XXIII. Wróciła

5.1K 176 11
                                    

Ryan

Uderzyłem dłonią w bandę, gdy Calum wrócił do boksu na dwie plus pięć minut za sfaulowanie atakującego z Adirondack Thunder. Rozjebał mu pieprzony nos, że chłopak aż pluł krwią. Teraz zostało nam ostatnie dziesięć minut trzeciej tercji i jedyne co mogłem zrobić to zamienić jednego z zawodników na Naila. Miałem jedynie nadzieję, że rezerwowy prawy skrzydłowy pokaże to, czym zaimponował mi na treningach.

Skupiłem się na krążku i ani na chwilę nie oderwałem wzroku od gry. Mieliśmy jedynie nie stracić swojej bramki i bronić pola. Prowadziliśmy paroma bramkami, jednak w ciągu ostatnich minut mogło wydarzyć się wiele.

Tu nie chodziło już po prostu o mecz. Po szumie, jaki rozpętał się w sieci i mediach, które zaczęły się do mnie dobijać, była to walka o pieprzony honor i reputację.

Wiedziałem, że prędzej czy później informacja wypłynie — nie mogłem być anonimowy całą resztę swojego życia.

Jednak nieważne, jak długo bym się na to przygotowywał, nie byłem w stanie odeprzeć ataku w pieprzonym hotelu.
Artykuły wypłynęły do sieci rano, portale sportowe jedynie z nazwy, były czasem gorsze od plotkarskich, chociaż i one nie szczędziły w słowach.

"Ryan Reid wraca do hokeja, tym razem po drugiej stronie bandy! Czy doprowadzi Newfoundland Growlers do upadku jak swoją karierę?"

"Kto mu zaufał?! — tak krzyczą wszyscy fani hokeja i niższych lig. Ryan Reid powraca jako trener Newfoundland Growlers."

"Chicago Blackhawks wyrzuciło, a Newfoundland Growlers zaufało. Nowa kariera byłego hokeisty?"

Tego była cała masa. Oskarżali mnie o łapówki, zarząd o kłamstwa i tajemnice działające niekorzystnie na drużynę. Wypominali aferę z poprzednich lat — Mackenziego, Arię. Moją dyscyplinarkę.

Wszystko to w ciągu paru godzin przed meczem — doskonale wiedzieli kiedy uderzyć. Musieli mieć informacje już wcześniej, a to oznacza, że mieli informatora, który to zaplanował.

Nie zamierzałem jednak szukać winnego — bo byłem nim ja. Moim warunkiem, kiedy zarząd zaproponował mi to stanowisko, była anonimowość do ostatniej chwili. Mieli tego nie ogłaszać, nie podawać mediom. Wiedzieli oni, drużyna i pojedyncze osoby z lodowiska. St. John's mimo wszystko nie było sporą prowincją. Ludzie się tam znali, a informacje i plotki przelatywały z rąk do rąk, dopóki ktoś nie zrobił z nich pożytku.

Teraz Boyl pokazał, jak jako trener, dyscyplinuję drużynę i nawet jeśli wygramy, musiałem i tak przygotować się na krytykę, kolejne artykuły i wszechogarniający bunt wobec mnie.

Dawało mi to w kość. Starałem się udawać, że ten cały chaos obchodzi mnie szerokim łukiem, ale prawda była taka, że stojąc w jego centrum i tak w jakiś sposób musiałem się nim interesować.

Colin obronił strzał ze swojej linii skrzydłowego, szturmując na lewego obrońcę Adirondack Thunder.

– Jeżeli go kurwa sfauluje... – wyrzuciłem pod nosem, zaciskając dłoń w kieszeni swojej bluzy. Pałałem do zasady garniturów szczerą nienawiścią, i gdy tylko mogłem, łamałem ją, na tyle, by nie dopieprzyć sobie kolejnych konsekwencji. Liga wprowadziła to x czasu temu, ale trenerzy oraz działacze klubowi musieli się do tego stosować.

Czarnej bluzy i garniturowych spodni jednak jeszcze nikt nie skomentował. I tym jedynie mogłem się cieszyć.

Sygnał końca tercji oddał mi wstrzymany wcześniej oddech. Wygraliśmy, choć dostaliśmy porządny wpieprz na lodowisku.
Sędzia zakończył mecz, kibice szaleli a hokeiści...

Nie do końca wiedziałem, co moja drużyna ma zamiar zrobić. Między Colinem a obrońcą Adirondack Thunder doszło do sprzeczki. Popychali się, a widownia to podsycała. Miało dojść do rękoczynów, a Zack nie interweniował. Był pieprzonym kapitanem i to on w tym momencie miał swoje zadanie to zakończyć.

Try me out [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz