Abbie
- Zostaw swojego ojca! Czy ty nie masz serca?!
Safira powaliła swojego tatę na kolana. Bezradnie patrzyłam na to, jak mój "ojciec" klęka i osłania głowę dłońmi. Miałam nadzieję, że obroni się za pomocą swojej magii, ale zrozumiałam, dlaczego ojciec był bezradny. Safira musiała odebrać mu jego moce.
- Brzydzę się tobą, tatusiu! - krzyczała dziewczyna, szponami raniąc twarz mężczyzny, który pomógł jej w pojawieniu się na tym świecie. - Jak możesz klękać przed naszym wrogiem?!
- To jest twoja przyrodnia siostra, na miłość bogów! Safiro, praktycznie się z nią wychowywałaś!
- Jesteś moim tatusiem! Jesteś tylko mój!
Moje krzyki nie pomagały. Może nie powinnam litować się nad "ojcem", ale nie mogłam pozwolić na to, aby bezbronna istota była krzywdzona na moich oczach. Od zawsze miałam dobre serce do zwierząt i innych istot, więc zawsze wszystkim pomagałam. Mój "ojciec" popełnił wiele grzechów, ale nie powinien zostać skazany na takie zachowanie ze strony swojej córki.
Liczyłam na to, że Conrad i drugi strażnik pomogą byłemu królowi Abraxos, ale oni stali przy drzwiach celi jak dwa kołki. Słuchali się jedynie swojej królowej, ale nie mogłam pojąć, jak mieli zamiar wypiąć się na swojego władcę. Na mężczyznę, który dał im tę pracę i który pomógł im stanąć na nogi.
W końcu Safira się zmęczyła. Dziewczyna podniosła się do pozycji stojącej. Oddychała ciężko, patrząc z dumą na swoje dzieło.
Po policzkach "ojca" spływała krew. Nie podnosił wzroku, ale z łatwością mogłam dostrzec, ile miał ran. Safira po prostu go skatowała. Nie potrzebowała do tego nawet pejcza czy bata. Wystarczyły jej ostre pazury oraz nienawiść, którą emanowała.
- Wynoś się stąd. Pozwól mi dokończyć to, po co tutaj przybyłam.
Po słowach Safiry "ojciec" się podniósł. Mężczyzna powlókł się do wyjścia. Conrad i drugi strażnik otworzyli dla niego drzwi. Były król Abraxos nie ruszył jednak dalej. Stał odwrócony plecami do mnie i do swojej prawdziwej córki.
W końcu były król się odwrócił. Jego twarz wyglądała strasznie. Miały zostać na niej blizny, których żadna magia nie mogła zagoić.
- Nie wychowałem cię na taką straszną kobietę, Safiro.
Dziewczyna się już uspokoiła. Jej spojrzenie było pełne cierpienia. Tym razem nie udawała. Naprawdę bolało ją to, co się stało, ale wszystkiemu była winna ona sama.
- Tatusiu, ja...
- Przykro mi, że nie podołałem jako rodzic - kontynuował ojciec, a mi łamało się serce, choć przecież nie powinno. - Nie udało mi się wychować was tak, jak powinienem. Safiro, wiem, że to, co teraz powiem, bardzo cię rozjuszy, ale przynajmniej jedna córka mi się udała. I to ta, z którą nie łączą mnie więzy krwi.
- Tato, jak możesz?! - krzyknęła zrozpaczona Safira, której łzy powinny mnie uradować, ale stało się inaczej.
- Mówię prawdę - wyszeptał pokornie mężczyzna. - Życie nie było dla mnie zawsze łaskawe. Byłem królem i choć powinno to oznaczać, że miałem nieograniczoną władzę, to wcale tak nie było. Twoja mama, Safiro, bardzo mnie zniszczyła. Chciała rządzić Abraxos moją ręką i udało jej się to. Stałem się królem, którym nigdy nie chciałem być. Dokonałem wyborów, za które dziś jest mi wstyd. Żałuję tego, że nie udało mi się postawić twojej mamie i lepiej cię wychować. Chciałem, abyś była taka, jak ja, a nie jak twoja matka.
CZYTASZ
Nymph
FantasyAbbie, księżniczka Abraxos, zostaje wydalona ze swojego królestwa przez własnego ojca. Trafia do królestwa Notorius, czyli królestwa, które od lat walczy z Abraxos. Przerażona i zdradzona przez własną rodzinę dziewczyna spotka tajemniczego Nympha o...