41. O domu bez światła...

244 12 1
                                    

Steve siedział przy dziewczynie w zamyśleniu. Patrzył, jak ta spokojnie śpi, żal było ją budzić, więc od kilku minut tłumił w sobie chęć załatwienia Lou w domu. W końcu położył rękę na jej ramieniu, by wyczuła jego obecność.

- Lou, obudź się.- powiedział, na co ta otworzyła zmęczone oczy i rozejrzała się po pomieszczeniu.- Dzwoniła Nancy. Mają nowy ślad... jadą do domu tego psychola, z którym rozmawiały z Robin.

- Co z Max?- spytała prędko.

- W porządku. Jedzie z nimi do Creela.

- Okej, chodźmy.

Wstała prędko, a Steve ruszył za nią do wyjścia. Powoli skierował się do swojego samochodu, gdy ta zamykała kamper i obejrzała się na siedzącego naprzeciwko mężczyzny. Znajdował się przy domu Mansona, więc prędko Lou złączyła kim może być ten mężczyzna. Wuj Eddiego. Myślała nawet przez moment, by do niego podejść, przekazać słowa ciemnowłosego, ale nie zrobiła tego.

Pojechała z chłopakiem pod dom Creela, mężczyzny z psychiatryka. Tam spotkali swoich przyjaciół, którzy stali przed zakutymi drzwiami domu, przyglądając się budynkowi. Również okna były pokryte belkami. Miejsce to wyglądało na opuszczone, co wprawiało nastolatków w niepokój.

- Czego szukamy w tej dziurze?- spytał w końcu Steve, gdy wraz z Nancy wyciągał gwoździe z drzwi.

- Nie wiemy, ale ten dom jest ważny dla Vecny.- wyjaśniła jemu i stojącej za nimi Lou Nancy.

- Bo Max widziała go w tym...czerwonym świecie podczas wizji?

- Tak.

- Może dowiemy się gdzie jest Vecna, czemu zabił Creelów i jak go powstrzymać zanim wróci po Max.- zauważył Dustin konkretnie.

- Bo pewnie wróci.- dodała Lou i przyjrzała się okolicy.- Ciekawe czy tu jest.

- Vecna?- spytał ją Lucas, a ta przytaknęła.

- Przekonajmy się.- odpowiedziała Max, na co Nancy i Steve opuścili drewno zasłaniające drzwi z witrażem z różą.

Robin zrobiła dziurę w szybie cegłą, by dostać się do środka. Weszli więc powoli, jakby za rogiem czaiło się zło. I rzeczywiście było to bliskie prawdy. Gdy postanowili się rozdzielić i z latarkami w dłoniach przejrzeć dom, Steve siłą wyższą spojrzał wpierw na Lou. Ta jednak nie odwzajemniła spojrzenia, a kiwnęła na Robin. Dziewczyny udały się na piętro, zostawiając Steve'a z Dustinem i Nancy, a Lucasa z Max. Błąd.

Świeciła po pokoju, który wyglądał na pokój dziecka. Wszędzie panował porządek, jakby ktoś często sprzątał ten pokój.

- Yh...nigdy widziałam tak strasznego pokoju.- zauważyła Robin i wzięła do ręki jedną z lalek na szafce.- Ile tu zabawek.

- Może dlatego, że mieszkało tu dziecko?- prychnęła Lou i zajrzała do jednej z szafek.- To musiał być pokój córki Creela.

- Zapewne, bo poza kurzem, jest tu czysto. Jakby nikt od lat nic tu nie ruszał.

- Mówiłaś coś, że dzieci Creela trafiły do szpitala po tym...ataku.

- Córka zmarła w tym domu, a syn trafił do szpitala, ale zmarł w krótkim czasie. Jego żona zmarła tak jak Fred i Crissy. Widowiskowo wisiała nad stołem z obiadem.

- Nie dziwię się, że ześwirował.- wyjaśniła rudowłosa.- Wyobraź sobie patrzeć na śmierć bliskich i co gorsze, przeżyć. Nie mógł nic zrobić, żeby ich uratować.

- Niestety, czasem można tylko patrzeć.- stwierdziła i choć nie rozwinęła myśli, Lou czuła, że jest skierowana do niej.

Przeszły na korytarz, oświetlając sobie drogę. Robin weszła do kolejnego pomieszczenia, jednak Lou wstrzymał w progu głos Steve'a, który wybiegł z jednego z pokoi.

You're an idiot | Steve HarringtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz