30. O zatrzęsieniu...

348 15 0
                                    

Leżeli w swoich ramionach, drzemiąc. Choć ta dwójka widywała się prawie codziennie w pracy, brakowało im właśnie takich chwil. Chwil, gdy mogli po prostu spać przy sobie, słuchać oddechu i bicia serca drugiej osoby, czuć jej obecność i wiedzieć, że nic im nie grozi.

Błogość jednak została przerwana, gdy usłyszeli trzask drzwi. Spojrzeli w stronę korytarza, po czym Lou niechętnie wyszła z pokoju. Zobaczyła zdenerwowaną siostrę, która w słuchawkach szła do siebie.

- Max?- spytała, pocierając oczy, a następnie spojrzała wymownie na Steve'a, który poszedł za nią dziewczyną do pokoju jej siostry.- Max, wszystko dobrze?

- Tak, wyjdź.- odpowiedziała obojętnie, podczas sprzątania pokoju.

- Przecież widzę. Chodzi o Nastke? Pokłóciłaś się z Lucasem?

- Co cię to obchodzi? Chcesz grać dobrą siostrę? Lepiej zajmij się swoim chłopakiem.

Lou otworzyła szerzej oczy i już chciała coś powiedzieć, gdy ta założyła złów słuchawki i usiadła obojętnie na łóżku. Steve położył rękę na ramieniu dziewczyny, jednak ta nie wytrzymała, podeszła do Max i wyrwała jej z głowy słuchawki.

- Co ty...

- Nie ignoruj mnie!- krzyknęła Lou, na co jej siostra odwróciła głowę.- Max! Nie możesz mnie ignorować! Martwię się!

- Martw się lepiej o siebie, okej?! Nie możesz spać, włóczysz się, pijesz...- mówiła, a Louisa spojrzała na nią z bólem.- Jeszcze trochę i będziesz jak matka!

Siostra nie wytrzymała i złapała Max za koszulkę, szarpiąc w swoją stronę. Patrzyły sobie w oczy przez chwilę. W obu przypadkach widziały tylko ból i łzy, które z całej siły chciały powstrzymać.

- A ja głupia się martwię.- szepnęła starsza, po czym puściła siostrę i wyszła bez zawahania z domu.

Steve stał chwilę w progu drzwi, patrząc na Max w ciszy. Ta bliska płaczu czekała na cokolwiek, choćby westchnienie z jego strony. Ale on tylko odwrócił się za Lou, pozostawiając dziewczynę z własnym sumieniem. Czuł, że jest powód, dla którego tak się zachowała, wręcz był pewien, że w tym momencie Maxine żałuję tych słów. A jednak nie zamierzał się wtrącać. Zwłaszcza, że martwił się bardziej starszą z sióstr.

- Lou!- wołał, aż znalazła ją za kamperem. Podszedł do niej spokojnie, po czym objął ją od tyłu.

- Miałam ochotę ją rozszarpać.- mówiła przez zaciśnięte zęby.

- Wiesz jaka jest. Lepiej odpuść, nie naciskaj. Jeśli coś się stało, to ci powie. Jak zawsze.

Lou trzęsła się, a dłonie jej dygotały, czując wciąż w nich materiał koszulki siostry. Z kolei obecność chłopaka nijak nie ostudził jej emocji.

- Oddychaj.- szepnął do jej ucha, jednak ta włożyła trzęsące się dłonie we włosy, by tam skryć to, co się z nią dzieje.- Spokojnie...

- Rzuciłam się na siostrę!- zauważyła z przejęciem, a ten zmarszczył twarz, gdy odwróciła się w jego stronę.

- Ja bym się tam nie przejmował.- stwierdził, bo rzeczywiście i on często dosadnie dawał do zrozumienia dzieciakom swoje zdanie.- Trochę zasłużyła.

- Steve...

- To nastolatka, a nastolatkowie są nie do zniesienia. I okej, wiem, że emocje cię poniosły, ale ja na Hendersona wrzeszczę średnio co kilka dni.- na te słowa Lou spojrzała wymownie w stronę chłopaka, przez co zmienił ton głosu na bardziej poważny.- Nie świruj, to nic.

You're an idiot | Steve HarringtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz