20 Maraton 1/7

645 23 0
                                    


 Obudziły mnie promienie, już coraz cieplejszego słońca, byłam wykończona, po wczorajszym dniu i naprawdę miałam już dość szkoły. Leniwie wykonałam swoją poranną rutynę i ubrałam beżową bluzkę, do której idealnie pasowały czarne spodnie.

Śniadanie zjadłam dość późno i schodząc do kuchni byłam pewna że się spóźnię, ale jak zwykle była pusta, więc Nicholas musiał jeszcze spać, albo mam nadzieje ogarniać się.

Naprawdę ubolewałam nad moim brakiem samochodu, irytowało mnie to że Nicholas będąc ode mnie starszy o rok, miał już swoje BMW, a ja nadal muszę czekać. Przecież bym nikogo nie rozjechała gdyby dali mi jakieś Porsche.

Weszłam do szkoły równo z dzwonkiem, nie zostawiając nawet nic w szafce. Szybkim krokiem ruszyłam do klasy, która na szczęście znajdowała się naprawdę blisko wejścia, a uczniowie jeszcze pod nią siedzieli.

- Hej- powiedziałam widząc uśmiechniętą Emmę, która oczywiście siedziała obok Alison.

Dziewczyna przytuliła mnie na przywitanie, a jej przyjaciółka tylko na mnie spojrzała, co mimo wszystko uważam za sukces.

Dosłownie po paru sekundach przyszedł nauczyciel więc wszyscy udaliśmy się na lekcje chemii. Dziewczyny jak zawsze usiadły razem, a ja za nimi.

Prawie całą lekcję przegadały, a ja usłyszałam chyba najistotniejsze dla mnie zdania.

Bo to że Alison jest zakochana w moim bracie i Aaronie, zdecydowanie jest istotne.

A to że Emma jest zakochana Theo (to jeden z tych przyjaciół Nicholasa jak coś) jest, mniej ważne, ale też interesujące.

Ogólnie to Nicholas jej nie chce, Aaron jest mój, a Theo nie znam, ale wszystko się da ogarnąć.

Minęło parę lekcji i akurat po przerwie obiadowej miała odbyć się kartkówka z Historii.

Są rzeczy ważne i ważniejsze i zdecydowanie nauczenie się na kartkówkę z przedmiotu z którego jestem zagrożona było ważniejsze od obiadu.

Siedziałam na stołówce przy stoliku razem z Emmą, Alison oraz jakimiś pojedynczymi dziewczynami z grupy cheerleaderskiej. Skupiłam się oczywiście na książce od historii i po prostu nie jadłam, nic się nie stanie jak raz to omine.

Kończyłam jedną ze stron kiedy usłyszałam dźwięk powiadomienia, z ciekawości spojrzałam na komórkę, wiadomość od Nicholasa. Dziwne, siedzi dosłownie stół obok, może podejść i powiedzieć to na żywo.

Od Nicholas:

Czemu nie jeszz

Do Nicholas:

Ucze sie

Od Nicholas:

W dupe se wsadź takie wytłumaczenia

Od Nicholas:

Mam tam zaraz przyjść i cie nakarmić ?

Do Nicholas:

Pierdol sie

Zdenerwowana odłożyłam telefon, ale dostałam kolejną wiadomość.

Od Krewetka: (to Aaron jak coś)

Wszystko w porządku ?

Do Krewetka:

🖕🏻

Usłyszałam przesunięcie krzesła, a już po chwili obok mnie pojawił się Aaron. Powali mnie z nimi no.

- Co chcesz?- spytałam

- Chodź na chwilę- odparł i pociągnął mnie za ramię.

Zaprowadził mnie na część korytarza w której było mało osób i zdecydowanie ciszej.

- Co się dzieje ?- zapytał w końcu

- Nic, dajcie mi spokój- westchnęłam

- Dziwnie się zachowujesz- powiedział

- Nic mi nie jest, dzięki za troskę- odparłam oddalając się

- No czekaj- złapał mnie za nadgarstek

- Daj mi spokój, nie chce z tobą rozmawiać- wyrwałam rękę z uścisku

- Ej, co jest- usłyszałam głos Nicholasa

- Dajcie mi wszyscy kurwa spokój!- zirytowałam się i odeszłam.

***

Lekcje skończyłam dość późno, Nicholas skończył je przede mną więc musiałam chwilę poczekać aż po mnie przyjedzie. Ten czas spędziłam na przeglądaniu tiktoka i odpisywaniu na wiadomości. Wyłączyłam telefon dopiero kiedy zobaczyłam samochód Nicholasa i powoli wstałam kierując się do niego.

- Lody- usłyszałam niemal od razu, kiedy otworzyłam drzwi i nie ukrywam spowodowało to uśmiech na mojej twarzy.

- Czemu nie- zaśmiałam się.

Pojechaliśmy do jednej z popularniejszych kawiarni w której zamówiłam moją ulubioną kawę i szarlotkę z lodami. Nicholas postawił na cztery gałki lodów, każde były innego smaku i była to tak mocna mieszanka, że chyba nigdy bym się na nią nie zdecydowała, bo cytryna,guma balonowa,kinder bueno i arbuz jest ciekawym połączeniem.

Na swoje zamówienie nie czekałam za długo, było to około piętnastu minut. Nicholas prawie skończył przez ten czas swoje lody i zamówił sobie shake, którego też dość szybko dostał.

Rozkoszowałam się swoim ciastem, które co jakiś czas popijałam kawą. Z Nicholasem rozmawiałam swobodnie i o mało istotnych rzeczach, co bardzo doceniam bo naprawdę irytowało mnie ich opiekowanie się mną na siłę.

Do domu wróciliśmy wieczorem, tak późno że nie zdążyłam się nauczyć na jutro do szkoły.

To nie tak że miałam sprawdzian i dwie kartkówki. Około północy dostałam parę wiadomości od Emmy i Aarona, ale po całym dniu byłam zmęczona i spałam już od godziny. 




Z Nie Swojego DomuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz