65. O pchle...

88 4 2
                                    

Wdrapała się do strych, na którym był kurz, zaschnięta krew jej siostry i podniszczone od bójki przedmioty.

- Zwolnij, proszę.- sapała za nią Robin.

- Dlaczego się wracamy?- spytał Dustin.

- Cicho.- upomniała wszystkich rudowłosa.- Zaufajcie mi i...cicho.

Zapaliła latarkę, po czym odłożyła ją tak, by świeciła do góry. Zamknęła oczy, siadając wcześniej po turecku na brudnej podłodze. Jej przyjaciele patrzyli na nią w zdziwieniu, albo i zmartwieniu.

- Max.- szepnęła w stronę światła.- Max, wiem, że tu jesteś. Tutaj, albo tam, ale... jesteś. Proszę, powiedz coś i...udowodnij mi, że nie oszalałam.

Dustin uniósł wymownie brwi w stronę przyjaciół. Steve spojrzał z kolei w odpowiedzi, jakby obrazek przed nimi potwierdzał jego słowa sprzed chwili.

- Maxi?

Nagle światło zaczęło brygać, a wszyscy poza Lou się wzdrygli. Ta przyłożyła rękę do światła z latarki, jak wtedy po drugiej stronie, gdy rozmawiali z Dustinem.

- Uciekam oknem, jak pojawi się duch.- szepnęła do reszty Erica.

- Co jest?- powiedział do siebie Steve.

- Jesteś tu.- uśmiechnęła się.- Wiesz jak to działa. Raz, jeśli jesteś tu, a dwa jeśli po drugiej stronie.

Światło zaświeciło i zgasło trzy razy, na co wszyscy się zdziwił.

- To duch?- spytała cicho Robin.

- Nie.- zaprzeczył szybko Dustin.- Duch jest, gdy ktoś umrze, a Max wciąż żyje.

- To o co chodzi?

- Ona jest między światami.- wyjaśnił nie obecnie Steve.- Lou miała rację. Trochę tu, a trochę tam.

- Przez atak Vecny?- dopytywała Erica.

- Możliwe.- zauważył Dustin.- Jest w połowie żywa, a w połowie martwa. W połowie ofiarą, a w połowie ocalałą. Jest tu i tam.

- I jest przepustką do Vecny.- dodała w końcu Lou, wstając z podłogi.- Jeśli ją znajdziemy tam, to znajdziemy też Vecne. A jeśli go zabijemy, odzyskamy moją siostrę.

- I tak musimy czekać, aż reszta wróci.

- Żebyśmy wiedzieli, co tam jest.- potwierdziła Erica.

- Nie oszalałam.- zaśmiała się Lou, widocznie czując ulgę z tego powodu.

Piwnica Wheelerów skrywała wiele sekretów, więc i tam powolili sobie na kolejne wyznania.

- Mama też tak się komunikowała z Willem.- zauważył Jonathan po wysłuchaniu tego, co stało się w domu Creela.- Przez lampki.

- Ale ja tam byłem, a Max jest przecież tutaj.- rzucił Will.

- Coś tam musi być. Ktoś... przecież same nie mrugały.- dodała Robin.- Jak było po drugie stronie? Widzieliście kogoś?

- Nie.- odpowiedziała prędko Nancy.

- Nawet ciała Eddie'go.- dopowiedział jej brat.- Pewnie Demopsy go... zjadły.

Nastała cisza. Nie ta przyjemna, a ta, której nikt nie wie jak przerwać. Każdy z obecnych analizował powiedziane słowa, możliwe scenariusze i brak ciała ich znajomego. Dustin zwłaszcza myślał o tym ostatnim.

- Zastanówmy się jeszcze raz nad tym wszystkim.- powiedziała nagle Nancy.- Od początku.

- Nad Vecną?- spytała Robin, gdy ta wstała do biurka, by zabrać z niego kartkę i długopis.

You're an idiot | Steve HarringtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz