikatnie mówiąc, była lekką syfiarą.

– Odpowiedzialnie ze strony tego dupka byłoby gdyby chociaż się zainteresował, co z tobą.

Kroki za mną wskazywały na to, że Kate również ruszyła w głąb mieszkania. Przewróciłam jednak oczami i weszłam do równie zabałaganionego salonu. Mała kanapa wraz z fotelem z jasnej, sztucznej skóry i szklany stolik pośrodku był pełne czystego prania, którego żadna z nas nie chciała rozdzielać czy prasować. A niektóre rzeczy tego wymagały.

Minęłam jednak to pomieszczenie i weszłam do jedynego, czystego w naszym domu. Zarówno ja, jak i Hill nienawidziłyśmy resztek jedzenia. Brzydziło nas to. Dlatego za każdym razem wszystko wrzucałyśmy do zmywarki do razu, sprzątając również po sobie. Jedyna zasada w tym domu – nie zostawiać brudnych naczyń.

– Jego zawodnik też był poszkodowany Kate, nie rozdmuchuj tego. Za tydzień wracam na lodowisko. – Przetarłam twarz dłońmi i otworzyłam srebrną lodówkę, sięgając po sok pomarańczowy.

– Jeśli lekarz pozwoli – przypomniała mi Kate, zabierając z moich dłoni karton z sokiem. Spojrzałam na nią z politowaniem, gdy brała parę łyków z gwintu. – Muszę spadać do pracy – dodała po chwili, oddając mi karton. – Pamiętaj, że za godzinę przyjdzie Tony! – krzyknęła jeszcze, nim zniknęła za rogiem.

Przewróciłam oczami, wiedząc, że i mój partner będzie prawił mi kazania. Doskonale wiedziałam, że oboje się martwili i okazywali mi troskę. Czułam się jednak jak w złotej klatce, bo od tygodnia nie byłam na zewnątrz dalej niż na własnym balkonie.

Kate po jakichś piętnastu minutach pożegnała się i wybiegła do pracy, a ja zostałam sama z wieloma myślami, i bałaganem nie tylko w swojej głowie, ale i w mieszkaniu.
Mimo że ostatnie co chciałam robić to sprzątanie, to wiedziałam, że przyjemniej będzie wrócić Hill do czystego mieszkania.

Najpierw jednak wzięłam się za wyżywienie samej siebie. Z racji trwających przygotowań do mistrzostw, dietetyk moja jak i Tony'ego dała nam dokładną rozpiskę tego, co powinniśmy jeść. Układała nam jadłospis z tygodnia na tydzień – a ja w nim ceniłam to, że wykluczyła mi sporo serów.

Try me out [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz