46

407 32 4
                                    

Naveen

- Nie! Kurwa, gdzie ona jest?! Gdzie moja Abbie?!

Naxos skuł mi ręce za plecami magicznymi kajdanami, które miały na celu mnie osłabić. Krzyczałem i wyrywałem się z jego objęć, ale mój tata był stanowczy i mocno mnie trzymał. Nie chciał, abym zrobił krzywdę jemu i sobie, a także pozostałym.

- Naveenie, uspokój się.

- Jak mam się uspokoić?! - wydarłem się na tatę, choć zupełnie na to nie zasługiwał. - Miałeś ją powstrzymać! Mogłeś to zrobić, a ty stałeś jak kołek!

- Mam ci przypomnieć, że ty robiłeś to samo, synu? Na ciebie Abbie także rzuciła czar. Związała nas magią, abyśmy nie mogli się ruszyć. Rozumiem, że jesteś rozjuszony, ale wściekłość nic ci nie da. Musisz się uspokoić, abyśmy pomyśleli nad tym, jak możemy dostać się do królestwa Abraxos, żeby uratować Abbie.

Wiedziałem, że tata miał rację, ale moje własne emocje były moim największym wrogiem.

Płakałem tak, jak nigdy przedtem w całym moim żałosnym życiu. Trząsłem się niemiłosiernie. Zdawałem sobie sprawę z tego, że wpatrywali się we mnie Pollux, Adonis, Riordan, Bedo, a także zgromadzone wojska.

Niektórzy byli ranni, ale na szczęście nikt z naszych nie zginął. Abbie uratowała nas wszystkich. Gdyby nie jej poświęcenie, z pewnością zdarzyłoby się coś strasznego. Coś, co mogło zwiastować koniec królestwa Notorius.

Nie mogłem uwierzyć w to, że moja ukochana tak szybko i ochoczo się poddała. Myślała jednak,  że chroniła w ten sposób swoich bliskich. Miała rację. Swoim bohaterstwem nas uratowała, ale złamała mi serce. Wyrwała mi je z piersi i zgniotła w ręce. Nie była w stanie nawet na mnie patrzeć, gdy odchodziła. Ja za to bezradnie wpatrywałem się w to, jak jej strażnicy ją skuwają. 

Tylko ja miałem prawo ją skuwać. Ta dziewczyna należała do mnie. Do nikogo, kurwa, innego.

Po jakimś czasie magiczne kajdany skutecznie mnie osłabiły. Nie byłem w stanie się ruszać i krzyczeć. Wtedy Naxos pozbawił mnie kajdan. Moje ręce opadły po bokach mojego ciała. Nie walczyłem już. Poddałem się.

Słowa rozmowy Naxosa z innymi nie dochodziły do mnie. Cierpiałem w ciszy. Klęczałem na ziemi i płakałem resztkami sił. Było mi zimno i czułem się źle.

Moja ukochana odeszła ode mnie. Zostawiła mnie tu samego. Nie powinienem się nad sobą użalać, ale tak właśnie było. Czułem smutek i rozgoryczenie, a także niezrozumienie. Doceniałem to, co zrobiła moja księżniczka, ale jej pierdolnięta siostrzyczka miała zamiar ją skrzywdzić. Abbie miała zostać odarta ze swoich magicznych mocy. Nie wiedziałem, czy Safira po wszystkim pozwoli jej żyć. Królowa Abraxos była niepoczytalna i nie zdziwiłbym się, gdyby postanowiła zranić swoją siostrę. Tak, że z Abbie miało już nic nie zostać.

Nagle poczułem, jak czyjś ogon się wokół mnie owija. Byłem zbyt osłabiony, aby się stawiać. Poza tym, chyba nawet nie chciałem walczyć. Nie miałem już o co walczyć, skoro mojej ukochanej nie było przy mnie.

Riordan zabrał mnie pod drzewo. Położył się tam z dala od innych. Mnie posadził tak, że plecami opierałem się o jego bok.

Smok położył ogromną łapę na mojej głowie, ale zrobił to na tyle delikatnie, aby mnie nie skrzywdzić. Po tym buchnął mi lekko ogniem w policzek.

- Przykro mi, Naveenie. Mnie też to boli.

Nie mogłem nic odpowiedzieć. Byłem wyzutą z emocji maskotką.

- Mi też zależy na księżniczce, ale na pewno nie tak bardzo, jak tobie. Ty za nią szalejesz.

Nie mylił się. Wiedział o wszystkim.

NymphOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz