.•♫•♬• 𝒓𝒐𝒛𝒅𝒛𝒊𝒂ł 𝟐𝟐 •♬•♫•.

146 15 6
                                    

𝐏𝐨𝐯 𝐆𝐚𝐛𝐢

Leżałem na swoim łóżku i zastanawiałem się, czy robię dobrze. Czy to dobry pomysł, abym sie nie zgadzał na spotkanie z Ricardo? Przecież ja go kocham.. Ale nie. Nie mogę. To nie ma sensu, nie dam rady mu wyznać co czuje.. To wszystko jest do dupy.. Nagłe usłyszałem mój dzwoniący telefon. Zobaczyłem kto to dzwoni. Zamarłem. Dzwoniła moja mama... Fakt, nie miała mnie na tyle w dupie żeby mi nie przesyłać pieniędzy, jednak nigdy do mnie nie dzwoniła ani pisała. Po prostu mi przesyłała pieniądze, nic więcej.. Wziąłem telefon do ręki, po czym odebrałem. Usłyszałem kobiecy głos.
–no cześć gabriel.
–d-dzień dobry.. – odpowiedziałem drżącym głosem. Co ona ode mnie chciała?
–słuchaj, Gabriel. Za 3 dni na jakiś czas wracam do domu. Nie na długo, na jakieś 5 dni? Jednak mam nadzieję, że przez ten czas będziesz mnie traktował jak należy, bo inaczej nie skończy się to dla ciebie dobrze. – nie wierzę... Ona na prawdę chce tu wrócić?... Nie widziałem jej przecież długi czas.. Mam nadzieję, że chociaż nie wróci z ojcem, bo tego bym już nie przeżył...
–c-co?... Czemu tak nagle chcesz wracać?... –spytałem.
–no jak to po co? Chyba mam prawo wrócić do swojego domu? – odpowiedziała już podniesionym głosem. I po co ja sie pytałem..
Po chwili się rozłączyła, a ja nie mogłem uwierzyć własnym uszom. Bałem się, co może mnie czekać po jej powrocie. Bo to, że przez całe życie miała mnie gdzieś, nie oznaczało, że nie może mnie ostro ukarać. Kary były różne. Często po prostu na mnie wrzeszczała, wyzywała razem z ojcem kiedy był akurat w domu. Zdarzało się też, aby mnie uderzyła albo dłonią, albo paskiem. Nie mogłem w tedy nic zrobić, bo byłem tylko bezbronnym dzieckiem, które potrzebowało tylko miłości. Nigdy z nie rozdrapywałem przeszłości, jednak przez tą rozmowę przypomniało mi się wszystko. Każde uderzenie, wyzwisko, awantury rodziców, które były codziennie od rana do wieczora, samookaleczanie się, żeby poczuć ulge  i żeby skupić sie na bólu a nie na awanturach. Na te wspomnienia zalałem sie łzami. Dlaczego akurat mnie to musi spotykać? Płakałem tak długo, aż w końcu nie zasnąłem z wyczerpania.

                                ***

Obudziłem się kilka godzin później. Poczułem nieprzyjemny skórcz w żołądku. Chyba przydałoby się coś zjeść.. Wstałem z łóżka, po czym ruszyłem w stronę kuchni. Postanowiłem, że jedna kanapka mi wystarczy. Chyba nie chce przytyć, co nie? Kiedy skończyłem jeść, wróciłem do swojego pokoju, aby pouczyć się matmy. W dalszym ciągu nie ogarniałem matmy. Może zadzwonie do Ricardo, aby mi pomógł?.. Przecież to tylko nauka... Nie przyjacielskie wyjście... Spojrzałem na godzinę. 15.34.. Chyba nie będzie mieć problemu jak do niego zadzwonie.. Sięgnąłem po telefon i zacząłem szukać numeru do muzyka. Po znalezieniu, z lekkim wahaniem do niego zadzwoniłem.
–halo? –usłyszałem głos po drugiej stronie słuchawki.
–ee.. No cześć.. Nie chciałbyś do mnie przyjść aby pomóc mi z matmą?... –spytałem. Wcale się nie zdziwie, jeśli mi odmówi. W końcu, przez cały tydzień go olewałem..
–jasne, mogę przyjść, za jakieś pół godziny będę– i się rozłączył. Odetchnąłem z ulgą. Czyli chyba nie jest na mnie zły?.. Szybko udałem się do łazienki, aby przemyć twarz. Spojrzałem w lustro. Oczy były całe czerwone od płaczu. Cicho westchnąłem i przemyłem twarz zimną wodą, jednak to nic nie dało. Ugh.. Może Ricc nie zwróci na to uwagi? Mam taką nadzieję.. Nie chce mu się tłumaczyć czemu płakałem.
   Po trzydziestu minutach usłyszałem dzwonek do drzwi. Szybko poszedłem otworzyć.
–hej– powiedział z delikatnym uśmiechem muzyk.
–um.. Cześć.. –powiedziałem cicho. –wchodź, nie będziesz tutaj stać– powiedziałem już trochę głośniej.
Muzyk wszedł do domu, po czym udaliśmy się do mojego pokoju. Po drodze spytałem go, czy chce coś do picia, jednak ten odmówił. Usiedliśmy na moim łóżku.
–wiesz, gabi.. Skoro mnie zaprosiłeś.. To znaczy że nie jesteś na mnie o coś zły? Wiesz... Przez ten tydzień starałeś się mnie unikać. Przynajmniej tak to wyglądało– spojrzałem na niego. Przecież mu nie powiem, że to przez to, że boje sie mu wyznać swoje uczucia...
Westchnąłem cicho.
–bardzo cię przepraszam.. Może kiedyś ci powiem, dlaczego tak robiłem.. – powiedziałem cicho, po czym od wróciłem wzrok.
–czyli na prawdę mnie unikałeś.. – nie muszę nawet na niego patrzeć, bo byłem prawie pewny, że gdy na niego spojrzę, to w jego oczach zobaczę smutek. Przez parę chwil, siedzieliśmy w niezręcznej ciszy. Po chwili spojrzałem na chłopaka, sztucznie się uśmiechnąłem i powiedziałem:
–to co? Uczymy się?
–ah.. Tak nauka.. Od czego chcesz zacząć? – odpowiedział. Powiedziałem mu, czego nie rozumiem, a ten od razu zaczął mi tłumaczyć. Kilka razy przyłapałem siebie na tym, że zamiast słuchać, to się w niego wpatruje, przez co niezbyt ogarniałem temat. Jednak muzyk był cierpliwy, i na spokojnie mi tłumaczył. Jak ja się cieszę, że mam kogoś takiego jak Ricardo.. Jednak i tak na to wszystko nie zasługuje. On jest dla mnie za miły..
  Przez następne dwie godziny, Ricardo dawał mi różne działania lub tłumaczył temat. Ostatecznie wreszcie się nauczyłem, co mnie bardzo ucieszyło. Ja nie żartuje, on powinien zostać nauczycielem..

𝐟𝐢𝐧𝐝 𝐰𝐡𝐚𝐭 𝐰𝐚𝐬 𝐥𝐨𝐬𝐭[takuran]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz