60. O przyjaciołach i wrogach...

112 7 2
                                    

Jechali od dobrych dwóch godzin. Steve wystukiwał w kierownicę rytm muzyki, a dziewczyna pochłaniała pożyczoną lekturę, o którą ten w końcu musiał spytać.

- Co to?

Na to pytanie Lou pokazał mu okładkę z napisem ,,Przewodnik po Dungeons & Dragons", na co ten chłopak prychnął.

- Stałaś się fanką D&D?- spytał zdziwiony.

- Nie, próbuję się dowiedzieć jak Vecna może się odrodzić.- na te słowa Steve spojrzał w skupieniu ku niej.

- Ty nie żartujesz.- wywnioskował.

- Nie. Wczoraj miałam znów wizję, tym razem podczas snu. Nic przyjemnego.

- Cieszę się, że mi o tym mówisz. Może resztą też powinna wiedzieć.- zauważył, a ta przygryzła paznokieć.- Serio? Komu powiedziałaś przede mną?

- Nancy, Jonathanowi, Willowi, Mike'owi i Nastce.

- Wow, miło, że jestem pierwszy.

- Wolałam im powiedzieć, nim wyjedziemy na kilka dni z Hawkins.- wyjaśniła sensownie.- Will mówi, że też ma przeczucie. Nie wiem dokładnie jak to działa, bo wciąż nie rozumiem jego historii, ale chyba wciąż ma powiązanie z drugą stroną i łupieżcą.

- A ty z Vecną.- dziewczyna odłożyła książkę na kolana, by spojrzeć na horyzont.- Od kogo masz przewodnik?

- Od Dustina.

Steve zaśmiał się pod nosem, co rozbawiło również dziewczynę. Gra dzieciaków to nie prawdziwe życie, a z tym drugim miała się skonfrontować lada chwila.

Po dwóch dniach wymiennej jazdy i odpoczynków w motelach dojechali pod dom, w którym mieszkał ojciec dziewczyny. Milczeli chwilę, zerkając na budynek.

- Jaki jest plan?- odezwał się nagle Steve, wyczuwając u rudowłosej zawahanie.- Co mu powiesz?

Zamiast odpowiedzi, Lou wysiadła prędko z samochodu i podeszła do wejścia domu. Za nią poszedł też Steve, przy okazji rozglądając się po okolicy. Dziewczyna zapukała do drzwi energicznie kilka razy, aż te się otworzyły. Mężczyzna prędko rozpoznał w rudowłosej swoją małą córeczkę i objął ją mocno.

- Louisa.- westchnął miłym, ojcowskim głosem.

- Hej...

Mężczyzna ucałował ją w czubek głowy, po czym przyjrzał się jej ze szczerym uśmiechem.

- Ale jesteś śliczna.- rzucił, a następnie wzrok jego spadł na chłopaka obok.

- Dzień dobry.- odezwał się Steve.- Steve.

- Cześć, Steve.- powiedział mężczyzna i podał mu rękę z życzliwym uśmiechem, który tak bardzo przypominał uśmiech rudowłosej.- Wejdźcie, macie pewnie wiele do opowiedzenia.

- Nie chodzi o nas.

- Lou, zanim...- zatrzymał ją w drzwiach.- Muszę ci coś powiedzieć, na wstępie. Te dwa lata... spędziłem z kimś. Mam narzeczoną.

Dziewczyna otworzyła lekko usta, ukazując tym swoje zaskoczenie. Steve z kolei spojrzał pod nogi, by nie razić swoim spojrzeniem.

- I córeczkę.- dodał, co tym razem wywołało u Steve'a zmartwiony wyraz twarzy, zerkający na swoją dziewczynę.- Ma prawie roczek i...Są w środku. Wiedza o tobie, oczywiście, że o was wiedzą. Ale jestem szczęśliwy i chcę, żebyś to zrozumiała. Nigdy bym was nie zastąpił, ale te lata były ciężkie. Dzięki nim jakoś je przeżyłem.

Lou wzięła głęboki oddech i zerknęła w stronę wnętrz domu z lekko wymuszonym uśmiechem.

- Zapoznasz nas?- spytała w końcu, a ten uśmiechnął się delikatnie z wdzięcznością za wyrozumiałość córki.

You're an idiot | Steve HarringtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz