Rano paczka ze zwerbowaną Robin przywiozła Eddiemu trochę jedzenia i alkohol, bardzo wtedy mu potrzebny. Gdy ten się zajadał, Dustin przekazywał mu informacje na temat śledztwa. Niepokojące informacje.
- Raczej są pewni, że zabiłeś Crissy.
- Są pewni na sto procent.- podkreśliła Max, na co Lou ją sztuchnęła.
- A dobre wieści?- zainteresował się Eddie.
- Jeszcze nie ujawniono twojego nazwiska, ale skoro my cię znaleźliśmy, to wkrótce wszyscy się dowiedzą i będą cię szukać.- wyjaśniła mu dokładnie, lecz ze spokojem Robin.
- Zapolują na dziwaka.
- Właśnie.
- Dlatego musimy znaleźć Vecne, zabić go i udowodnić, że jesteś niewinny.- powiedział optymistycznie Dustin.
- Co nie będzie łatwe, ale coś wymyślimy.- wtrąciła się Lou, na co Eddie na nią spojrzał.
- Wymyślimy? Czyli nie macie planu?
- Na razie jesteśmy na etapie burzy mózgów.- odpowiedział za dziewczynę Steve stojący przy niej.
Manson westchnął z załamaniem, co zauważyli wszyscy obecni. Nie zamierzali dołować czy skazywać chłopaka na więzienie, a jednak nie mogli też go okłamywać. Nie był niczemu winien, za to został wplątany w coś, czego nie rozumiał. A oni doskonale to znali.
- Wiem, że to brzmi niedorzecznie, ale już to przerabialiśmy.- uspokoiła chłopaka Robin.- Oni nawet kilka razy, a ja tylko raz. W moim przypadku chodziło o coś bardziej cielesnego, a u nich coś zbliżonego do dymu, ale czuję, że damy radę.
- Tylko zawsze polegamy na super mocach pewnej dziewczynki, a te przepadły.- wyjaśnił Steve, mając oczywiście na myśli Nastkę, która od sytuacji w centrum handlowym nie była w stanie używać mocy. O ile w istocie wciąż ją miała.
- W skrócie, coś wymyślimy, a póki co musisz tu zostać.- stwierdziła nagle Lou, chcąc wesprzeć obecnego zbiega.- Będziemy ci podrzucać jedzenie...
Nie dokończyła, słysząc w oddali dźwięk syren. Wszyscy cofnęli się od okien, a Eddie schował się za materiałem na łódce. W końcu Steve wychylił się, by namierzyć radiowozy.
- Ej, oni...- zaczął zdziwiony.- Pojechali w stronę kamperów.
- Przecież zamknęli najbliższe ulice. Po co mieliby jechać na syrenach?- zastanowiła się Lou, po czym wpadła na trop.- Musimy za nimi pojechać.
- Co?- spytała ją Max.
- Oszalałaś?- prychnęła Robin.
- Coś się tam stało.- wyczytał z miny dziewczyny Steve.- Znowu.
Wszyscy ruszyli w stronę wyjścia, oczywiście poza Eddiem, aż rozległ się głos ciemnowłosego skierowanego w stronę znanej mu sąsiadki.
- Lou, poczekaj.- zwrócił się do niej niepewnie chłopak. Ta podeszła ze spokojem, oczekując jego słów.- Mój wuj...Proszę, jeśli go spotkasz przy domu, powiedz, że jej nie zabiłem.
- Jeśli do niego podejdę, policja nie da mi żyć, a nie chcę nic nie sypnąć na twój temat.
- Proszę.- nalegał, więc Robin kiwnęła w jej stronie wymownie.
- Okej.- szepnęła, za co ten widocznie był jej wdzięczny.
Dołączyła więc z przyjaciółką do reszty, a gdy pojechali za śladem radiowozów, odkryli nowe miejsce zbrodni. Był to środek leśnej drogi, tuż przy placu z przyczepami. W jednej chwili dostrzegli wśród świadków i policji twarz przyjaciółki. Wysiedli więc, by stanąć przy samochodzie i złapali tym samym spojrzenie Nancy. Wyglądała na roztrzęsioną, co wytłumaczyła chwilę potem, gdy policja dała jej spokój. Usiedli więc wszyscy na ławkach przy kamperach, by wymienić się myślami.
- Przykro mi z powodu tego chłopaka.- powiedziała Lou, po wysłuchaniu relacji o śmierci kolegi Nancy.- To jakieś szaleństwo.
- Twierdzicie, że Freda i Crissy zabiło coś z drugiej strony?- spytał nagle Nancy.
- Innego wytłumaczenia nie mamy.
- Sądzimy, że użył jakiegoś...czaru, albo klątwy. Nie wiemy czy służy łupieżcy umysłów czy po prostu lubi mordować zabijać nastolatków.- wyjaśnił jej Dustin.
- Ale wiemy, że to coś nowego.- wtrąciła się Max.
- Bez sensu.- westchnęła Nancy, czując ewidentnie nadmiar myśli.
- To tylko teoria.
- Mówię o Fredzie i Crissy. Czemu akurat oni?
- Na kogoś musiało paść.- wzruszyła ramionami Lou.- To może być czysty przypadek.
- Albo coś ich łączyło.- zastanowił się Dustin.- Oboje byli na meczu.
- I w pobliżu przyczep.- dodała Max, na co Lou prychnęła z rozbawieniem.
- Pamiętasz, że my mieszkamy w przyczepie i obecnie siedzimy na polu kempingowym? A jakoś żyjemy.
- Może dla pewności się stąd wynośmy.- zaproponował Steve.
- Coś tu nie gra.- zwróciła uwagę wszystkich Nancy.- Gdy tylko to przyjechaliśmy, Fred zaczął zachowywać się dziwnie. To znaczy...jakby był wystraszony albo zdenerwowany.
- Chrissy też była wystraszona.- zauważył Dustin.
- Ale nie tu.- rzuciła Max.- Płakała w szkolnej toalecie.
- Obecnie i ja zaczynam się bać. Czy przez to zabije mnie klątwa Vecny?- spytała pół żartem lou.- Słuchajcie, to może być przypadek. Przecież nawet się nie znali. Fred pracował z Nancy przy gazetce, nie był uczniem. A Crissy była cheerleaderką. To nie ma wspólnego mianownika.
- Może ma.- stwierdziła Robin.- Póki co wiemy, że oboje byli przerażeni. Może widzieli tego Vecne?
- Gdybym ja widział strasznego czarnoksiężnika, powiedziałbym komuś.- zauważył Steve, co wywołało tok rozumowania u Max.
- I może powiedzieli. Chrissy była u szkolnej psycholożki. Nie powiedziałby policji, ale jej...
- I co? Po prostu spytasz kobietę o problemy zmarłej nastolatki?
- Obecnie nie mamy innego pomysłu, a nie możemy tu siedzieć i czekać, więc...
- Jestem za.- powiedział na słowa przyjaciółki Dustin. Steve jedynie pokiwał głową, na znak zgody.
- Spotkajmy się w szkole.- zaproponowała Nancy.- Muszę jeszcze coś sprawdzić.
- Jadę z tobą.- wypaliła Robin, co widocznie nie zachwyciło dziewczynę.
- Ej wy!- usłyszeli wołanie jednego z policjantów, który obserwował okolicę. Na nieszczęście Lou, rozpoznał w niej dziewczynę z sąsiedztwa Mansona.
- Sz...- przeciągnęła, po czym pierwsza wstała w ławki.- Zatrzymam go. Jedźcie.
- Zostanę z tobą.- odezwał się Steve, ale prędko wrócił na ziemię.
- A ktoś nas zawiezie do psycholożki?- spytał Dustin.
- Ja mogę.- mruknęła Max, co oburzyło Steve'a.
- Nie!- krzyknął i spojrzał na dziewczynę.- Uważaj co powiesz. I nie...
- Będę uważać.- rzuciła prędko, po czym oboje zamilkli, patrząc sobie w oczy.
Niezręczna cisza dla reszty, dla nich była istną magią odczuwalną w żołądku. W końcu przyjaciele się rozeszli, skłaniając ich do tego samego.
CZYTASZ
You're an idiot | Steve Harrington
Fanfic- Słyszałaś kiedyś o przeklętych miastach? - Co? - No wiesz...nieszczęśliwe wypadki, przypadkowe morderstwa, znikający ludzie... Dziewczyna zniecierpliwiona westchnęła, a ten od razu zmienił tok rozmowy. - Niedaleko stąd jest laboratorium, gdzie rob...