.•♫•♬• 𝒓𝒐𝒛𝒅𝒛𝒊𝒂ł 𝟏𝟗 •♬•♫•.

125 12 1
                                    

𝐏𝐨𝐯 𝐆𝐚𝐛𝐢

Podczas czesania swoich włosów, dostałem wiadomość od Ricardo, że między nim i Aitorem jest już w porządku. Na prawdę bardzo mnie to ucieszyło. Niedługo później, dostałem wiadomość od Aitora, że chciałby się ze mną szybko spotkać w parku. Oczywiście się zgodziłem. Napisałem szybką wiadomość, że zaraz będę wychodzić. Podszedłem do szafy i zacząłem się zastanawiać, co ja mam ubrać. Ostatecznie szybko wziąłem zwykłe jeansy i beżowy sweterek, wylałem na siebie pół flakonika perfum, po czym wyszedłem z domu i skierowałem się w stronę parku w którym byłem umówiony razem z Cazadorem.
Po dotarciu na miejsce, zastałem chłopaka siedzącego na ławce. Kiedy mnie zobaczył, od razu się uśmiechnął i mi pomachał. Szybko po biegłem w jego stronę.
Przywitałem się z chłopakiem, po czym z uśmiechem powiedziałem:
–wiem, że się pogodziłeś z Ricardo. Na prawdę bardzo mnie to cieszy!
–taa mnie też..ale jest też coś o czym chciałbym z tobą pogadać.– pogadać? Ciekawe o czym... Chyba nie ma mi już nic do powiedzenia, przecież po jego wyznaniu miłości powiedziałem mu, że niestety nic do niego nie czuje..
–jasne, słucham uważnie. – i usiedliśmy na ławce. Aitor wziął głęboki wdech, po czym powiedział:
–słuchaj, gabi... Wiem, że możesz mnie znienawidzić, ale chciałem żebyś wiedział.. – co? O czym on gada? –ja.. Chciałem zniszczyć twoją przyjaźń z Ricardo.. Na początku chciałem żebyście sie tylko pokłócili, ale kiedy sie pogodziliście.. Ja... Posunąłem się nawet do tego, aby zabić Ricardo... Tuż przedtem,kiedy miałem już to robić to dopadły mnie takie wyrzuty sumienia,że zrozumiałem swój błąd..Ale ja pójdę na terapię.. Na prawdę.. Porozmawiałem o tym z Ricardo.. Zrozumiałem, że byłem jebanym egoistą i nic na to nie poradzę.. Nie cofnę czasu.. Ale chce żebyś wiedział, że ja na prawdę przepraszam i nie musisz ze mną utrzymywać kontaktu.. – i skończył. Zauważyłem, że ma łzy w oczach. Nie mogę uwierzyć... On na prawdę posunął się do czegoś takiego?.. Co ja mam teraz zrobić... Przez jakiś czas tkwiliśmy w zupełnej ciszy, aż w końcu zabrałem głos:
–słuchaj, Aitor.. Nie wybaczyłbym ci jeśli byś coś zrobił Ricardo.. Jednak bardzo się cieszę, że zrozumiałeś swój błąd, tylko szkoda że tak późno.. Nawet nie wiesz jaki Ricardo jest dla mnie ważny i ja bym na prawdę się załamał gdyby coś mu sie stało.. Jednak rozumiem, że nie myślałeś normalnie i bardzo się ciesze, że zdałeś sobie z tego sprawe. I jeśli pójdziesz na terapię i się zmienisz, i Ricardo ci wybaczy, to ja tym bardziej– powiedziałem spokojnie, chociaż w środku wcale taki nie byłem. W głowie dopadały mnie same najgorsze scenariusze. Co gdyby Aitor nie opamiętał się na czas? Przecież on mógłby go zabić...
–na prawdę?? – spytał zaskoczony.
–tak, skoro on ci wybaczy to ja tym bardziej– odpowiedziałem z lekkim uśmiechem.
–boże dziękuję gabi!! – i mnie mocno przytulił, na co ja odpowiedziałem tym samym.
–skoro już tam rozmawiamy... Może wpadłbyś jutro na moją imprezkę urodzinową razem z Ricardo? Wiesz.. Może to być też potraktowane jako przeprosiny.. – zaśmiał się lekko. No bardzo dużo czasu mi dał na kupienie prezentu..
–jasne, chętnie przyjdę, tylko na prawdę dużo czasu dałeś mi na wymyślenie prezentu dla ciebie.
– no co ty? Wcale nie musisz mi nic kupować! Przecież ja nic nie oczekuję, nie zapominajmy też o tym co ja chciałem zrobić to tym bardziej mi nic nie kupuj!
–NIE SŁUCHAM CIĘ– mówiłem z zatkanymi rękoma uszami. On tylko cicho się zaśmiał i przestał się ze mną kłócić. Odsłoniłem uszy i powiedziałem:
–chętnie przyjdę, jeszcze spytam Ricardo, czy nie chciałby pójść.
–jasne– powiedział z uśmiechem. Postanowiliśmy, że już będziemy wracać. Wstaliśmy z ławki i ruszyliśmy w stronę naszych domów.

Po powrocie do domu, od razu napisałem do muzyka z pytaniem, czy nie chciałby pójść na jutrzejsze urodziny Aitora. O dziwo, zgodził się. Spytałem również, czy chce iść ze mną kupić dla niego jakiś prezent, oczywiście się zgodził i dodał, że weźmie ze sobą Ariona i Victora, na co się oczywiście zgodziłem. Postanowiłem, że nie będę się przebierać ani nic. Nagle poczułem nieprzyjemny skurcz w żołądku. Ugh... Jest po 16 a ja nic nie zjadłem, oprócz jabłka na śniadanie... Eh.. Zjem coś w galerii bo teraz nie mam ochoty..
Po kilku minutach wyszedłem z domu i udałem sie w stronę galerii.

Na miejscu spotkałem tylko Ariona i Victora. Szybko do nich podbiegłem i się przywitałem.
–Victor już wie, że ci powiedziałem o nas– powiedział Arion patrząc z uśmiechem na Victora.
–oo to super, mam nadzieję że ta alternatywka nie pobiła za to– powiedziałem z udawanym zmartwieniem. Arion odpowiedział że na szczęście nie, ale zobaczyłem kurwiki w oczach Victora. No... Mam przejebane.... Victor zaczął mnie gonić  po całej ulicy, a Arion zamiast mi pomóc tylko się śmiał. Taki właśnie z niego przyjaciel... Przy uciekaniu, zobaczyłem zbliżającego sie Ricardo. Szybko po biegłem w jego stronę.
–RICARDO RATUJ, VICTOR CHCE MNIE ZABIĆ... – i szybko schowałem się za jego plecami.
–japierdole... Z kim ja żyję.... – powiedział Ricc.–Victor, czemu chciałeś zabić Gabiego?... – dodał,  ledwo powstrzymując śmiech.
–TO RÓŻOWE COŚ NAZWAŁO MNIE ALTERNATYWKĄ I SPYTAŁO ARIONA CZY GO NIE PO BIŁEM.
–ALE CZEMU KURWA MIAŁBYŚ POBIĆ ARIONA?
–dobra chuj raz się żyje... Arion powiedział Gabiemu, że ja i Arion jesteśmy parą, no i Arion mi o tym powiedział, ja sie oczywiście ucieszyłem ALE TEN KURWI KLESZCZ MUSI SOBIE ŻARTOWAĆ!! – Ricc zrobił wielkie oczy. Chyba zszokował sie wiadomością o związku Ariona i Victora.
–o mój boże.. GRATULACJE!!! – powiedział po chwili i ich uściskał, a ja stałem jak debil i patrzałem na tą wzruszającą scenkę. Przez jakiś czas rozmawiali o ich związku, widać który to ten czwarty....
–nie chce wam psuć tego teatrzyku, ale przypominam wam o tym, że mamy coś do roboty– powiedziałem po chwili, na co oni tylko się zaśmiali. Przez chwilę zrobiło mi sie troche przykro. Czułem się, jakbym im przeszkadzał pomimo tego, że to spotkanie to był mój pomysł. Cicho westchnąłem i poszedłem w ich stronę z skrzyżowanymi rękoma. Nienawidziłem tego, że nie ważne jak wesoła mogłaby być sytuacja, mnie i tak dopadną jakieś przybijające myśli. Ostatecznie wszyscy w czwórkę weszliśmy do galerii. Na początku żaden z nas nie wiedział, co mamy mu kupić. Tak na prawdę nie znaliśmy sie zbyt długo.. Dobra coś się wymyśli.. Postanowiliśmy, że najpierw zobaczymy chińskim. Przez chwilę szukaliśmy czegoś, aż wreszcie zawołał nas Victor. Przyszliśmy wszyscy w trójkę do niego, i za staliśmy go trzymającego jakis plastikowy pierścionek. Klęknął przed Arionem i ledwo powstrzymując śmiech powiedział:
–o drogi Arionie, wyjdziesz za mnie? – wszyscy zaczęliśmy się śmiać razem z Victorem. Gdy trochę się uspokoiliśmy, Arion odpowiedział "tak". Nie no kocham typów...
–BĘDĘ KSIĘDZEM– krzyknąłem.
–JA BEDE MUZYKIEM I DRUHNĄ– powiedział Ricc. Miałem wrażenie, że wszyscy się na nas gapią. I chuj, niech się gapią, przynajmniej mają darmowy kabaret. Chwilę się pośmialiśmy i Victor odłożył pierścionek na miejsce mówiąc, że kiedyś kupi mu prawdziwy. No nieźle... Wróciliśmy do szukania prezentu. Wpadłem na pewien pomysł. Przecież Aitor kiedyś mi wspominał że kocha myszki! Poinformowałem o tym przyjaciół i zaczęliśmy szukać związanego czegoś z myszami. Podczas szukania, podszedł do mnie Arion.
–Gabi, mówiłeś mu? – spytał szeptem. Od razu wiedziałem o co mu chodzi.
–eh.. Próbowałem... Jednak nie dałem rady...
–rozumiem, jednak nie zwlekaj z tym długo–odpowiedział. Kiwnąłem głową na tak.

                                 ***
–ZNALAZŁEM! – krzyknąłem. Znalazłem ogromną pluszową mysze trzymającą kawałek serka.
–nie no, to musi mu się spodobać– powiedział Victor.
–Dobra, do kupie do tego jakieś słodycze i będzie git– powiedziałem.

Chyba minęło z dwie godziny, zanim wszyscy mieli kupiony prezent. Ja kupiłem tą pluszową mysz i słodycze, Victor mu kupił same słodycze bo totalnie nie wiedział co mu kupić, Arion mu kupił świnke skarbonkę a Ricardo jakiś zwykły dres.
Myślę, że powinno mu się spodobać. Wiemy, że nic nie chciał, jednak my i tak swoje. Po drodze skoczyliśmy do McDonalda. Nie poszalałem bo kupiłem sobie tylko frytki. Nic nie poradzę że robi mi się słabo na myśl o jedzeniu. Wreszcie skończyliśmy posiłek i wszyscy w dobrych humorach poszliśmy do swoich domów. Niby też miałem dobry humor, jednak od czasu do czasu pojawiały sie myśli mówiące, że jak nie powiem mu co czuje to ktoś mi go zabierze...

𝐟𝐢𝐧𝐝 𝐰𝐡𝐚𝐭 𝐰𝐚𝐬 𝐥𝐨𝐬𝐭[takuran]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz