XIII. Wybieraj.

5.4K 200 10
                                    

Ryan

Głośna, rockowa muzyka doprowadziła do krwawienia moich bębenków, które jeszcze chwilę temu słyszały jedynie moje własne myśli podczas snu.
Przetarłem dłonią twarz, gdy do mocnych uderzeń strun gitary doszedł jeszcze głos mojego przyjaciela.

I'm on the highway to hell!

– Ja pierdolę... – wyszeptałem pod nosem ochrypłym głosem i sięgnąłem do swojego telefonu, na małym stoliku koło łóżka. Czułem jednak obciążenie na boku swojego ciała.

Spojrzałem w tamtym kierunku na Snicka, który jak gdyby nigdy nic dalej smacznie spał, pochrapując cicho. No tak, przecież tego psa nie obudziły by nawet strzały.

Sprawdziłem godzinę, czując, jak rośnie we mnie frustracja, gdy chwilę po siódmej rano ponownie usłyszałem...

Don't stop me, eh, eh, ooh. I'm on the highway to hell..

Niechętnie zebrałem się z łóżka, zmuszając tym i psa do wstania. Nowofundland zeskoczył z materaca i przeciągnął się, gdy ja zrobiłem to samo. W tle dalej słyszałem krzyki i piosenkę Lestera. Przyjechał tu wczoraj wieczorem i od razu poczuł się jak u siebie. Nie, żebym dokładnie tego mu nie nakazał, ale tę pobudkę o siódmej mógł sobie podarować.

– Lester! – Przekroczyłem próg salonu i spojrzałem na swojego przyjaciela, który w piżamie zaczął biegać z drewnianą łopatką po kuchni.
Valdez spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem, nim zaczął udawać, że gra na gitarze, oczywiście do muzyki.

Chociaż piosenka była na tyle głośno, że to raczej my byliśmy jej tłem.

– Śpiąca królewna już wstała?! – zarechotał głośno, choć moja mina i zaspane, przymrużone oczy nie wskazywały na to, że było mi do śmiechu. Lester znalazł się tuż przede mną, atakując mnie dość mocnymi jak na poranną godzinę ciosami. – Wyszedłeś z wprawy. Po imprezach w akademiku wstawałeś jako pierwszy. – Rozłożył ramiona i poklepał się po torsie, odsuwając się na metr. – Jakiś sparing, staruszku?

Ponownie przetarłem zmęczoną twarz, słysząc stukot psich łap o posadzkę. Nim Snick pojawił się u mojego boku, Lester ponownie zaatakował mnie swoimi pięściami w ramach przekomarzania się. Zablokowałam dwa jego ruchy i uderzyłem z umiarem siły pod jego żebra.
Ten zgiął się wpół z głośnym rechotem na ustach.

– Mam cię dość, gnojku – rzuciłem z prychnięciem, nie oglądając się na faceta, który rzucił się przez oparcie na moją kanapę.

– A masz mnie do niedzieli! – wydarł się, na co chciałem przewrócić oczami i od razu wyrzucić go na zewnątrz.
Przysiadłem za kuchennym blatem oddzielającym salon od aneksu i schowałem twarz w dłoniach, opierając o niego łokcie.

– Ścisz to badziewie – nakazałem, a mój głos był przytłumiony przez dłonie.

Dopiero po paru chwilach poczułem spokój ducha i ciszę, która otoczyła mnie i mój zaspany umysł.

Lester był moim przyjacielem, ale był też cholernie męczący w swoim bycie. Bo był wszędzie.
Valdeza nigdy nigdzie nie brakowało, a czasem aż przytłaczał swoją obecnością.
A był tutaj dopiero od paru godzin.

I choć po wieściach o stanie błogosławionym swojej narzeczonej mu się pogorszyło, to na pewno nie byłem gotowy na taki wybuch endorfin w promieniu paru metrów od siebie.

– Puścić panience Rihannę? – Val pojawił się po drugiej stronie blatu, stukając rytmicznie dłońmi w jego powierzchnię.
Uniosłem politowane spojrzenie na hokeistę i wystawiając w jego kierunku środkowy palec, jedynie mruknąłem cicho.

– Spierdalaj, Valdez.

Odpowiedział mi ponownie jego śmiech. Podłoga zaskrzypiała w odpowiednim miejscu, gdy Lester przekroczył próg kuchni i stając za mną, poklepał mnie po ramieniu i wrócił, do jak sądzę, przygotowywania dla nas śniadania.

I choć miałem nadzieję, że szelest smażonego jajka czy zapach kawy będzie jedynym, co moje zmysły odbiorą podczas posiłku, to Lester miał inne plany.
Odpalił mu się tryb, kurwa, plotkara.

– Widzisz się dziś z tą gorącą, pierdolniętą łyżwiareczką? – Spojrzałem na niego przez swoje ramię, jedną ręką głaszcząc pysk psa na moim udzie. Uniosłem jedną brew i nim Lester zdążył to skomentować, uderzyłem w jego zgięcie kolana, przez co w zaskoczeniu ugięła się pod nim noga.

Szczeniackie zagranie, a jakże zabawne

Try me out [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz