.•♫•♬• 𝒓𝒐𝒛𝒅𝒛𝒊𝒂ł 𝟏𝟖 •♬•♫•.

120 12 13
                                    

𝐩𝐨𝐯 𝐚𝐢𝐭𝐨𝐫

–JUŻ WIEM! – krzyknąłem sam do siebie. Właśnie wymyśliłem plan, żeby rzucić Ricardo pod ten samochód! Plan jest taki: pytam się Ricardo czy nie chce sie spotkać, aby se to wszystko wyjaśnić, a kiedy sie już spotkamy, popchnę go w stronę najbliższego samochodu. Udam, że się potknął, i że starałem się go jakoś złapać, lecz się nie udało. Tak. To dobry plan! Normalnie ten makaroniasty łeb nie chciał by się ze mną spotkać, ale jeśli chodzi o gabiego..
Tylko jest jeden mały problem... Skąd wziąć jego numer? Wiem! Gabi mi na pewno poda! Szybko chwyciłem telefon znajdujący sie na szafce obok.

Aitor💙
Hej gabi! Mógłbyś mi podać numer do Ricardo??

Długo nie czekałem na odpowiedź, ponieważ odpisał mi po jakiś 5 minutach.

Gabiś🥰❤
Jasne, tylko po co ci skoro sie nie lubicie?

Aitor💙
Chce sobie coś z nim wyjaśnić w cztery oczy

Gabis🥰❤
No dobrze, skoro ma to pomóc *numer Ricardo*

No oczywiście że pomoże!

Aitor💙
Dzięki gabi!! Jesteś najlepszy!!

Pierwsza część planu załatwiona, teraz czas na wiadomość do Ricardo!

Aitor
Hej Ricardo. Tutaj Aitor Cazador, gabi dał mi twój numer bo chce z tobą wyjaśnić całe to zdarzenie w cztery oczy. Spotkamy sie i porozmawiamy o tym?

Tym razem nieco dłużej czekałem na odpowiedź.

Ricardo
No dobra, ale gdzie?

Aitor
Może do kawiarni? Tylko najlepiej przyjdź pod mój dom *ulica*

Ricardo
Okej, będę za jakieś 15 minut

Poszło lepiej niż myślałem! Teraz tylko czekać na jego przyjście...

𝐏𝐨𝐯 𝐑𝐢𝐜𝐚𝐫𝐝𝐨

Dopiero co wróciłem ze spotkania z gabim. Zdziwiła mnie propozycja Cazadora. Czułem, że za tym kryje się drugie dno, jednak i tak się zgodziłem. Ubrałem tylko bluzę, ponieważ gabi wziął moją ze sobą, po czym wyszedłem z domu.

Po dotarciu do domu Aitora, nacisnąłem dzwonek. Po chwili otworzył mi zielono włosy mężczyzna. Zgaduje, że to ojciec Aitora
–dzień dobry, ja do aitora, byliśmy umówieni
–dzień dobry, jasne już go wołam! AITOR KOLEGA DO CIEBIE! – Po jakiś dwóch minutach, w drzwiach zjawił się sam Cazador. Powiedział, że byśmy już szli i nie zwracał uwagi na jego rodziców.

𝐏𝐨𝐯 𝐀𝐢𝐭𝐨𝐫

Cholera.. Oni mi zawsze narobią wstydu.. Niby to tylko Ricardo, którego widze zapewne ostatni raz w życiu, ale sam fakt..

Przez jakiś czas szliśmy w całkowitej ciszy. Zastanawiałem się, jak tu do niego zagadać bo mógłby nabrać podejrzeń.
–ee.. No tak... Chciałem się z tobą spotkać, aby wytłumaczyć moje zachowań..– zacząłem amatorsko rozmowe. Zacząłem również oglądać się za jakimś autem.
–w takim razie słucham
–e.. Noo ja kocham Gabriela, chociaż za pewne to wiesz..
–no tak, co w związku z tym?
–i... No ja po prostu boje sie, że ty mi go zabierzesz.. Dlatego chciałem zrujnować waszą przyjaźń.. – boże czemu ja się tak jąkam.. Po chwili zauważyłem przyjeżdżające auto. Jechało w idealnej dla mnie prędkości. Tak. To ten moment. No cóż, żegnaj Ricardo.
Miałem już go popychać w stronę auta, kiedy nagle ogarnęła mnie myśl. Co ja robię?... Na prawdę chce to zrobić?.. Przecież przeze mnie gabi straci najlepszego przyjaciela... Nie mogę tego zrobić.. Na prawdę chciałem posunąć się aż tak daleko?... Poczułem pieczenie pod oczami. Dopadły mnie tak ogromne wyrzuty sumienia, że nie mogłem powstrzymać łez.

𝐏𝐨𝐯 𝐑𝐢𝐜𝐚𝐫𝐝𝐨

Kiedy rozmawialiśmy w drodze do kawiarni, aitor niespodziewanie zalał się łzami. Nie wyglądało to, jakby udawał.. Schyliłem się nad chłopakiem i spytałem:
–hej aitor, wszystko w porządku?
–nie.. Nic nie jest w porządku– i zaczął jeszcze bardziej płakać. Nie miałem pojęcia co robić, nie znałem też przyczyny jego płaczu, co wcale nie ułatwiało sprawy. Zaproponowałem mu abyśmy usiedli na ławie, na co on sie zgodził. Kiedy usiedliśmy na najbliższej ławce, po prosiłem go aby powiedział co mu leży na sercu. Dobrze wiedziałem, jak aitor potrafił manipulować ludźmi, jednak tym razem chyba na prawdę coś się stało.
–przepraszam.... – zaczął cicho–chciałem uszczęśliwić siebie, a nie pomyślałem o gabim ani o
tobie... –niezbyt wiedziałem do czego zmierza, więc poprosiłem go, by mówił dalej.
–ja.. Ja wiem że robiłem okropne rzeczy.. Jednak to co chciałem zrobić teraz mnie przerosło.... – to co chciał zrobić TERAZ?
–aitor, co chciałeś zrobić? – spytałem. Przez kilka sekund musiałem czekać co odpowie, jednak ostatecznie powiedział:
–ja.. Chciałem cię popchnąć w stronę auta... Chciałem Gabriela tylko dla siebie... Jednak kiedy już miałem to robić dopadli mnie ogromne poczucie winy.. Ja na prawdę przepraszam...–zamarłem. Wiedziałem, że zrobi wszystko aby zrujnować naszą przyjaźń.. Ale że aż tak?..
–lepiej sobie już pójdę... Wiem.. Że to nie usprawiedliwi tego, co chciałem zrobić ale naprawdę przepraszam....–niebiesko włosy wstał, jednak ja go szybko zatrzymałem. Chłopak był najwyraźniej zaskoczony moją reakcją.
–aitor, to co zrobiłeś i chciałeś zrobić.. To nie jest normalne.. Tego nie można zlekceważyć.. Myślę, że powinieneś udać się z tym do psychologa czy coś.... Tak na prawdę nie chciałeś uszczęśliwić siebie i Gabriela, chciałeś uszczęśliwić tylko siebie.
–czyli... Co ja mam teraz zrobić?..
–jak mówiłem, powinieneś udać sie do specjalisty i przeprosić Gabriela za swoje kłamstwa. Ja osobiście nie wiem, czy ci wybaczę, jednak nie chcę się z tobą ciągle kłócić.
–czyli rozejm? –spytał z delikatnym uśmiechem przez łzy.
–jeśli udasz się do specjalisty i rzeczywiście się zmienisz, to tak.
–udam się, jeszcze dziś poproszę rodziców! – wytarł łzy i się do mnie uśmiechnął.
–wiesz co.. Jednak nie jesteś taki zły– dodał.
–to chyba dobrze– odparłem z delikatnym uśmiechem.
Chwilę jeszcze powiedzieliśmy na ławce, po czym wróciliśmy do swoich domów, ponieważ uznaliśmy, że nie ma sensu iść do kawiarni. Po powrocie do domu, szybko napisałem gabiemu o zaistniałej sytuacji, na. Co chłopak się bardzo ucieszył.

𝐟𝐢𝐧𝐝 𝐰𝐡𝐚𝐭 𝐰𝐚𝐬 𝐥𝐨𝐬𝐭[takuran]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz