Abbie
Im bliżej granicy byliśmy, tym bardziej zapierałam się nogami. Szlochałam, ale Jaxon i Xavier byli lojalni wobec mojego ojca i to jego rozkazy były dla nich priorytetem.
- Błagam was! Tak bardzo was kocham! Nie możecie mi tego zrobić!
Xavier i Jaxon jednak milczeli jak zaklęci. Ich zachowanie było dla mnie straszne, ale zrozumiałe. Bardzo mnie to wszystko bolało, jednak wiedziałam, że tak musiało być. Gdyby mężczyźni sprzeciwili się woli swojego władcy, zostaliby wówczas powieszeni na oczach innych poddanych. Nie chciałam ich śmierci, ale nie chciałam również zostać wygnana.
Biedny Bedo wciąż latał nerwowo nad moją głową. Nie wiedział, co robić. Piszczał tylko, a ja czułam ból, gdyż nie mogłam mu pomóc.
W końcu dotarliśmy na granicę. Xavier i Jaxon postawili mnie na ziemi. Oparłam się plecami o pobliskie drzewo. Bedo usiadł mi na ramieniu. Przycisnął pyszczek do mojego policzka i zaczął zlizywać moje łzy.
Patrzyłam w niebieskie oczy Jaxona i brązowe ślepia Xaviera. Byłam gotowa błagać mężczyzn na kolanach o to, aby mi pomogli. Za mną bowiem znajdował się mroczny las. Był ciemny i stanowił wyraźną granicę między dwoma wrogimi królestwami. Byłam pewna, że nie przeżyję tam nawet dnia. Co jednak miałam zrobić?
- Kocham was.
Mężczyźni spuścili wzrok tak, jakby moje słowa ich zabolały.
- Byliście moimi najlepszymi i jedynymi przyjaciółmi - wyjaśniłam, gdyż taka była prawda. - Mimo, że nie odzywaliście się do mnie za dużo, to lubiłam do was mówić. Wiem, że opiekowanie się mną było waszą pracą. Bardzo mi przykro, że nie będziecie mogli być wolni. Nie zostanę królową, więc moje postanowienie się nie spełni.
Przytuliłam się do Jaxona. Mężczyzna nie objął mnie rękoma, a ja to rozumiałam. Nie chciał podpaść królowi.
- Dziękuję ci za wszystko, Jaxonie. Nigdy nie zapomnę tego, jak co roku robiłeś dla mnie tort urodzinowy. To dzięki tobie nauczyłam się czytać i pisać. Jesteś wspaniałym facetem i wierzę, że pewnego dnia znajdziesz kobietę, która cię pokocha.
Po pożegnaniu się z Jaxonem, przyszła pora na Xaviera. Objęłam tego dużego mężczyznę rękoma i wtuliłam twarz w jego twardą jak skała pierś.
- Xavierze, jesteś boleśnie przystojny i masz dobre serce. Gdy byłam młodsza, podkochiwałam się w tobie. Nigdy ci o tym nie powiedziałam, ale jestem pewna, że to wiesz. Uwielbiam cię i dziękuję ci za wszystkie rady dotyczące miłości i naukę. Życzę ci wszystkiego najlepszego.
Nie spojrzałam w oczy mężczyzn po raz kolejny. Odwróciłam się do nich plecami i razem z Bedo przekroczyłam granicę. Po chwili pochłonęła mnie ciemność. Zrobiło mi się przeraźliwie zimno.
Odwróciłam się tylko po to, aby zobaczyć przed sobą falujący obraz Jaxona i Xaviera. Mężczyźni nie wydawali mi się już prawdziwi. Uniosłam rękę, aby dotknąć niewidzialnej bariery, która nas oddzielała. Gdy dotknęłam bariery, popieścił mnie prąd.
Zapłakana ruszyłam przed siebie. Biegłam w głąb lasu. Nie istniało żadne racjonalne wyjaśnienie na moje zachowanie. Byłam zagubiona, przerażona i zdradzona. Mój własny tata wysłał mnie na śmierć. Wszystko z powodu jego kochanki i jej córki.
Płakałam, a Bedo frunął za mną. Naprawdę nie chciałam brać go ze sobą, ale ta egoistyczna część mnie cieszyła się z tego, że miałam go przy sobie.
Nagle potknęłam się o korzeń wystający z ziemi. Padłam i poczułam ból w kolanie. Moja sukienka się poszarpała. Odsunęłam ją po to, aby zobaczyć ranę na kolanie.
CZYTASZ
Nymph
FantasyAbbie, księżniczka Abraxos, zostaje wydalona ze swojego królestwa przez własnego ojca. Trafia do królestwa Notorius, czyli królestwa, które od lat walczy z Abraxos. Przerażona i zdradzona przez własną rodzinę dziewczyna spotka tajemniczego Nympha o...