.•♫•♬• 𝒓𝒐𝒛𝒅𝒛𝒊𝒂ł 𝟖 •♬•♫•.

139 10 1
                                    

𝐩𝐨𝐯 𝐑𝐢𝐜𝐚𝐫𝐝𝐨

Obudził mnie dźwięk budzika oznaczający, że czas wstawać do szkoły. Czułem, że to może być ciężki dzień ze względu na gabiego. No cóż mam nadzieję, że dzisiaj to wszystko się wyjaśni. Wstałem z łóżka po czym wziąłem swój mundurek szkolny i udałem się do łazienki. Przemyłem twarz zimną wodą i zabrałem się za resztę rzeczy.

Kiedy skończyłem się ogarniać, zszedłem na dół gdzie czekało już przygotowane przez moją służącą śniadanie. Dzisiaj na śniadanie były moje ulubione naleśniki. Podziękowałem za śniadanie i usiadłem do stołu po czym zacząłem jeść. Normalnie niebo w gębie, kocham dania naszej służącej one są dosłownie naj lepsze. Po skończym posiłku wziąłem swoją torbę i wyszedłem do szkoły. W głowie miałem najgorsze scenariusze związane z aitorem.. Stop. Może po prostu nie miał czasu? Tak, na pewno i dzisiaj się upewnie czy to prawda. Kiedy tak szedłem zauważyłem przed sobą kogoś z różowymi włosami, tak to gabi bo niby kto inny? Pobiegłem w stronę chłopaka i się z nim przywitałem ale on mnie po prostu zbył.
–o co ci chodzi gabi? Obraziłeś się o coś? - spytałem lecz on nie odpowiadał tylko przyśpieszył kroku-hej mówię coś do ciebie.. –
–daj mi po prostu spokój.. -– powiedział niespodziewanie, nie gadajcie, że on w tedy nie spał..
–o co ci chodzi? Em.. Nie spałeś w tedy?.. – gabi się zatrzymał i spojrzał na mnie wkurwiony, o co mu chodzi?..
–co? Ja nie wiem o co ci chodzi o jakie spanie ci chodzi ale ty chyba powinieneś się domyśleć dlaczego cię unikam– czyli jednak mnie unika, ulżyło mi, że nie usłyszał mojego wyznania lecz dalej nie rozumiem czemu miałby mnie unikać..
–ale co ja niby zrobiłem? Przecież ostatni raz widzieliśmy się w sobotę a w tedy nie dałeś po sobie poznać że zrobiłem coś nie tak!
–nie wiesz? No to może spytaj aitora– odpowiedział i szybkim krokiem ruszył w stronę szkoły. Miałem rację.. Aitor maczał w tym palce..
Westchnąłem cicho i również zmierzyłem do szkoły. Postanowiłem, że od razu przed treningiem spytam tego całego aitora co ja niby zrobiłem.

Przy bramie szkoły spotkałem Victora i ariona rozmawiających o czymś, a gdy mnie zobaczyli przerwali rozmowę i się przywitali.
–ricc masz może wolny wieczór dzisiaj?? Idę dzisiaj z victorem do centrum handlowego i pomyśleliśmy czy nie chciałbyś może pójść z nami? - spytał arion.
W sumie to nie mam nic do roboty więc co mi szkodzi..
–jasne, czyli po treningu idziemy? – sherwind pokiwał głową na "tak" po czym rzucił szybkie "do zobaczenia" i poszedł razem z victorem na lekcje. Przez jakiś czas patrzyłem jak odchodzą, a kiedy straciłem ich z polu widzenia również odszedłem w swoją stronę. Pod salą zobaczyłem terry'ego, muszę przyznać że to na prawdę miłe zaskoczenie.
Podszedłem do chłopaka i się przywitałem.
–słuchaj ricc, ty chodzisz do klubu piłkarskiego co nie?
–no tak, racja a co?
-–wietnie! W takim razie chciałbym się do niego zapisać! – no, no, no.. Widzę że będziemy spędzać ze sobą więcej czasu, mi pasuje.
–w takim razie na długiej przerwie chodźmy się zapisać, dziś o 15 trening– poinformowałem chłopaka z delikatnym uśmiechem. Nagle zauważyłem że gabi się na nas patrzy przez co coś zakuło mnie w sercu. Jednak kiedy zorientował się, że go zauważyłem od razu odwrócił wzrok. Terry chyba zauważył, że coś jest nie tak.
–hej Ricardo wszystko dobrze? Nagle mina ci zrzędła- popatrzył na garcie.
–chodzi o tego chłopaka w różowych włosach? Co z nim? – cholera... Jak on sie domyślił, że chodzi akurat o niego..
–em.. Ta chodzi o niego.. Długa historia
–a opowiesz mi? – no chyba go coś boli...
–ee... Nie.. Nie teraz.. Może kiedy idziej ci opowiem.. – powiedziałem zakłopotany.
Terry najwyraźniej był zawiedzony moją odpowiedzią, ale ostatecznie ją zaakceptował. Po jakimś czasie zadzwonił dzwonek na lekcje.

Skip time

Po lekcjach razem z terrym weszliśmy do szatni. Jak zobaczyłem gabiego rozmawiającego z aitorem znowu poczułem to nie przyjemne uczucie w sercu. Podeszłem do cazadora pytając się czy możemy na słówko na co się zgodził. Jak mi nie wyśpiewa co zrobił, że gabi nie chce w ogóle ze mną rozmawiać to chyba go udusze. Na prawdę nie wiem co jest lepsze, nie poznanie prawdy by nie niszczyć sobie nerwów czy poznanie prawdy gdzie mogę zabić aitora ze wściekłości? Oczywiście to zależy co on zrobił.
Poszliśmy na jakiś zaułek. Wziąłem trzy głębokie wdechy i zacząłem:
–dobra aitor, co ty zrobiłeś, że gabi nie chce ze mną rozmawiać?! – niższy tylko zaśmiał się cicho pod nosem i zaczął:
–noo można powiedzieć, że wmówiłem gabiemu, że mnie pobiłeś. Jednak okazało się że gabi mnie "nie kocha" jednak ja wiem, że mnie kocha ale to TY stoisz mi na przeszkodzie więc się ciebie pozbędę– skończył mówić z uśmiechem na ustach. Czy ten chłopak mi właśnie grozi? Nie no ale co on mógłby mi zrobić?
–masz powiedzieć gabiemu, że ja NIC ci nie zrobiłem!
–bo co? Powiesz mu? A komu uwierzył z tym pobiciem? MI– powiedział z z satysfakcją. Patrzeć nie to on ma rację... Gabi mu uwierzył... Spojrzałem ostatni raz na młodszego i z
Skierowałem się w stronę boiska. Zauważyłem, że terry stał na bramce, co oznaczało, że jest bramkarzem. Terry pomachał do mnie i pokazał bym do niego podszedł więc to zrobiłem.
–ricc, może po trenujemy razem?
–w sumie to mogę, i tak musze prze ćwiczyć swoje strzały– wyższy się uśmiechnął gdy usłyszał, że razem z nim potrenuje.

Skip time

Po treningu wszystko udaliśmy się do szatni. Muszę przyznać, że terry'emu idzie na prawdę nieźle na bramce i bardzo szybko się uczy co mnie cieszyło. Planowałem przed wyjściem z victorem i arionem porozmawiać z gabim o tym, co powiedział mi aitor jednak ten jako pierwszy wyszedł z szatni jakby jakimś cudem dowiedział się, że chce z nim pogadać. No cóż, pogadam z nim kiedy indziej... Szybko się przebrałem i poszedłem razem z chłopakami do centrum handlowego. Arion był szczęśliwy tym, że nasza drużyna staje się coraz większa i lepsza a victor cały czas się do niego uśmiechał. Dałbym se rękę uciąć, że coś ich łączy jednak nie jest to moja sprawa. Najpierw poszliśmy coś zjeść a potem udaliśmy się do sklepu muzycznego, ponieważ victor chciał sobie kupić nową gitarę a ja skorzystałem z tej okazji i również coś kupiłem. Arion jednak bardzo się nudził i marudził, że jak najszybciej chce iść do zoologicznego by coś kupić spotterowi a następnie pójść do sklepu sportowego, jednak jego marudzenia były na marne.

Ostatecznie victor kupił sobie czerwoną gitarę a ja zeszyt do nut, ponieważ mi się kończył. Spełniliśmy marzenie ariona i poszliśmy do zoologicznego bo patrzeć nie patrzeć cała trójka potrzebowała czegoś dla swoich pupili. Arion oglądał zabawki dla psów jednak ja i victor oglądaliśmy zabawki dla kotów, ponieważ victor nie dawno kupił sobie czerwonego mruczka i potrzebował zabawek dla niego. Moje koty miały dużo zabawek jednak miały je daleko w dupie więc postanowiłem, że lepiej będzie jak kupie im jakieś smaczki.

Po kilku godzinach spędzonych w centrum handlowym, cała nasza trójka wyszła obładowana zakupami. Jeśli mam być szczery, to ten wieczór uratował ten dzień. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach kiedy nagle arion zabrał głos:
–hej Ricc, um wiem, że nie jest to najlepszy czas ale o co chodzi z gabim? Pokłócilście się? – spytał zmartwiony.
–to prawda, dzisiaj w ogóle nie rozmawialiście a to do was nie podobne– powiedział victor. Nie miałem pojęcia co im odpowiedzieć więc powiedziałem im wszystko, po za tym, że kocham Gabriela. To nie ten czas by komuś o tym mówić..
Chłopacy byli zmartwieni tym, że Garcia uwierzył nowo poznanemu chłopakowi.
–słuchaj ricc.. Może z nim po gadasz? – zachęcał mnie sherwind.
–próbowałem już dwa razy i na marne..
–i co? Zamierzasz się poddać? Przyjdź do domu gabiego i z nim pogadaj na spokojnie na pewno ci uwierzy– powiedział blade z delikatnym uśmiechem na ustach. Mają racje, zrobię tak.

Po kilku minutach każdy poszedł w swoją stronę. W domu zastanawiałem się jak się zabrać do rozmowy z gabim. Ugh... Wydawało się to prostsze...

𝐟𝐢𝐧𝐝 𝐰𝐡𝐚𝐭 𝐰𝐚𝐬 𝐥𝐨𝐬𝐭[takuran]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz