3

1.1K 70 32
                                    

Abbie

Naveen wzleciał ze mną w ramionach do góry. Po kilku chwilach znaleźliśmy się w pałacowych ogrodach. Nic tutaj nie wyglądało tak, jak w Abraxos.

W moim królestwie wszystko było piękne, kolorowe i pełne życia. Tutaj za to panowała ciemność i wszystko pochłonięte było mrokiem. Kwiaty znajdujące się w ogrodzie wyglądały więc na nieżywe. Nie podobało mi się tutaj, ale nie miałam prawa narzekać. Naveen okazał mi pomoc, a poza tym nie mogłam wrócić do domu, gdyż już go nie miałam.

Z bliska pałac robił jeszcze lepsze wrażenie niż z dołu. Był ogromny i przepiękny. Znajdowały się tu strzeliste wieżyczki, a sam pałac otaczała woda. Do pałacu można było dostać się tylko za pomocą specjalnej kładki. Ci, którzy mieli skrzydła, mogli także wlecieć na balkon i w ten sposób dostać się do pałacu, ale ja niestety nie posiadałam skrzydeł.

- Mieszkam tam.

Nagle Naveen obrócił się ze mną w ramionach. Chłopak wskazał mi na niewielką chatkę, która znajdowała się na podwórzu.

- Mieszkasz w tym czymś?

Naveen parsknął śmiechem.

- Wiem, że księżniczka wolałaby pójść do pałacu, ale nie lubię tam zaglądać. Mój ojciec jest właścicielem zamku i mimo, że mam pozwolenie na wchodzenie do środka, to wolę swoją małą kwaterę. Jest przytulna i ciepła. Wolę przebywać z dala od innych. Byłem takim odludkiem już jako dziecko, więc tata kazał wybudować dla mnie ten niewielki domek. Pokażę ci go.

Nie protestowałam. Po chwili Naveen znalazł się przy domku i za pomocą magii otworzył drzwi. Gdy tylko wkroczyliśmy do środka, rozejrzałam się z konsternacją.

Domek faktycznie był niewielki. Po prawej stronie znajdowała się mała kuchnia, a po lewej salon. Z salonu do góry ciągnęły się pokręcone schody. Byłam pewna, że na górze znajdowała się sypialnia i prawdopodobnie łazienka.

Tak w środku wyglądały domki poddanych w królestwie Abraxos. Występował tylko jeden model domu i w środku prezentował się on właśnie w ten sposób. Dla mnie była to najprostsza opcja, ale skoro Naveenowi się tutaj podobało, nie zamierzałam go krytykować.

Bedo latał nad naszymi głowami. Naveen na razie nic nie mówił na jego temat, więc zakładałam, że nie przeszkadzał mu mój smok. Jeśli książę miałby jakikolwiek problem z moim smokiem, wówczas opuściłabym jego przybytek. Bedo był dla mnie najważniejszy. To on poszedł za mną do niebezpiecznej krainy, choć wiedział, że mogą przytrafić mu się złe rzeczy. Kochał mnie bezinteresownie i był moim jedynym przyjacielem.

Naveen od razu skierował się ze mną na górę. Przełknęłam nerwowo ślinę. Domyślałam się, że chciał zabrać mnie do łazienki, aby tam móc zająć się moimi ranami, ale on postanowił zanieść mnie do sypialni.

Sypialnia Naveena prezentowała się jak wzorowa sypialnia księcia mroku. Meble były ciemne. Łóżko było mroczne. Nawet kominek był czarny. Żyrandol zwisający z sufitu...

Tak, również był czarny.

Książę posadził mnie na brzegu łóżka. Odsunął się ode mnie na dwa kroki.

- Rozbierz się.

Myślałam, że oczy wyjdą mi na wierzch.

- C-co?

Naveen skrzyżował ręce na piersi. Uśmiechnął się lekko, a ja poczułam się zakłopotana.

- Musisz się rozebrać, Abbie. Nie wiem, jakie jeszcze rany odniosłaś. Nie pomogę ci, jeśli się nie rozbierzesz.

NymphOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz