ROZDZIAŁ 2

39 6 2
                                    

Nie sądziłem, że spotkam ją na placu zabaw. Robiłem wszystko żeby jej nie spotkać, nie chciałem jej więcej skrzywdzić. Może i nie chciałem żeby znikała z mojego życia, ale jeśli to miało sprawić żeby była bezpieczna, zrobił bym to za każdym pieprzonym razem jeśli bym musiał. Jej wypadek był z mojej winy, a dokładniej z winy osoby, która zepsuła  hamulec w moim samochodzie. Dokładnie wiedziałem kto to zrobił, choć nie miałem dowodów. Podczas kiedy Holly była w śpiączce, bywałem w szpitalu codziennie opowiadając jej co się wydarzyło danego dnia. Wykańczało mnie to, a szczególnie że moja siostra cały czas się upominała, że chce do Holly. Hannah polubiła dziewczynę, a ja nie potrafiłem powiedzieć małej blond włosej dziewczynce prawdy. W progu pokoju pojawiła się Hannah, patrząca na mnie z zaciekawieniem.

—Braciszku mamy problem.

Spojrzałem na nią ze zmartwieniem, bałem się co tym razem często przerastało mnie zajmowanie się nią.

—Jaki? Czy znowu bawiłaś się w małego kucharza?
—Nie coś ty, to bardziej poważna sprawa.
—No to mów.
—Zaprosiłam przyjaciółkę i nie wiem co mam jej dać do jedzenia i o której będzie.

Spojrzałem na nią z lekkim rozbawieniem.

—Ja coś przygotuje.
—Dziękuje braciszku. Zadzwonisz do Holly i się zapytasz za ile będzie?

Zatkało mnie, moja siostra zaprosiła do nas Holly. Nie chciałem odmawiać Hannah bo za dużo razy jej czegoś odmawiałem czułem się złym bratem, wiec muszę jej jakoś to wynagrodzić.

—Okej zadzwonię, ale ty biegnij sprzątnąć pokój i zajmij się Hadesem.

Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko i w podskokach wybiegła z pokoju. Musiałem zadzwonić obiecałem, ale coś mnie blokowało nie mogłem. Może ona nie chce ze mną rozmawiać.

—Hola.

Usłyszałem ten delikatny, piękny głos. Zakuło mnie w sercu bo choć ją pragnołem wiedziałem że nigdy nie będzie należeć do mnie.

—Hola, Hannah się pyta kiedy będziesz.

Usłyszałem ciszę w słuchawce, tak jak obstawiałem nie zamierzała do nas przychodzić.

—Jeśli nie chcesz to mogę powiedzieć, że nie możesz.

Wypaliłem na szybko, nie wiedziałem dlaczego się tak stresowałem tą rozmową.

—Jak jej zależy to mogę przyjść na trochę, chętnie się urwę z tego wariatkowa.
—Pobawmy się w wojne!-wrzasnol jakiś chłopiec
—NIE KONIEC NIE CHCE BYĆ ZNOWU BITY!-wydarł się z piskiem Xander
—To w makijażystke!-zawołała jakaś dziewczynka
—ZOE ZAPOMNIJ NIE JESTEM GOTOWY NA TAK GWAŁTOWNĄ PRZEMIANĘ!-warknoł Matt
—ZAMKNIĘCIE SIĘ W KOŃCU ? Może pobawicie się w fryzjera?-powiedziała lekko zdenerwowana Holly.

Nie dziwiłem się czemu chciała z tamtąd iść tam był jakiś cholerny armagedon.

—Nie pozabijają się?
—Nie chyba nie jedynie mogą stracić trochę włosów i nie tylko.

Zaśmiałem się lekko, brakowało mi jej cholernie mi jej brakowało.

                                    🍀
Smażyłem naleśniki, które zażyczyła sobie Hannah. Wyszło mi trochę ich sporo, ale nabieram wprawy. Kucharzem zawodowym to ja nie będę. Usłyszałem dzwonek do drzwi, mignęła mi biegnąca mała dziewczynka do drzwi.

—HOLLY!-wrzasnoł piskliwy głosik.
—Hola, słoneczko.

Ten głos był tak cudowny. W progu pojawiła się Hannah trzymająca za rękę brunetkę.

—Hola, Nate.
—Hola, Holly. Naleśnika?

Dziewczyna lekko się uśmiechnęła i skinęła głową.

—Ja z nutellą!-powiedziała stanowczo Hannah
—Zasłodzisz się.
—Nie prawda, jest to nie wykonalne.

Uniosłem jedną brew przypatrując się z ciekawością dziewczynce, co tym razem wymyśliła.

—Dołożę owoce.

Wyszczerzyła się dumna z siebie siedmiolatka. Czasami się zastanawiałem czy ona naprawdę jest ze mną spokrewniona.

KILLER 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz