XXIX. Ryan Reid

4.7K 182 29
                                    

Ryan

Dwa lata i pół roku wcześniej

Sięgnąłem do krańców swojej koszulki i przeciągnąłem ją przez głowę, słysząc w tle jedynie głośne rozmowy reszty drużyny.

– To co? Allan stawia dziś kolejkę w burdelu? – Śmiech Steva rozniósł się po szatni wraz z głośnym westchnieniem Miguela.

– Boże, Frye, jesteś obrzydliwy! – krzyknął inny zawodnik z drugiego końca szatni. Co prawda, Stev miał rację. Allan przegrał zakład — jego drużyna w sparingu przegrała na dzisiejszym treningu, co oznaczało jedno. Musiał postawić nam imprezę po następnym meczu.

– Och, przestańcie. Każdy z was choć raz zaliczył prostytutkę, a może nawet o tym nie wiedzieć – zawołał Connell, przyglądając się grymasom obrzydzenia reszty drużyny. Czasem jego bezpośredniość i sprośność degustowała nawet hokeistów.

– Masz rację, bzykałem twoją matkę. – Na ramieniu Allana znalazła się dłoń Wyanta, na co Connell od razu się zamachnął. Między Allanem a Taylorem wyniknęła mała bójka.

Nie ingerowałem w to tak samo jak część drużyny głównego składu, jednak znalazło się wiele osób, które dopingowało lejących się po mordach hokeistów.

A przynajmniej do momentu gdy do szatni nie wkroczył Mackenzie.

– Ja pierdolę, kim ja kurwa kieruję – jęknął męczeńsko, nim z pomocą innego zawodnika odsunął od siebie wojowników ze środka szatni. – Spokój! Już! Musicie żyć na następnym meczu!

– Oho, kapitan się odezwał... Dawaj Gleen! Leć jak ze ścierą! – zawołał Valdez, na co jedynie parsknąłem śmiechem i uderzyłem w ramię kumpla.

– Ścierę to on ma w łóżku... – prychnął Wyant, poprawiając swoją koszulkę.

Po szatni rozniosło się echo jego słów.

Wszyscy wiedzieli, z kim bzyka się kapitan, jednak nikt nie mówił głośno tego, co wszyscy sądzili. Aria Thompson była...
Cóż. Ważne, że ja również nie obrażałem tak kobiet.

– Chcesz coś dodać, Taylor? Bo zaraz ścierą może stać się twoja morda, a wytrę nią tu podłogę. – Gleen prawie splunął w jego stronę, a to wywołało kolejną falę głośnych reakcji wśród zawodników. Czułem się ja w przedszkolu.

– Uuu, Mackenzie się wkurzył – ponownie podjudził wszystko Les. Ja jak zwykle w tych głupich konwersacjach siedziałem cicho. Miałem swoje zdanie, ale nikt nie musiał go znać.

– Skończcie już z tymi komentarzami. Kobiety się szanuje – prychnął, kończąc dyskusję.
Za to wszyscy lubili Gleena. Potrafił ukrócić każdą kłótnię i bezsensowne komentarze rzucane w eter.

– Szanujesz Thompson? Podejrzewam, że przespała się z połową naszej drużyny... – burknął Frye, na co uruchomił się Valdez.

– Nie ma opcji, nie zaliczyła Reida! – uderzył w moje plecy, a uwaga wszystkich skupiła się na mnie. Podniosłem się z ławki i spojrzałem z politowaniem na swojego przyjaciela.

– Nie kręcą mnie panie do towarzystwa na godzinę – burknąłem w odpowiedzi i dokończyłem pakować swoją torbę. Prysznic zamierzałem wziąć w domu.

– Jesteście straszni. – Pokręcił głową nasz kapitan.

Musiałem się z nim zgodzić.

– Ona jest straszna, Gleen. Oświadczyłeś się pieprzonej kurwie...– Stev nie dokończył. Na jego twarzy zatrzymała się pięść Mackenziego, a głośne syknięcie i parę kropel krwi wylądowało na jego drugim policzku.

Try me out [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz