18

954 43 6
                                    

Obudził mnie szybki ruch chłopaka. Brunet zerwał się do siadu i zszedł z łóżka, spojrzałam na niego ze zdziwioną miną, ale zdałam sobie sprawę że na kogoś patrzy, powoli obróciłam się w kierunku drzwi.

Uff... To tylko Emily.
TO EMILY

Teraz ja też się zerwałam i podeszłam do kobiety.

- Co ty tu robisz?- zapytałam zdezorientowana.

- Jest już dziesiąta, chciałam cię obudzić, nie spodziewałam się tu Aarona- spojrzała na chłopaka, który opierał się teraz o ścianę przy drzwiach balkonowych.

- Ja... To nie tak jak myślisz...?- zaczęłam się jakoś tłumaczyć.

- Ale co myślę? Przespaliście się ze sobą?

- NIE- zaprzeczyłam od razu

- Więc czemu się tłumaczysz, skoro nic się nie stało?- zapytała- I czemu się tak gwałtownie wstaliście, przecież bym was nie zabiła.

- Myślałem że to Nicholas- odparł Aaron.

- Oj, on to by was zabił. Aaron lepiej wyjdź balkonem, a ty Amber już się ubierz późno jest- odparła, poczekała aż Aaron wyjdzie i zamknęła wszystkie drzwi i okna- Chcę dokładne streszczenie z wczorajszego wieczoru- zarządziła.

- Ale...
- Bez żadnych ale. Co jest pomiędzy wami?

- Nic

- Więc co on tu robił?

Chwilę się zawahałam, nie byłam pewna czy Emily wie o wyjściu do klubu, wolałam nie udupić Aarona i wymyślić coś na szybko.

- No bo miałam koszmar i poprosiłam żeby
ze mną został- mruknęłam.

- No, a mi tu czołg jedzie- zaśmiała się i wskazała na oko.

Dziwne powiedzenie ale spoko.

- No serio- upierałam się przy swoim

- Niech ci będzie, ale następnym razem opowiesz mi wszystko ze szczegółami- uśmiechnęła się i wyszła.

Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej czarną obcisła bluzkę bez rękawów, które na pleców miała wiązanie z sznurków oraz krótkie czarne spodenki.

Poprawiałam włosy w lustrze kiedy do mojego pokoju dosłownie wbiegł Nicholas. Co jest z nimi wszystkimi nie tak.

- Jest tu Aaron?- zapytał rozglądając się po pomieszczeniu. Nawet zajrzał do łazienki! Nie jestem pewna co do tego czy wszystko z nim w porządku. Może upuścili go w szpitalu kiedy był mały?

- Nie, nie ma- odparłam- Dlaczego do cholery miałby tu być?

- Nie ważne- cofną się do drzwi- I nie klnij dzieciaku!

On jest pojebany.

Wzięłam telefon i weszłam do hotelowej stołówki aby skorzystać z oferty śniadaniowej. Wszyscy oprócz mnie i Aarona byli w restauracji kiedy jeszcze spaliśmy. Jakby nie mogli nas obudzić przed tym swoim wyjściem.

Podeszłam do stołu na którym wystawione były plasterki szynki, sera i pomidora. Oczywiście nakładając jebanego pomidora wpadłam na Aarona. Życie mnie nienawidzi.

- Zawsze musisz na mnie wpadać?- zaśmiał się.

- Nie krytykuj mnie- powiedziałam i odeszłam. Obrażę się a co.

- Boże, serio się na mnie obrazisz?- westchnął.

- Spierdalaj- warknęłam i ugryzłam swoją kanapkę bez pomidora (sam ser nie smakuje tak dobrze, niech już idzie chce wrócić po mojego pomidorka)

- Japierdolę- mruknął i odszedł.

Z uśmiechem wróciłam po mojego kochanego pomidorka i ułożyłam sześć plasterków na kromce chleba (oczywiście w kształcie serduszka).

Następnie podeszłam do jakiegoś stolika i zjadłam moje cudowne pomidorowe arcydzieło. Następnie szybko wróciłam do pokoju i umyłam zęby.

Do mojego pokoju znowu ktoś zapukał (ludzie dajcie mi spokój). Tym ktosiem okazała się Emily informująca mnie o korepetycjach z Aaronem. Chłopak przyszedł do mnie dosłownie parę minut po tym jak Emily wyszła. Usiadł ze mną na łóżku i powtórzył jeszcze raz materiał z którego ma być sprawdzian zaraz po naszym dzisiejszym powrocie.

Nauka zajęła nam jakieś trzy godziny, po których wszyscy mieliśmy się udać na wspólny obiad, do restauracji oddalonej od hotelu o jakieś dwadzieścia minut, więc korzystając z dobrej pogody zdecydowaliśmy się na spacer.

Spięłam włosy w wysoki kucyk i założyłam białą sukienkę sięgającą do połowy uda. Na nogi założyłam czarne conversy na wyższej podeszwie, a na szyi zapięłam złoty łańcuszek z serduszkiem.

Po dopięciu swojego wyglądu na ostatni guzik udałam się do holu w którym już wszyscy na mnie czekali.

- Nareszcie królewna przyszła- przywitał mnie szyderczo Nicholas.

- Pierdol się- Mruknęłam wystawiając w jego stronę środkowy palec.

- Przestańcie się kłócić i chodźcie już, bo zaraz spóźnimy się na naszą rezerwację- Wtrąciła Emily.

Wyszliśmy z hotelu i podążaliśmy za Williamem który starał się ogarnąć nawigacje w telefonie która miała zaprowadzić nas do restauracji.

Spacer miną nam dość dobrze, co prawda okrutnie zmęczyły mnie te dwa kilometry, a Aaron się do mnie nie odzywał, co było spowodowane obecnością mojego brata, ale mimo wszystko było warto.

Restauracja znajdowała się na czterdziestym piętrze, a widok z niej był nieziemski, oddałabym wszystko aby znaleźć się tam o późniejszej godzinie, kiedy byłoby już ciemno.

Usiedliśmy przy stoliku do którego zostaliśmy zaprowadzeni przez hostessę, chwyciłam menu i przewinęłam parę kartek aby odnaleźć część obiadową.

- Ej Amber- usłyszałam brata.

- Hm?- Spytałam.

-Bierzemy z Aaronem pizze, też chcesz? Bo nie wiemy czy brać dużą czy średnią- Odparł.

- Spoko, mogę, ale jaką, bo nie ma opcji że tknę się hawajskiej- powiedziałam.

- Peperoni- odparł Aaron.

- Miałeś się do niej kurwa nie odzywać- Warknął Nicholas.

- Nicholas uspokój się- skarciła go od razu Emily, na co on posłał przyjacielowi wrogie spojrzenie.

Kiedy wszyscy zdecydowali na co mają ochotę, William zawołał kelnera i złożył zamówienie.

- Ej zrobicie mi zdjęcie na instagrama?- Spytałam tak właściwie wszystkich, chociaż głównie kierowałam to do Nicholasa i Aarona. No a musiałam jakoś wykorzystać to że siedzę przy oknie.

Spojrzałam pytająco po twarzach chłopaków i uśmiechnęłam się kiedy zauważyłam delikatny uśmieszek na twarzy Aarona. Wyjęłam telefon z czarnej torebki i podałam mu już z włączonym aparatem i wykonałam parę poz. Chłopak znudził się po pięciu zdjęciach, ale zdjęcia zrobił ładne więc wszystkie wstawiłam jako post na instagramie i opublikowałam zdjęcia. 


-----------------------------------------------------------

Wróciłam ❤️❤️

Z Nie Swojego DomuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz