.•♫•♬• 𝒓𝒐𝒛𝒅𝒛𝒊𝒂ł 𝟏𝟒 •♬•♫•.

142 13 1
                                    

𝐏𝐨𝐯 𝐑𝐢𝐜𝐚𝐫𝐝𝐨

Siedziałem w swoim pokoju i głaskałem mojego kotka, Arię. Miałem jeszcze godzinę do treningu z Terrym. Zastanawiało mnie, czy gabi mógłby wybaczyć aitorowi? Czy mogliby być razem? Wiem, że życzyłem Gabiemu jak najlepiej, by znalazł tą swoją miłość nawet jeśli nie chodzi o mnie, ale czy mógłby być szczęśliwy z Aitorem? Miłość to coś pięknego, coś, co daje poczucie bezpieczeństwa, dzięki czemu chce się żyć.. Czy Aitor może zagwarantować to Gabiemu? Nie wiem... Ważne by był bezpieczny i szczęśliwy, jednak i tak nie wydaje mi się, że Aitor może mu to dać. Myślałem tak przez następne 15 minut, i uznałem, że przydałoby się przebrać. Ubrałem strój raimona, bo wpadłem na pomysł żebyśmy po treningu poszli na sekundę do mojego domu byśmy sie mogli na spokojnie przebrać. W końcu, mieliśmy iść do kawiarni, a nie pójdziemy w przepoconych ubraniach. Napisałem do chłopaka o moim pomyśle, na co on sie zgodził.
–świetnie– powiedziałem sam do siebie. Uznałem, że wyjdę już z domu żeby na spokojnie wyjść.
Wziąłem ze sobą korki i wyszedłem z domu. Była na prawdę ładna pogoda. Niby ciepło, ale też nie za ciepło. Po prostu idealnie.

Na miejscu byłem idealnie na czas.
Od razu zauważyłem Terry'ego. Ruszyłem w stronę chłopaka, po czym sie przywitałem.
–to co? Zaczynamy trening? –  spytał z uśmiechem na twarzy. Pokiwałem głową na "tak". Chłopak ustał na bramkę i czekał na moje strzały. Położyłem piłkę przed sobą i mocno kopnąłem w stronę bramki. Bramkarzowi nie udało się niestety obronić.
–jeszcze raz strzelaj! – przytaknąłem głową i jeszcze raz strzeliłem. Tym razem prawie mu sie udało. Zrobiliśmy jeszcze z 10 prób, aż wreszcie mu sie udało! No proszę, jednak coś tam potrafi. Przez następne 3 godziny szło mu bardzo dobrze. Niespodziewanie podszedł do mnie i spytał się, czy chce iść teraz do kawiarni. Odpowiedziałem, że nie ma problemu, i że byśmy skoczyli do mojego domu się przebrać w coś czystego.

                                  ***

–ALE CHAŁUPA– krzyknął zaskoczony Terry gdy byliśmy pod moim domem, na co sie delikatnie zaśmiałem.
–dobra wchodź debilu, wstyd mi robisz– i po pchnąłem go w stronę wejścia. Weszliśmy do mojego domu, na co ten był jeszcze bardziej zaskoczony. Musiałem go przez następne kilka minut oprowadzać po swoim domu zanim się przebraliśmy, bo inaczej by się obraził. Ja ubrałem beżowy sweter i ciemno brązowe spodnie, a Terry zwykłe czarne spodnie, i szarą bluzę z kapturem. No zdecydowanie różniliśmy się stylem. Jednak nie przeszkadzało nam to w dalszej przyjaźni. W drodze do kawiarni, zastanawialiśmy się, kto
jutro wyjdzie w pierwszym składzie.
Biało włosy upierał się, że na pewno on wyjdzie, jednak ja byłem przekonany, że to Sam lub JP wyjdą na bramkę. W kawiarni zajęliśmy miejsce obok okna. Ja zamówiłem po prostu zwykłą kawę z mlekiem, a on herbatę. Na zamówienie nie czekaliśmy długo, podziękowaliśmy i rozmawialiśmy dalej. Na prawdę świetnie sie bawiliśmy. Śmialiśmy się z wielu rzeczy, aż czasem kelnerki musiały nas uciszać. Niespodziewanie Terry spojrzał na mnie poważnym wzrokiem.
–um, Ricardo.. Chciałem o coś spytać..
–tak? – spojrzałem na niego zaciekawiony, i upiłem trochę kawy.
–czy ty i gabi, to coś poważnego? Wiesz chyba o co mi chodzi.. – spytał lekko zawstydzony. Wytarłem usta końcem rękawa od swojego sweterka i spojrzałem na niego zdziwiony. Czy on mi coś sugeruje?
–chodzi ci czy jesteśmy parą?
–e.. Tak.. Tak jakby.. – przez chwilę się zawahałem. Co powinienem mu odpowiedzieć? Kocham gabiego, ale czy on kocha mnie? Zresztą, wszyscy myślą że jestem hetero..
–nie, nie jesteśmy razem– odpowiedziałem. Chyba..mu ulżyło..
–a.. Czujesz coś do niego?.. – nie no.. Czy Terry mnie kocha?.. Co powinienem odpowiedzieć? Ufam Terry'emu, ale czy to odpowiednia osoba by powiedzieć o moich uczuciach do gabiego? Przecież nikt o tym nie wie, nawet sam Gabi..
–wiesz.. To skomplikowane.. – boże.. Co ja gadam..
–oh.. Rozumiem..
–a co ty sie tak pytasz?– na moje pytanie archibald najwyraźniej sie speszył. Zauważyłem również, lekki rumieniec na jego twarzy.
–no dobra niech ci będzie.. Słuchaj, Ricardo.. Wiem, że znamy sie od niedawna, ale ja cie chyba kocham.. Wiem, że nic do mnie nie czujesz.. Ale  chce, żebyś wiedział... – powiedział na jednym oddechu. Niby się domyślałem, ale i tak to był dla mnie ogromny szok. Terry.. Mnie na prawdę kocha?.. Co ja mam w takiej sytuacji zrobić?... Westchnąłem cicho i złapałem delikatnie chłopaka za rękę.
–terry.. Ja nie wiem co mam odpowiedzieć.. Przykro mi, ale ja nie czuję do ciebie nic więcej niż przyjaźń.. Wiem, że to może być dla ciebie trudne.. Ale chce być po prostu szczery.. – powiedziałem z lekkim smutkiem. Źle się czuję z tym, że być może właśnie teraz złamałem mu serce, ale nie mógłbym z nim być, ani powiedzieć że czuje to samo, skoro go nie kocham.. Dlaczego miłość musi być taka ciężka?..
–rozumiem.. – przyznał cicho.
–jednak dalej możemy sie przyjaźnić, jeśli to nie jest dla ciebie problem oczywiście– powiedziałem z lekkim uśmiechem.
–oczywiście, że nie! – odpowiedział. Uśmiechnąłem się szerzej, po czym wstałem i przytuliłem delikatnie swojego przyjaciela, na co od oddał uścisk. Reszta wieczoru była na prawdę przyjemna. Gdy terry musiał iść w swoim kierunku, pożegnałem sie z nim dziękując mu za wieczór i również poszedłem w swoją stronę. Gdy dotarłem do domu, zjadłem szybko kolację i udałem się do swojego pokoju. Nawet sie nie przebierałem, tylko położyłem się na łóżku i zastanawiałem się, czy gabi mnie kocha?.. Na prawdę dużo o tym myślę.. Jednak jestem prawie pewny, że nie czuje do mnie nic więcej niż zwykła przyjaźń.. Jednak ta iskierka w środku.. Słodki głosik szepczący do ucha, że warto walczyć... Że czuje to samo...

𝐟𝐢𝐧𝐝 𝐰𝐡𝐚𝐭 𝐰𝐚𝐬 𝐥𝐨𝐬𝐭[takuran]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz