Lou złapała za wiszący z sufitu materiał i już miała się na niego wspiąć, gdy jak za mrugnięciem znalazła się gdzieś indziej.
- Lou?- spytał ją Steve, a widząc, że nie reaguje na jego głos, spojrzał w jej jasne, zbyt jasne oczy.- Nie, nie, nie...Lou!- krzyknął i zaczął nią potrząsać.
- Vecna.- powiedziała Nancy po drugiej stronie.
- Pomóżcie!
- Muzyka.- rzuciła Max i wysypała z plecaka swoje kasety.- Czego ona słucha?
- Mnie się pytasz? To twoja siostra.- stwierdziła na swoją obronę Robin.
- Eddie, masz tu kasety?
- Lou, nie rób mi tego! Lou!- krzyczał z przerażeniem.
- Steve!- odkrzyczała Max i podrzuciła w górę odtwarzacz, by chłopak mógł go złapać nim spadnie na ziemię. Spojrzał na kasetę, po czym odłożył przedmiot na bok.
- Nie słucha the Beatles!
- Nie mam nic więcej. Reszta została u Wheelerów.
- Lou, Lou, Lou... proszę cię, nie odpływaj. Nie waż się odpływać! Słyszysz?!- krzyczał, choć ta i tak go nie słyszała.- Obudź się! Walcz!
Potrząsał nią, aż ta nagle wróciła do rzeczywistości. Nie mogła złapać oddechu, a nogi jej omówiły posłuszeństwa. Steve pomógł jej położyć się na podłodze, próbując uspokoić dziewczynę. Ta cała się trzęsła, dygotała wręcz, a płuca piekły z przerażenia.
- Boże, Lou.- szepnął, gładząc jej głowę.- Spokojnie. Wróciłaś. Wróciłaś. Już dobrze, wróciłaś.
Nancy patrzyła jak i reszta na ten obrazek. To nie była zazdrość. Nie życzyła im źle, ale coś ją pchało do Steve'a. Coś, czego nie potrafiła sama opanować.
Siedzieli w kamerze na przeciwko, w domu Lou i Max. Ta pierwsza zajęła miejsce na podłodze, gdzie podkuliła nogi, opowiadać o tym, co widziała.
- Byłam...w jakimś opuszczonym budynku. Ja ścianach były białe kafelki...jak w szpitalu.- przypominała sobie każdy szczegół, a za nią siedział jej chłopak, analizując każde jej słowo, tak samo jak każdy z obecnych.- Pomazane krwią. Na podłodze były ciała...nie widziałam twarzy. Uciekałam.
- Przed Vecną?- spytała Robin, a Lou zamknęła oczy by się skupić.
- Potem byłam w pokoju...chyba w tym samym budynku. Byłam związana do fotela, robił mi tatuaż z cyfrą na ręce...- spojrzała na nadgarstek, gdzie nie było już tuszu. Przetarła twarz z zakłopotaniu i przerażeniu. Co właśnie się stało?
- Spokojnie, co jeszcze pamiętasz.- uspokoił ją Steve.
- On...pokazał mi.
- Co?- spytała tym razem Max.
- Koniec.- wyjaśniła, a ci spojrzeli na siebie nawzajem.- Wszystko się paliło. Słyszałam zegar...uderzał cztery...cztery razy, widziałam nasz dom jak znikał w ogniu i szkołę i sklepy...wszystko.
- Wystarczy, Lou.- powiedziała Robin, widząc, jak ta popada w panikę.
Steve złapał ją za ramię, lekko je masując, by poczuła się bezpiecznie. Zajęło im chwilę, by przemyśleć to, co usłyszeli.
- Zegar.- rzucił Dustin.- Powiedziałaś, że bił cztery razy?
- Tak.- odpowiedziała za siostrę Max.- Też go słyszałam w wizjach.
- Cztery. Cztery ofiary.- wywnioskował.- Crissy, Fred, Patrick i...
- Ja.- przerwała mu młodsza rudowłosa, na co reszta na nią spojrzała.
- Nie udało mu się z tobą.- zauważył Lucas.
- Więc albo znów zaatakuje, albo wybierze kogoś innego.
Lou zamknęła mocno oczy, czując jak pulsuje jej głową, a serce bije jak oszalałe. Steve zerknął automatycznie na Nancy, która przyglądała się chwilę temu przyjaciółce ze współczuciem.
- Nastka.- odezwała się z pełnią sił Lou ku zdziwieniu wszystkich.- Mówił o Nastce.
- Co?
- Numer...numer na nadgarstku...był taki sam jak u Nastki. Jeden. Zero, zero, jeden. To było jego wspomnienie.
- Vecna jest jak Nastka?- zamarła Nancy.
- To nie ważne.- zaczął Lucas.- Jeśli Nastka może go pokonać...
- Trzeba do niej zadzwonić.- dokończyła, wstając do telefonu Max.
- Muszę się napić.- powiedziała Lou i poszła do lodówki, by wyjąć z niej zimny napój, który wpierw przyłożyła sobie do skroni.
- Hej.- usłyszała u swojego boki głos Nancy, z czego zbytnio się nie ucieszyła.- Trzymasz się? To musiało być...straszne.
- Było.- stwierdziła cicho Lou i spojrzała na napój w ręce w milczeniu.
- Jesteś...na mnie zła za coś? Nie wiem, za co, ale...
- Wyjdźmy, dobra?- zaproponowała rudowłosa, na co brunetka się zgodziła gestem głowy i skierowały się do drzwi wyjściowych z kampera.
Świadkiem ich wyjścia był Steve, który postanowił nie mieszać się między dziewczyny. Mógłby tylko jeszcze bardziej pogorszyć sprawę, a zależało mu tak na jednak, jak i na drugiej. Tylko nie w takim sam sposób. Wstał z kanapy i poszedł do pokoju Lou, skąd wziął zostawioną kiedyś bluzę by pod nią ukryć bandaż na brzuchu.
W tym czasie dziewczyny usiadły na ławkach między kamperami, by nikt nie słyszał ich rozmowy. Przynajmniej Nancy usiadła, bo Lou nie potrafiła ze wściekłości usiedzieć w miejscu.
- Przestań.- powiedziała jako pierwsza Lou.
- Co?- zdziwiła się brunetka.
- Przestań mieszać mu w głowie.
- Nie rozumiem.
- Flirtujesz ze Stevem.- zauważyła Lou, a ta się speszyła.- Przestań do cholery to robić.
- Lou, ja...
- Mam to gdzieś. Jesteś z Jonathanem i choćby ze względu na niego i na mnie odczep się od mojego chłopaka.
- Od tygodni to olewasz.
- To nie twoja sprawa.- zauważyła trafnie Lou, choć ledwo trzymała nerwy na wodzy, by nie powiedzieć za dużo.
- Ma ataki paniki.
- Wiem o tym.
- A i tak skupiałaś się tylko na sobie, a potem ją Max.
- Nie masz pojęcia o ostatnich tygodniach, więc się zamknij. I zostaw Steve'a w spokoju.
- Nie mogę. Martwię się i...
- Nie kończ. Co byś do niego nie czuła, ja też to czuję. I to mocniej, bo z wzajemnością.
- Skąd wiesz, że Steve mnie nie kocha?- spytała Nancy, na co jej przyjaciółka najchętniej by ominęła temat. Nawet słowa chłopaka nie zmienią tego, co da się wyczuć między tą dwójką.
- Bo mi to powiedział.- wyjaśniła jej krótko.
- Powiedział, że nic do mnie nie czuje?- spytała, a Lou westchnęła, odwracając wzrok.- Nie wierzysz w to, prawda? Bo mnie też kocha. To nie tylko...żarty, wygłupy, czy co was tam łączy. To coś więcej. Czujesz to, prawda? Oddaliłaś się przez Max, a to odżyło. Nie chciałam tego, nie chcę, on pewnie też, bo nie chce cię zranić. Ale kocham go.
Lou podeszła do przyjaciółki, po czym uderzyła ją mocno w policzek, na co Nancy zamarła. Obie na moment wstrzymały oddech z szoku i emocji.
- Nie mów więcej, bo zrobię to ponownie.- powiedziała z powagą, a następnie, mając ostatnie słowo.
Go LOU! Go LOU!
ktoś też popiera jej zachowanie? A co z Nancy? Chyba najważniejsze w tej sytuacji jest teraz to, co czuje Steve...
CZYTASZ
You're an idiot | Steve Harrington
Fanfic- Słyszałaś kiedyś o przeklętych miastach? - Co? - No wiesz...nieszczęśliwe wypadki, przypadkowe morderstwa, znikający ludzie... Dziewczyna zniecierpliwiona westchnęła, a ten od razu zmienił tok rozmowy. - Niedaleko stąd jest laboratorium, gdzie rob...