Rozdział 62. Halloween

2 1 0
                                    

Dni zaczęły mijać szybciej, aż w końcu nadeszło Halloween.

Archerowi udało się ogarnąć opuszczone miejsce na imprezę. Była to z tego co wiem największą impreza Halloweenowa wśród wszystkich studentów w tym roku.

Wybierało się na nią mega dużo ludzi a Arch był z tego mega dumny.

Ustaliliśmy z wszystkimi, że ubieramy się w tematyce Marvela. Złoczyńcy, superbohaterowie, jak kto woli.

Temat imprezy to ogólnie były postacie fikcyjne.

Namówiłam Davida na połączony strój.

On był Jokerem, ja Harley Quinn.

Kupiłam sobie nawet perukę.

-Lav nie farbuje sobie włosów- powiedział chłopak.

-Musisz, bo w peruce nie wytrzymasz pewnie- powiedziałam.

-Nie zejdzie mi to- westchnął.

-Słuchaj, jak dobrze umyjesz włosy, to zejdzie Ci po pierwszym myciu bo kupiłam taką farbę- powiedziałam.

Westchnął.

-No dobra, ale jak nie zejdzie to cię zabije- powiedział i ściągnął koszulkę, żebym mogła mu je pofarbować.

Przewróciłam oczami.

Ogarnęłam mu je.

-Pomalujesz mnie potem?- spytał cały czas patrząc w lustro.

Najpierw się przebierzemy- powiedziałam.

Otworzyłam szafę i wyjęłam swoje ciuchy.

Postawiłam na biały top i białą kurtkę, która miała jeden rękaw granatowy, a drugi czerwony.

Do tego miałam czarne kabaretki, a na nie mega, mega krótkie spodenki.

Chyba z godzinę siedziałam nad makijażem, ale od toaletki wstałam dumna z siebie.

Dav miał na sobie zieloną  koszulę i fioletową  marynarkę oraz tego samego koloru spodnie.

Założyłam perukę a Dav jeszcze przed wejściem dał na żel włosy, do tyłu.

Ładnie mu było w zielonych.

Ja zrobiłam jeszcze tatuaże markerem oraz ozdobiłam mój kij bejsbolowy bo czemu nie. 

Vic była przebrana za wonder women co dla niej idealnie pasowało.

Z tego co mówiła, Diego będzie Trevorem.

Archer i Maya postanowili, że będą Hulkiem i Betty Ross.

Charlie i Lily za to postawili na coś innego. Lily była przebrana za Gwen, a Charlie za Peter Parkera, nie Spidermana.

Emily była czarną wdową, a Eliot Batmanem.

Kiedy wszyscy spotkaliśmy się już na miejscu pomogliśmy Archerowi trochę ogarnąć.

O dwudziestej zaczęła się imprezka.

-Vic chodź tu na chwilę!- powiedział głośno David.

Brunetka podeszła do nas.

-Nie oddalaj się od nas. Albo przynajmniej od Diego okej? Jest tu naprawdę dużo zboczeńców.

Dziewczyna kiwnęła głową.

-Spokojnie braciszku, będzie dobrze- uśmiechnęła się.

-Pilnuj tam Diego, nie pij za dużo i jak cos to dzwoń i się znajdziemy- znów kiwnęła głową.

Kiedy już poszła do swojego chłopaka Dav wskazał na mnie.

-Znikniesz mi na chociażby mikro sekundę i nie będę wiedział, że jesteś przy kimś od nas to nie chcesz być w swojej skórze- zaśmiałam się i pocałowałam go lekko.

-Nie odejdę daleko- obiecałam.

-Lav! Dav!- odwróciłam się w stronę Mayi.

-Archer kazał przekazać, że jakby cokolwiek się działo, to miejsce w którym zawsze ktoś od nas będzie to ten barek- wskazała na miejsce kawałek dalej - i, że macie za piętnaście minut przyjść tam bo gramy w nigdy przenigdy

Poszła też w kierunku Vic, za pewne powiedzieć to samo.

Postanowiliśmy, że pójdziemy tam bo w sumie tam jest alkohol i tyle.

A potem zagraliśmy w grę.

Udało się nam cudem znaleźć jedną pustą kanapę i stolik.

-Jak Vic i Diego się napiją przy spaniu z kimś z tąd to ją zabije- szepnął mi Dav.

Zaśmiałam się i usiadłam na jego kolanach.

-Ja zaczynam!- powiedziała odrazu Maya.

-Nigdy przenigdy nie prowadziłam samochodu po pijaku.

Dav i Arch wzięli kieliszki. To od dawna wiadomo, że oni są nieodpowiedzialni.

-Nic nowego- prychnęła pod nosem Vic na co David obrzucił ją spojrzeniem.

Uśmiechnęła się lekko do niego.

-Nigdy przenigdy nie spałem z nikim z tąd- uśmiechnął się Eliot.

Nic nowego.

Maya, Archer, Charlie, Lily oraz ja i Dav wzięliśmy po kieliszku. Czyli wszystkie nasze kochane pary. Oprócz Vic i Diego, ale to akurat dobrze bo za długo się nie znają.

Dav uśmiechnął się do Vic.

-Ma szczęście- szepnął.

Graliśmy w to chyba z pół godziny, a później poszliśmy się bawić.

Stałam przy barku z Mayą i Vic.

-Musimy sobie zrobić kiedyś wszystkie w piątkę nocowanie. Wiecie, wino jakieś słodycze i robienie paznokci albo takie tam sprawy- powiedziała Maya.

-Przydałyby mi się nowe paznokcie- jęknełam i spojrzałam na swoje ręce.

-Nie są tak tragiczne- poklepała mnie po ramieniu Victoria.

Uśmiechnęłam się.

-Lav, ktoś Ci do chłopaka zarywa- powiedziała Lily podchodząc do nas.

Odwróciłam się w stronę Davida.

Jakaś blondynka przebrana za chuj wie co stała przy znudzonym Davidzie.

Przewróciłam oczami. Poszłyśmy w czwórkę w ich kierunku.

-Joker, fajne przebranie. Masz swoją Harley Quinn?- spytała z cwaniackim uśmiechem.

Dav spojrzał się na nią z litością.

-Mam.

Z jej twarzy zszedł uśmiech.

-Ma- potwierdziłam podchodząc do nich.

David lekko się uśmiechnął.

Zjechała mnie wzrokiem od góry do dołu a potem odwróciła się i poszła.

Zaśmiałam się lekko.

O jakiejś drugiej wróciliśmy już do domu.

Lepszy koniec początku [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz