XXXV. Odnaleźć spokój

4.6K 175 13
                                    

Ryan
Miesiąc później

Dzwonek kolejnego przychodzącego połączenia rozbrzmiał w salonie, gdy opierając się o blat kuchenny, wpatrywałem się w ścianę przed sobą.
Wiedziałem, kto dzwoni. Od paru tygodni jedynymi połączeniami przychodzącymi była Katharine i Anthony, ewentualnie również Lester.

I zawsze chodziło o to samo.
O nią.

Odbiłem się z westchnieniem od blatu kuchennego i wolnym krokiem ruszyłem do salonu, widząc dzwoniące urządzenie na stoliku przed kanapą. Przetarłem zmęczoną twarz dłonią i chwyciłem telefon, odbierając połączenie od Valdeza.

– Halo? – Mój głos był ochrypły i niski przez fakt, że praktycznie nie spałem. Od dawna też nie byłem w mieszkaniu, co i Snick odczuwał. Nowofundland znalazł się między moimi nogami, uderzając ogonem o moje udo.

Wiedział, ze coś jest na rzeczy.
Przesiadywałem u Faith na zmianę z Kate oraz Anthonym. Ta dwójka jednak niechętnie spędzała czas razem, więc w mieszkaniu dziewczyn spędzałem więcej czasu, niż było to potrzebne, pilnując by Sweeney i Hill się nie pozabijali.

– Cześć, stary. Jak się trzymacie?

Lester wyjechał na miesiąc miodowy z Sylvie i wracali już niedługo. Mimo to jego uwaga dzieliła się między nowo upieczoną małżonkę i nas — mnie i Faith.
Choć wiele osób na jego miejscu nie miałoby pojęcia co zrobić podczas przerwanej ceremonii, Lester zachował się po raz pierwszy odpowiedzialnie.
Faith nie przerwała im dosłownie ślubu, jednak nic nikomu nie umknęło.
Tuż po przysiędze wyszedłem jej poszukać i to wtedy znalazłem ją w tylnej części kapliczki, płacząca i leżąca na chłodnej posadzce.

Valdez dowiedział się ode mnie o wszystkim, bo musiałem z Faith wrócić do St. John's i mimo wszystko nie powiedziało niczym nikomu podczas tych trzech dni. Sylvie dowiedziała się po odnowieniu przysięgi przed urzędnikiem.

– Jest okej.
A przynajmniej taką miałem nadzieję.

Pokój Faith opuściłem wczoraj wieczorem, gdy spała, a zbliżało się popołudnie, czyli pierwsza zmiana Kate. Jeżeli Keister pojawiła się dziś na treningu, w co szczerze wątpię, to zostanie z nią Tony. Musiałem się więc nim skontaktować.

– A jak było na pogrzebie? – spytał spokojniejszym głosem, a w tle słyszałem szum fal oraz stłumione rozmowy. Państwo Valdez wybrali się na Majorkę.

Ponownie westchnąłem, odbiegając myślami do wspomnień sprzed trzech dni. Pogrzeb Jane Keister przedłużył się w czasie przez fakt, że wszystkie formalności mógł dopiąć tylko członek rodziny, a zarówno Jordan jak i Faith nie byli w stanie tego zrobić.

Dodatkowo na pogrzebie pojawił się ojciec Faith.
A to doprowadziło rodzeństwo Keister do furii. Jordan się z nim pobił, a Faith krzyczała wszystko, co przyszło jej na myśl.

Okazało się bowiem, że dom w testamencie Jane przypisała swojemu mężowi, który zostawił ją na początku choroby. Jej rodzinny dom, który należał do niej, nie do nich razem. I choć sam tego nie rozumiałem, to nikt nie rozpaczał nad domem, a nad faktem, że Frederic Keister postanowił go sprzedać.

To był o wiele większy spór rodzinny, niż mogło mi się wydawać, dlatego nawet się w to nie mieszałem.

– Źle, Les, co mam ci powiedzieć?

Sam nie miałem pojęcia, co powinienem zrobić. Zbliżał się maj, a nasze życie zatrzymało się i nie chciało iść dalej.
Przegraliśmy ostatni mecz w tym sezonie. Puchar przebiegł nam koło nosa i wiedziałem, że to była moja wina.

Faith przepadły zawody regionalne. Jej wymarzone igrzyska olimpijskie oddalały się z każdym dniem, a ona nie była w stanie nawet wstać z łóżka, by iść na trening. Pojawiła się jedynie na dwóch w ciągu całego miesiąca.

Try me out [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz