Rozdział 17. Hiszpania

6 1 0
                                    

Spojrzałam się na niego zdezorientowana.

Nie chciałam się dalej pytać, wiem jak boli dopytywanie się o jakieś rzeczy.

Odwróciłam się w stronę widoku.

-Moi rodzice wyjechali z nią do Hiszpanii- zaczął cicho.

-Jest ode mnie dwa lata młodsza. Nazywa się Victoria. Wyjechali z nią dwa lata temu. Chwilę przed moją osiemnastką. Vica jest chora na raka, a w Włoszech mieli badania. Miałem tam jechać po zakończeniu liceum....

-Dlaczego nie pojechałeś?

-Lavi, poczekaj- uśmiechnął się lekko.

-W moim zwyczaju jest obwinianie się, sorki- uśmiechnęłam się lekko.

Objął mnie mocno.

-Moi rodzice z chuj wie jakiego powodu zerwali kontakt. W chuj się martwiłem, ale znalazłem kontakt do Vici. Wszystko z nią w porządku. Chce lecieć ich poszukać kiedyś.

Chciałam zacząć mówić, ale przyłożył mi palec do ust.

-Nie, nie nie jechałem przez ciebie, nie, nie polecisz ze mną, nie martw się- powiedział i dopiero wziął ode mnie rękę.

Zamilkłam.

-Mogę się spytać za to o twój jeden tatuaż?- spytał.

Kiwnęłam głową.

-Jakie w ogóle masz?- spytał.

-Ten- wskazałam na nadgarstek, na którym znajdował się napis Victory, z małym, ledwo zauważalnym  średnikiem, którego Dav chyba nie zauważył.

-Na ramieniu mam stokrotki, piwonie i lawendę, w jednym bukiecie, na brzuchu mam zachodzące słońce- powiedziałam.

Przez chwilkę się zastanawiał.

-Mogę powiedzieć Ci znaczenie tych obu- powiedziałam. Kiwnął głową.

-Zachodzące słońce wytatuowałam na mojej osiemnastce, Ava ma taki sam i też wytatuowała go na jej osiemnastce. Kojarzy się nam z dniem, w który się poznaliśmy. Lawenda, bo ja, piwonie to ulubione kwiatki Emki i kiedyś ją tak nawet nazywałam, ale tego nie lubi, a stokrotki bo... Bo Alex. Są w bukiecie, bo symbolizują, że jesteśmy rodzeństwem- powiedziałam.

Chwyciłam dłońmi za barierkę i oczekiwałam reakcji chłopaka.

Oparł brodę o moje ramię, cały czas obejmując mnie w talii.

Wyglądał jakby coś obserwował. Dopiero po czasie zorientowałam się, że mój nadgarstek.

Odłożyłam go na dół, czując się trochę nie pewnie, ale w ostatniej chwili on za niego mnie lekko chwycił.

-Kiedy, przez kogo, jak?- spytał skupiony. Wyrwałam od niego rękę i schowałam w ramiona.

Zauważył średnik.

-Nie musisz mówić, wystarczy, że powiesz mi tylko, kiedy i, że to nie przez Alexa.

Zaczęłam kręcić pierścionkiem.

-Lavi, proszę- szepnął.

-Powiesz mi proszę, przynajmniej kiedy?- spytał.

-Przed osiemnastką. Tata mi wtedy groził i nie wytrzymałam- szepnęłam.

Chłopak delikatnie obrócił mnie w swoją stronę.

-Hej, to już było. Już nie wróci- przytulił mnie.

-Wiem- szepnęłam.

-Co ty na to, żeby skorzystać z naszego magicznego przedmiotu?

-Magicznego czego?- spytałam.

Lepszy koniec początku [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz