PERSPEKTYWA HOLLY
Leżałam w łóżku wgapiając się w biały sufit. Walczyłam ze sobą, cholernie walczyłam. Wmawiałam sobie, że nie potrzebuje już Nathaniela w moim życiu, ale wczoraj dowiedziałam się, że cholernie go potrzebuje. Mam ochotę zadzwonić do niego, pojechać do niego i się w niego wtulić. Co mnie blokowało? To, że on mnie okłamał, ale miał trochę racji, nie znałam go do końca, a dokładniej nie pamiętałam. Przyciągał, tak cholernie mi go brakowało. Nie mogę tak się poddać, a co jeśli on też za mną tęskni? Nie to nie możliwe. Biłam się z myślami. Chyba z pięć razy już miałam włączony telefon oraz ustawione na jego kontakcie, wystarczyło kliknąć zieloną słuchawkę, ale nie mogłam poprostu nie mogłam. Wybrałam inny numer. Devon odebrał bardzo szybko.
—Hola, coś się stało?
—Mogę do ciebie przyjechać? Wiem, że to nie najlepszy czas, ale muszę się komuś wygadać a ty jesteś najlepszą o osobą w tej sytuacji.
—Chodzi o pewnego blondyna? Przyjedź, ale przywieź ze sobą sushi.
—Okej będę za jakieś dwadzieścia minut.Ucieszyłam się lekko, że będę mogła się wygadać i zobaczyć jak trzyma się Dev. W nas wszystkich udeżyła cała sytuacja, ale nikt nie obwiniał Nathaniela, bo nie było to jego winą. Okazało się, że coś było uszkodzone w samochodzie. Nate miał do wyboru, albo wjechać w ludzi, albo uderzyć w ścianę. Działał pod wpływem adrenaliny. Wybrał ścianę. Pamiętam to przerażenie. Zależało mi na nim i muszę sie z tym pogodzić. Wsiadłam do samochodu informując braci, żeby mnie kryli przed matką, jakby ona się dowiedziała dostałaby szału. Zajechałam do ulubionej restauracji, w której sprzedają najlepsze jedzonko. Odebrałam jedzenie i ruszyłam w stronę domu przyjaciela. Podjechałam pod dom, z którego wyskoczył Devon, rzucając się w moją stronę. Uśmiechnęłam sie lekko na jego widok.
—Masz?
—Mam.Chłopak się wyszczerzył, choć dalej było widać w nim ból to i tak wyglądał na szczęśliwego. Dziwnie wchodzić do tego domu wiedząc, że jeden z bliźniaków już nigdy tu sie nie pojawi. Rozglądałam się po korytarzu zdejmując buty. Oglądałam zdjęcia, na których było widać bliźniaków. Przy wejściu do salonu wisiał obraz, który najbardziej mnie zabolał. Było tam zdjęcie na którym znajdowała się cała nasza paczka wszyscy szczerzyliśmy się do zdjęcia. Sprzodu stał Theo, Dev i Lea. Xander był styłu po prawej stronie pijąc razem z Mattem, Obok nich było widać Nathaniela który trzymał mnie na ramionach. Ja się szczerzyłam z rękoma wyrzuconymi w powietrze. Wyglądaliśmy na tak szczęśliwych. Niestety to nigdy nie wróci bo jednej osoby zawsze będzie brak. Stałam i wpatrywałam się w fotografie. Oczy coraz bardziej mi się szkliły, miałam nie płakać.
—Wiesz, że Theo by chciał, żeby nasza paczka się nie rozleciała?
—Domyślam się. On zawsze walczył, żebyśmy mimo kłotni dalej razem się trzymali, ale czy jest to wykonalne?Skierowaliśmy się w stronę salonu. Nic się tu nie zmieniło wszystko było ułożone tak perfekcyjnie, jak w muzeum. Państwo Walker byli uzależnieni od perfekcji, co doskonale się widziało po samych ich synach. Zawsze byli cholernie perfekcyjni i to ich niszczyło. Spojrzałam na Devona, który szperał coś w kuchni, aż wrócił z talerzami do pokoju.
—To co chciałaś obgadać na temat Wooda?
—Nie wiem już co myśleć i robić. Myślałam, że go nie potrzebuje, ale ten wypadek i wczorajsze spotkanie uświadomiły mi, że ja nie chce być od niego daleko i nie wiem.
—Holly spójrz mi w oczy i mnie posłuchaj. Był u mnie wczoraj bo go o to poprosiłem. Wiesz, że on na ciebie cały czas zerka i boli go to, że ty tylko czasem? Powiedział mi to z takim żalem w głosie. On Cię kocha.Wpatrywałam się w Devona. To nie mogła być prawda, ale przecież to Dev on mi nie kłamał nigdy, nawet jeśli miało by mnie to skrzywdzić.
—On chce Cię zrozumieć.
—Mnie nie da się zrozumieć. Mnie trzeba zaakceptować taką jaką jestem.
—Wiem gwiazdko, ale daj mu szanse.

CZYTASZ
KILLER 2
Fiksi RemajaZastanawialiście się kiedyś jak odróżnić sen od rzeczywistości? Macie wrażenie, że wasz świat się zawala? Wasz grunt pod nogami znika? Nie wiecie co macie zrobić, zaczynacie się bać i ufać każdemu kto wyciągnie do was rękę, ale czy tak powinno być...