2. O Nancy Wheeler...

589 30 5
                                    

Pierwszy dzień w nowej szkole bywa najgorszy, jednak gdy kolejne są takie same, ma się poczucie, że nie pasujesz do tego miejsca. W przeciwieństwie do młodszej siostry, czy nawet Billy'ego, Lou trudniej było się przystosować. Nie zaprzyjaźniła się przez ostatni tydzień z nikim ze szkoły.

Uderzyła w szafkę, która notorycznie zacinała się przy otwieraniu. Poprawiła nerwowo włosy, by odsłonić twarz i jeszcze raz ponowiła próbę wygrania z szafką szkolną.

- Ej, lisica! Potrzebujesz pomocy?!- zawołał ktoś z grupki licealistów z jej klasy.

Lou zdenerwowana głównie na rzecz martwą, uniosła w górę środkowy palec, powstrzymując się od spojrzenia w kierunku osób z klasy. Ci zaśmiali się głośno bez ukrywania swoich odczuć względem nowej dziewczyny, po czym rudowłosej wreszcie udało się otworzyć szafkę. Schowała tam książki, narzuciła na siebie bluzę i skierowała się ku wyjściu, mając na uszach słuchawki.

Nim jeszcze ktokolwiek przyszedł do domu, zadzwoniła do Kalifornii, a mianowicie do cząstki jej życia, które tam pozostało.

- Jak sytuacja w Hawkins? Rozgościłaś się już?- zapytał ją chłopak, na co ta spuściła głowę.

- Mam być szczera?

- Oho, co tym razem? Znowu przyrodni braciszek?

- Wszystko.- wyrzuciła z siebie w nerwach.- Billy się rządzi, matka udaje szczęśliwą, w szkole są sami idioci, a miasto to jakaś dziura.

- Na pewno nie jest tak źle.

- Serio? Zobaczymy za dwa tygodnie co powiesz na widok Hawkins.

- Lou, ja...nie dam rady przyjechać.- wyjaśnił, przez co ta widocznie przygasła.- Skarbie...

- Jak to nie przyjedziesz? Obiecałeś.

- Wiem, ale mam sporo nauki i jeszcze chłopaki robią domówkę w weekend.

- Olewasz mnie dla kumpli? Mówiłeś, że przyjedziesz jak tylko będzie okazja.

- I przyjadę. Ale nie teraz.

- Nick...- zaczęła ze smutkiem.- Chyba nie chcesz...zerwać?

- No coś ty, przełóżmy to o kilka tygodni i tyle. To nie ma związku z nami.

- Rozmawiamy pierwszy raz od kiedy się przeprowadziłam.

- Nie możemy się zgrać, fakt, ale wszystko się ułoży. Przyjadę za miesiąc, obiecuję.- powiedział, czym nie przekonał dziewczyny.- Muszę kończyć, obiecałem załatwić piwo na wieczór.

- Na wieczór?

- Tak, Stacy zaprosiła parę osób na oglądanie horrorów.

Lou nie była głupia. Stacy Andrews zawsze podobała się chłopakom w jej szkole. A teraz gdy Louisa się wyprowadziła, pozostawiła swoją miłość na pastwę takich właśnie osób, chętnych do pocieszenia w trudnych chwilach. A i fakt, że Nick, który deklarował swoją miłość mimo odległości jakby powoli od tych słów się wycofywał.

- Miłej zabawy.- mruknęła Lou, co spotkało się z westchnieniem chłopaka.

Odłożyła słuchawkę, myśląc w miejscu nad zakończoną rozmową. Nie mogąc wytrzymać własnych myśli, założyła słuchawki, puściła ulubioną kasetę i poszła się przejść po okolicy, która zdawała się być w tamtej chwili jej oazą.

Wchodząc do po kilku godzinach do domu, usłyszała głośne kroki na schodach. Nie zdążyła jeszcze dobrze wejść, gdy Max stanęła przed nią ze strojem na Halloween w dłoniach.

You're an idiot | Steve HarringtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz