Król Naxos
Na bogów. Miałem dwójkę dzieci.
Zostawiłem Abbie i Naveena w lochach, a sam poszedłem na górę. Na początku udałem się do kuchni, aby wypić szklankę wody. To jednak nie pomogło, aby uspokoić moje nerwy.
Udałem się więc do ogrodu. Spotkałem tam Bedo. Był to smok należący do Abbie. Miał urocze usposobienie. Był niemal jak przytulanka. Smok, gdy tylko mnie zobaczył, podszedł do mnie i zaczął łasić się o moje nogi. Uśmiechnąłem się i ukucnąłem, aby wziąć zwierzaka na ręce. Gdy to zrobiłem, podniosłem się do pozycji stojącej, a Bedo polizał mnie po policzku.
- Nie martw się. Z twoją panią wszystko w porządku. Niebawem się z nią zobaczysz.
Smoki najprawdopodobniej rozumiały naszą mowę. Były magicznymi istotami i posiadały wiele przydatnych umiejętności. Niestety nie mogły się z nami komunikować, ale dało się jakoś z tym żyć.
Sam kochałem smoki. Miałem ich kilka. Starannie je wytrenowałem, aby w razie wybuchu wojny mogły mi służyć. Prędzej oddałbym życie za swoje smoki niż pozwolił im zginąć, ale byłem królem. Dobro moich poddanych stanowiło dla mnie priorytet. Czasami odnosiłem wrażenie, że wcale nie powinno tak być. Moi poddani może mnie szanowali, ale jeśli chodziło o Naveena, nienawidzili go. Wszystko dlatego, że był odmieńcem. Tak, jakby brak ogona i rogów miał cokolwiek znaczyć.
Westchnąłem ciężko, idąc z Bedo w ramionach do jeziora znajdującego się na tyłach pałacu. Gdy się nad nim znalazłem, usiadłem na ławeczce. Niegdyś siadywałem tu z moją żoną. Kobietą, która dała mi Naveena, ale która potem uciekła. Zabawiła się ze mną i zniknęła zostawiając mnie z malutkim dzieckiem. Starałem się nie kierować w życiu nienawiścią, ale jej naprawdę nie znosiłem.
Bedo wygodnie usadowił się na moich kolanach. Poklepałem go po łebku i smok wypuścił małą wiązkę ognia.
- Przykro mi, że nie możesz urosnąć, Bedo. Chętnie ukarałbym istotę, która rzuciła na ciebie taką podłą klątwę.
Smok tylko pokręcił łbem i zamknął oczy.
- Czasami życie jest niesprawiedliwe - powiedziałem do smoka, gdyż czułem potrzebę, aby się komuś wygadać. - Gdybym wiedział, że Abbie jest moją córką, nie pozwoliłbym jej tkwić w królestwie Abraxos. Czuję się okropnie.
Smok mruknął. Nie mógł mi odpowiedzieć, ale przynajmniej mnie słuchał. To wiele dla mnie znaczyło.
- Jest mi przykro - ciągnąłem dalej, ocierając łzy z kącików oczu i wpatrując się w taflę jeziora, która powinna błyszczeć w słońcu, gdyby słońce pojawiło się nad królestwem Notorius. - Ta niewinna dziewczyna nie zasłużyła sobie na to, co ją spotkało. Abbie ma dobre serce. Jest uczynna, mądra i wrażliwa. Mój syn nie mógł zasłużyć sobie na lepszą kandydatkę na żonę. Tak bardzo bym chciał, aby byli razem szczęśliwi, ale nie ma takiej możliwości. Oni niejako są rodzeństwem. Wiem, że to nic nie znaczy w magicznym świecie, ale...
Bedo szturchnął mnie pyskiem. Spojrzałem na smoka, a ten pokręcił łebkiem.
- Mam się nie przejmować?
Skinął główką.
- Och, to wcale nie jest takie proste, Bedo. Przejmuję się od dnia, w którym na świat przyszedł Naveen. Zawsze miałem wrażenie, że jestem dla niego niewystarczający. Staram się. Naprawdę, robię, co w mojej mocy, aby był szczęśliwy, ale takie życie nie jest dla niego. Naveen najlepiej by się czuł, gdyby nie był księciem. To go niszczy. Moi poddani nim gardzą. Nie wiem, jak mam im wbić do głów, że mój synek jest wspaniałym chłopakiem i pewnego dnia będzie godnie reprezentował królestwo Notorius. Cholera, muszę przecież poinformować poddanych, że Abbie to moja córka. Doznają szoku, ale muszę to zrobić, prawda?
CZYTASZ
Nymph
FantasyAbbie, księżniczka Abraxos, zostaje wydalona ze swojego królestwa przez własnego ojca. Trafia do królestwa Notorius, czyli królestwa, które od lat walczy z Abraxos. Przerażona i zdradzona przez własną rodzinę dziewczyna spotka tajemniczego Nympha o...