Rozdział 9. Ból czy śmierć?

9 0 0
                                    

-Idź do samochodu. Już- powiedziałam odrazu cicho do niej. Kiwnęła głową.

-Nawet mnie nie dotykaj - warknęłam na Alexa.

Chłopak się mnie nie posłuchał i chwycił za nadgarstek. Dobrze, że on, nie ojciec.

-A ty z tąd wypierdalaj- warknął Ojciec do Dav'a.

Ten tylko skrzyżował ręcę na piersi i oparł się o framugę drzwi.

Jakby się w ogóle nie przejmował, że ktoś kurwa celuje do niego z broni.

Gra na czas, czyli musiał kogoś powiadomić.

Nagle poczułam coś przy mojej skroni. Pistolet.

Kurwa.

Serce mi się zatrzymało i spojrzałam tylko na przerażonego chłopaka.

Coś poszło zdecydowanie nie tak...

Zaczęłam panikować, kto się kurwa spodziewał.

Ojciec patrzał się na mnie z uśmiechem.

-Skoro chcesz tu zostać, to w porządku- powiedział radośnie Alex.

Nawiązałam kontakt wzrokowy z Dav'em. Spojrzał się na zegar na ścianie.

Czas. Gra na czas.

-Lavender, jeśli nie chcesz zginąć odrazu bolesną śmiercią, bądź posłusznym pieskiem.

-Jak ty się do niej do kurwy odzywasz?!- warknął Dav na ojca.

-Nie wtrącaj się- warknął Alex.

Nie umiałam myśleć.

Gra na czas.

-Dobra, Lavender. Albo strzał albo idziesz do mnie- warknął ojciec otwierając szerzej drzwi do jego gabinetu.

Już bym wolała strzał, ale nie powiedziałam nic.

-Lavender, nie mamy czasu.

-Ja bym wolał strzelić- powiedział Alex i chwycił mnie za szyję, dalej nie opuszczając pistoletu.

Fajnie, fajnie.

Cała się trzęsłam.

Spojrzałam się na Dav'a z oczami pełnymi łez i paniki.

Trzymał klamkę drzwi.

-To strzel i tyle- prychnął ojciec.

Po chuja się na to zgodziłam.

Alex uśmiechnął się szeroko.

I położył palce na spuście. Dobrze, że widziałam i go i Dav'a.

-Nawet kurwa nie próbuj- warknął Dav i niezauważalnie zrobił kilka kroków w przód.

Alex się do niego uśmiechnął.

Nie przedłużaj. Niech to będzie już mój koniec.

A później spróbowałam uciec od niego ale gówno to dało.

Kopnęłam go w kroczę, przez co puścił rękę z mojej szyi, a ja mimo pistoletu zrobiłam kilka szybkich kroków w przód. A on strzelił. Nie trafił ale strzelił. Mój własny rodzony brat. Wycelował znów we mnie.

I znów strzelił. Tylko tym razem poczułam mocne pociągnięcie w bok, przez co spanikowałam, że to ojciec, ale odetchnęłam gdy poczułam silne ramiona Davida, jak łapie mnie w locie.

Do środka weszła policja.

-Ej, Lav- szepnął Dav.

-Wszystko okej? Nie dostałaś?- spytał.

Przez chwilę walczyłam z oddechem.

-Nie... Chyba nie...- wyjąkałam.

-Muszę iść do Emmy- powiedziałam, ale chłopak chwycił mnie mocno.

-Nie teraz. Ava z nią jest. Nie martw się. Przyjechała autem i już prawdopodobnie jadą do mnie.

Przetarłam łzy.

-Chodź, jedziemy do domu- powiedział.

Chwycił mnie lekko za rękę.

Poszliśmy do jego samochodu.

Gdy dojechaliśmy na miejsce, Ava powiedziała, że Emma śpi. Po czasie poszła do domu, a ja się popłakałam. Te wszystkie emocje zebrały się i spowodowały, że po raz kolejny chce zniknąć.

Chciałam zniknąć, a jednocześnie tego nie robić.

-Lav...

-Mój własny brat do mnie strzelał- szepnęłam.

-Lavi...

-Obiecał. Obiecał Dav... Mówił, że nigdy mi nic nie zrobią. A teraz co?- mówiłam dalej.

-Kwiatuszku...

-Obiecał- zalałam się łzami.

-Ciiii, już dobrze. Lavi. Już cię nie zrani, obiecuję.

-Nie możesz takich rzeczy obiecać- powiedziałam cicho.

-Mogę.

-Muszę zadzwonić do Finna- powiedziałam.

Chwyciłam za telefon i wtulając się w chłopaka, czekałam, aż odbierze.

-Halo?

-Finn, mamy chyba problem.

-Dlaczego?- spytał zdezorientowany.

Westchnęłam.

-W skrócie, Alex porwał Emme, jak tam przyjechaliśmy, to do nas celował z pistoletu, oczywiście ojciec przy tym wszystkim był.

-I potem Lav, zgodziła się na nich propozycje, żeby jakby się zamienić z Emką, to Alex zaczął grozić jej z pistoletu, a potem nawet dwa razy strzelił. Niestety dla niego oczywiście mam niezawodny refleks i wszyscy są cali- powiedział Dav.

Idiota.

-Dobra. Zadzwonię do ludzi, spytam się czy oni poszli do więzienia, bo jak tak to mamy sprawę łatwą, chyba, że twoja matka, Lav, coś kombinuje. Dostaniemy się jakoś na kamery.

-Dobrze.

-trzymajcie się - powiedział i się rozłączył.

Zamknęłam oczy.

Za dużo.

-Muszę się ucz....

-Nie dziś Lav. Odpocznij.

Westchnęłam.

-Lav?- otworzyłam oczy i spojrzałam się na siostrę.

Podeszłam do niej, a ona mnie objęła.

-Już wszystko dobrze. Obiecuję...

-Przestań obiecywać Lavenda. Wiem, że robisz wszystko, żebym była bezpieczna- uśmiechnęła się lekko. Odwzajemniłam uśmiech.

Po chwili poszła do pokoju, a ja znów opadłam obok chłopaka.

-Martwię się o nią- szepnęłam.

-Spokojnie, Emma jest silna- powiedział.

Kiwnęłam głową.

Lepszy koniec początku [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz