Siedziała przy biurku, oświetlona przez małą lampkę. Przez dłuższy czas spoglądała na ledwo widocznego w zakłóconym mroku chłopaka, który spał w łóżku na brzuchu. Nie zauważył jej braku, dzięki czemu mogła śmiało zająć się swoimi myślami. Odwróciła się znów do biurka i kontynuowała pisanie listu.
Wiem, że ostatnio się oddaliłam...to przez Max, ale i wiele innych kwestii. Nie chciałam tego, nie chciałam działać za twoimi sprawami w sprawie Taty czy mojej nieobecności w domu. Nie wiesz o wszystkim, mamo.
Urwała w zamyśleniu. Czy na pewno chciała jej napisać prawdę o drugiej stronie w liście? Czy w ogóle powinna jej zdradzić prawdę? Może ten list nigdy do niej nie trafi, więc co szkodzi wyrzucić męczące Lou myśli na papier?
Nie znasz prawdziwych okoliczności śmierci Billy'ego ani wypadku Max. Ani powodu moich zniknięć z domu i koszmarów. To coś, o czym wie bardzo niewiele osób, a co jest jakże ważne i powinnaś wiedzieć o tym od dawna. Ale zbyt się bałam ci powiedzieć. Nigdy nie byłyśmy tak blisko, jakbym chciała, a po rozwodzie i wyjeździe zwątpiłam w to, że mogę ci zaufać w jakiejkolwiek kwestii. Wpierw wiedz, że piszę to, bo ci ufam. I przepraszam, że dopiero teraz.
Podrapała się po czole w zamyśleniu. To błąd. Nie pisz, powiedz jej. A jednak napisała, bo zbyt bała się, że nie będzie mieć już okazji porozmawiać z mamą, że plan się nie powiedzie i wszyscy zginą. Skończyła list, po czym spojrzała do szafki, by odnaleźć kopertę. Znalazła inna, z listem w środku zaadresowaną...do niej. List od Max. Często go czytała po wypadku. By ją zrozumieć, poczuć obecność siostry chociaż w ten sposób. Postanowiła przeczytać go raz jeszcze.
Lou,
Gdy piszę ten list, siedzę w piwnicy Mike'a, obserwując od paru godzin wasze rozterki. Najbardziej boli mnie twoja cisza, bo żadna z nas nie wie jak zacząć. Więc zacznę ja. Albo skończę, bo list jest...planem awaryjnym. Nie chcę umrzeć bez rozmowy z tobą, a pewnym jest, że umrę. Ostatnie tygodnie były ciężkie dla mnie, dla ciebie i dla mamy. Każda z przeżywała jednak co innego. Mama próbowała radzić sobie z nową sytuacją, ty również. Do tego doszły twoje lęki...dopiero teraz je rozumiem. Sama mam jej od tygodni.Zaczęło się od śmierci Billy'ego. Byłam przy nim do końca i ostatnia prosiłam go o wsparcie. Nie chciałam jego śmierci, choć wcześniej tak często prosiłam o nią. Żałowałam każdego słowa w tym temacie, ale dopiero po tych wakacjach. Był okropnym bratem, człowiekiem też. Ale nie wychowywał się z ojcem jak nasz. Znasz przecież ojczyma i wiesz jaki jest. Właśnie fakt, że całą winę za moje niepowodzenia zwalałam na niego, nie daje mi spać. To jak go traktowałam, jak chciałam rozszarpać w domu Willa, albo nakłamać ojczymowi, bo go okrzyczał...Jest mi wstyd za to, że tak go traktowałam. Obwiniam się. O to i o jego śmierć. Nie ja go zabiłam, ale błagania o jego wypadek na pewno naraziły go na niebezpieczeństwo. Z resztą walczyłam, by go powstrzymać, a potem mogłam tylko patrzeć jak umiera.
Nie chcę, byś ty patrzyła na moją śmierć. Byś przeżywała to, co ja. Żyła byś potem w ciągłym poczuciu winy, żalu. A tego bym nie zniosła nawet po śmierci. Dlatego jeśli to czytasz już po niej, zasłużyłam na to, co mnie spotkało, cokolwiek się stało. Nie wiń siebie ani za mnie, ani za Billy'ego. Zrób, co trzeba.
I proszę, przekaż list mamie i tacie...
To ostatnie czego chcę, by przeczytali to, co dla nich napisałam.Lou pokręciła głową, odkładając lisy nerwowo na biurko, po czym oparła się o fotel w zamyśleniu. Co teraz? Zrób, co trzeba. Zgniotła lisy do mamy, na rzecz innego, krótkiego zdania:
Jadę po pracy ze Stevem.
Następnie życzyła jej miłego dnia, wspomniała, że ją kocha i podpisała karteczkę, którą przed wyjściem zostawiła w salonie. Nie był to jednak jedyny lisy, jaki tamtej nocy napisała. Było ich wiele, każdy skierowany do innej osoby i z innym przekazem. Poczuła ulgę, gdy skończyła. Schowała je pod poduszkę, położyła się przy chłopaku i zasnęła, odkładając lęki na bok.
Bo znała ryzyko, ale i wagę następnej doby.
Powoli wracam kochani ❤️ powoli, bo ostatnie dni były dla mnie najgorszym psychicznie przeżyciem związanym z próbą samobójczą bardzo bliskiej osoby, jednak trzeba iść na przód.
ZNAM RYZYKO I ZNAM WAGĘ życia ❤️
CZYTASZ
You're an idiot | Steve Harrington
Fanfiction- Słyszałaś kiedyś o przeklętych miastach? - Co? - No wiesz...nieszczęśliwe wypadki, przypadkowe morderstwa, znikający ludzie... Dziewczyna zniecierpliwiona westchnęła, a ten od razu zmienił tok rozmowy. - Niedaleko stąd jest laboratorium, gdzie rob...