Rozdział 44. Perfect

2 1 0
                                    


Wstałam, to nikogo już nie było. Godzina 10.

Weszłam do kuchni, gdzie Vic, Dav i Emka siedzieli i o czymś rozmawiali.

-Hej- uśmiechnęłam się lekko i sięgnęłam do lodówki po jogurt pitny.

-Hej- uśmiechnęła się Vic. Usiadłam obok nich i spojrzałam na Emkę.

-Jak się czujesz?- spytałam.

-W porządku- uśmiechnęła się lekko.

Wypiłam po czym poszłam się ogarnąć i zadzwoniłam do Finna.

-Halo?

-Finn, jest sprawa...- zaczęłam opowiadać.

-Na pewno nie Nat. Wczoraj miał karę na telefon.

-To Fernandez. Pisał mi wiadomość. Pokłóciłam się z Dav'em, bo znalazł jakieś zdjęcie, gdzie wyglądało, że to ja się z kimś całuje. No i później, jak wyszłam wkurwiona z domu, to dostałam od niego wiadomość, jak tam mój związek i, że słyszał, że Emma dostała jakąś wiadomość i "żeby nic sobie nie zrobiła"- powiedziałam z łzami w oczach.

Jebany kutas, Włoch. Już nie polecimy wyrywać Włochów. A tym bardziej kurwa Hiszpanów. Zostali nam Anglicy.

-Okej. Wyślij mi screena. Jak chcesz, to przywieź tutaj Emme, to Sam z nią pogada. Weźmiemy ja gdzieś. Ale jak się zgodzi to na noc. Dobrze wam to wyjdzie wszystkim.

-Zapytam się jej. Dam Ci potem znać- powiedziałam.

-Spoko. Wyślij mi te zdjęcie. Jak dobrze pójdzie to samego Fernandeza wsadzą do więzienia. I kolejny problem mniej

-Okej. To pa!- powiedziałam i rozłączyłam się.

Przymknełam powieki i westchnęłam.

-Wszystko okej?- usłyszałam Dav'a.

-Tak. W porządku. Spytasz się proszę Emki, czy chce jechać do Finna? Mówił, że Sam z nią chce pogadać. I gdzieś ją wezmą.

Kiwnął głową i poszedł do dziewczyny, a ja w tym czasie wysłałam wiadomość Finnowi. Wczoraj nie miałam do tego głowy.

-Lav?- spojrzałam się na Emme.

-Mogę jechać do Finna na weekend cały?- spytała.

Był piątek.

-Zapytam się go- uśmiechnęłam się i napisałam wiadomość.

-Powiedział, że jasne- uśmiechnęła się szeroko.

Spakowała się, a później razem z Dav'em ją odwieźliśmy po czym pojechaliśmy do domku w lesie.

Prawie bym się po drodze wyjebała i w końcu doszliśmy do tego wspaniałego miejsca.

Naszego miejsca. Tylko i wyłącznie naszego.

-Pokarze Ci środek- uśmiechnął się szeroko i chwycił za rękę prowadząc.

Wyglądał jak takie przeszczęśliwe dziecko. Aż mi było z tym super.

Gdy weszliśmy, chłopak odrazu odpalił cicho radio.

I zaczął mnie oprowadzać kiedy w tle leciała piosenka. I to nie byle jaka. "Its my life".

Wnętrze było bardzo przytulne. Dużo drewna, beże. Bardzo ładnie było. Ale nic nie przebije pomostu.

Weszliśmy do sypialni. Duże łóżko.

A w kącie pokoju była gitara.

-Grasz?- spytałam.

Lepszy koniec początku [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz