Obudziłam się dość późno, bo około dwunastej. Natychmiast poczułam okropny ból głowy i to tak mocny że musiałam zażyć jakieś leki.
Zwlokłam się z łóżka i cały czas oparta o barierkę zeszłam po schodach, aby dostać się do kuchni w której znajdowały się środki przeciwbólowe.
W salonie przez który musiałam przejść, aby dostać się do kuchni, włączony był telewizor co nasilało mój ból głowy, a na kanapie siedzieli William i Emily.
- Zobacz Will kto raczył wstać?- zaśmiała się ironicznie Emily. No co powiedzieć, mam przejebane.
- Hej- powiedziałam cicho i zażyłam leki które leżały na blacie
- Amber wyobraź sobie że nareszcie znalazłaś czas aby pójść na randkę z swoją żoną i nagle dowiadujesz się od swojego syna, że znalazł twoją córkę pijaną w klubie- powiedział zdenerwowany William
-Przepraszam- mruknełąm
- Tu nie wystarczy żadne przepraszam- warknęła Emily- Przecież tobie mogło się coś stać do cholery!
- Ale nic mi się nie stało- powiedziałam
-Możesz mi powiedzieć skąd w twojej głowie znalazł się tak idiotyczny pomysł?- zapytała
- Emma chciała...- nie dane było mi dokończyć
- A więc to pomysł Emmy, w takim razie masz zakończyć tę znajomość- warknął William
- Żartujesz sobie?- spytałam- Dlaczego nie macie problemu o to że Nicholas tam był
-On może- odparła Emily
- Jesteśmy w tym samym wieku. On może, bo co? Bo jest waszym prawdziwym synem?- czy przesadziłam? nie mam pojęcia, mówiłam to co myślę, bo nie miałam czasu ani ochoty na zastanowienie się nad tymi słowami.
- Nie pogrążaj się już, oddaj mi telefon i marsz do pokoju- odpowiedziała mi Emily i wysuneła w moją stronę rękę z otwartą dłonią.
- Pierdol się- mruknęłam i szybko ruszyłam do drzwi. Z prędkością światła wsunęłam na stopy vansy i szybkim krokiem wyszłam z budynku.
-Wracaj tu!- usłyszałam krzyk Emily kiedy byłam już na drodzę. Szybko pokonałam jeszcze parę kroków i wsiadłam do odjeżdżającego już autobusu.
Wyjęłam telefon, aby napisać do Emmy czy mogę do niej przyjść jednak zalała mnie fala wiadomości od niej.
Od Emma:
Zyjesz? Bo ja mam przejebane i to mocno
Od Emma:
Mam szlaban na 3 tygodne i zabrali mi telefon
Od Emma:
Dali mi jakas nokie
Od Emma:
To nawet nie jest telefon dotykowy
Od Emma:
Dała bym płacząco emotke ale na tym gownie chyba sie nu da
Okej do niej nie napiszę. Przejrzałam grono moich znajomych i najgłupszym, a zarazem naj racjonalniejszy wyborem był Aaron. Dobra nie mam gdzie iść może być on.
Zdecydowałam że nie będę do niego pisać, a po prostu przyjdę, co może pójść nie tak?
***
Po około półgodzinnym marszu wylądowałam pod jego domem, chwilę wahałam się nad zadzwonieniem dzwonkiem, ale byłam tak napchana emocjami że po wytarciu łez nacisnęłam dzwonek.
Drzwi po paru minutach otworzyła jego siostra. Nie taki był plan, ale może być.
Dziewczyna od razu rozłożyła ramiona, abym się do niej przytuliła i wprowadziła mnie do środka.
-Może lepiej zawołam Aarona- Zaproponowała Rose i kiedy nie usłyszała mojego sprzeciwu wykrzyczała jego imię.
Chłopak po paru minutach zbiegł na parter.
-Amber? Co ty tu robisz?- Spytał obejmując mnie.
Zaprowadził mnie do swojego pokoju i posadził na łóżku
- Co się stało?- zapytał
- Rodzice mnie nienawidzą- mruknęłam
- Rozwiń- poprosił
- W sensie no, wczoraj poszłam do tego klubu i są na mnie źli i każą mi nie zadawać się z Emma- rozpłakałam się bardziej
- Chcą twojego dobra- westchnął
- Potrzebuje kogoś oprócz was- przytuliłam się do niego.
- Nie każe ci zrywać z nią kontaktu- pogłaskał mnie po plecach
- Ale oni każą
- A od kiedy się ich słuchasz?
- Tęskniłam- objęłam go mocniej. Nasza relacja ostatnio była dość dziwna, co prawda przeze mnie, ale cieszę się że to wraca do normy.
- Ja też
CZYTASZ
Z Nie Swojego Domu
RomanceAmber po wypadku ląduje w domu dziecka, mija wiele lat, jednak zostaje zaadoptowana przez przemiłe małżeństwo Emily oraz Williama, dziewczyna nie spodziewała się jednak, że małżonkowie mają syna, który do domu sprowadzać będzie swojego najlepsze prz...