31

477 42 4
                                    

Abbie

W momencie, w którym podałam Adonisowi rękę, stało się coś dziwnego. 

Spojrzałam w dół i krzyknęłam, gdy zrozumiałam, że ziemia się pode mną rozstąpiła. Próbowałam trzymać się z całej siły Adonisa, jednak mężczyzna mnie puścił. Patrzyłam w górę i krzyczałam, gdy wpadałam do dziury, która pojawiła się w podłożu znikąd. Widziałam przerażoną twarz Naveena. Książę próbował wskoczyć do dziury, ale gdy się rzucił, dziura w ziemi zniknęła. 

- Co się dzieje?!

Krzyczałam, sunąc w dół tunelem, który niejako przypominał zjeżdżalnię. Wrzeszczałam ze strachu. Jeśli była to zasadzka Adonisa, to wierzyłam, że król Naxos skutecznie ukaże tego magicznego mężczyznę. Miałam nadzieję, że jeszcze kiedyś miałam zobaczyć mojego ukochanego Naveena, jednak na razie nie miałam możliwości się nad tym zastanawiać.

Nagle wylądowałam na dole. Obiłam sobie mocno tyłek. Rozejrzałam się i zrozumiałam, że znalazłam się w miejscu przypominającym jaskinię. 

- Jest tu ktoś? 

Wstałam i zaczęłam szukać po kątach, jednak zdawało się, że kompletnie nikogo tutaj nie było. Moje serce biło niezwykle szybko. Miałam wrażenie, że się duszę. Czułam się tak, jakby ktoś celowo zesłał mnie tu na śmierć. 

Czy naprawdę byłam aż takim utrapieniem dla tego świata? Czy moje życie komuś tak mocno przeszkadzało? Czy zasłużyłam tylko na śmierć?

Miałam ochotę paść na kolana i płakać, dopóki nie umrę. Czułam, że śmierć miała przyjść po mnie szybko. Wcale nie chciałam umierać, ale nie mogłam przecież spędzić w tej jaskini pozostałego mi na tej ziemi czasu. Byłam jednak pewna, że komuś przeszkadzałam, skoro ktoś postanowił mnie tu przywlec. 

- Proszę, proszę. Jest i nasza księżniczka. 

Nagle z cienia wyłoniła się ona. 

Nie, jej to na pewno się tutaj nie spodziewałam. 

Safira. Moja przybrana siostra. Córka Abigail. Nowa królowa królestwa Abraxos. 

Dziewczyna podeszła do mnie. Miała na sobie białą suknię. Ubrała nawet koronę, aby przypomnieć mi, co straciłam. To ona została królową, podczas gdy od wielu lat to ja byłam trenowana na tę pozycję. To ja miałam zostać władczynią Abraxos, jednak to i tak nie miało prawa się wydarzyć. 

Safira błysnęła do mnie uśmiechem. Uniosła dumnie podbródek i złożyła dłonie w piramidkę. Przez chwilę miałam wrażenie, że było to coś w rodzaju wizji, ale czułam to aż zbyt dokładnie. Wiedziałam więc, że działo się to naprawdę. 

- Czego ode mnie chcesz? - spytałam z wrogością, niemal sycząc na nią jak wąż. 

- Dlaczego od razu musisz być taka niewychowana? Ach, tak. Przecież jesteś córką brudnego ścierwa. 

- Jeśli masz na myśli króla Naxosa, to nie masz prawa wyrażać się o nim w taki sposób. To ty jesteś podła. Jesteś dziwką, która... 

Nie było mi dane dokończyć swojej myśli. Niespodziewanie bowiem ze ścian jaskini wysunęły się pędy magicznych drzew. Złapały mnie jak swoją ofiarę. Owinęły się wokół moich kostek i nadgarstków. Jeden pęd owinął się nawet wokół mojej głowy, zasłaniając mi usta. 

Safira roześmiała się. Widząc mnie w takim stanie, z pewnością czuła satysfakcję. Posłałam jej pełne wrogości spojrzenie. 

Nienawidziłam ją. Safira była diabłem. Nie rozumiałam, jakim cudem ojciec lub raczej mężczyzna, który od urodzenia mnie wychowywał, wolał ją ode mnie. Safira była przebiegła tak, jak jej matka. Abigail była okrutną kobietą i wychowała swoją córkę na własne podobieństwo. Mój ojciec musiał mieć nie po kolei w głowie. Wiedziałam, że nie powinnam nazywać go swoim ojcem, gdyż sobie na to zwyczajnie nie zasłużył, ale trudno było mi z dnia na dzień zapomnieć o życiu w Abraxos. Było trudne i pełne przeszkód, ale istniały także pozytywne strony. Uwielbiałam moich strażników, z którymi spędzałam każdą chwilę, ale koniec końców wiedziałam, że zajmowali się mną tylko dlatego, iż takie mieli zadanie. Na pewno gdyby nie musieli, nie opiekowaliby się taką istotą jak ja. 

NymphOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz