ROZDZIAŁ 7

38 5 2
                                    

Szykowałem śniadanie patrząc z irytacją na brunetkę. Cały czas paplała i próbowała mnie namówić na wyjazd wakacyjny. Wczoraj nie podjołem decyzji wiec dali mi czas do dziś, a ona truła mi tym dupę jakby chodziło o czyjeś życie.

—Dlaczego jesteś taki uparty?!
—Zluzuj księżniczko bo irytujesz.
—Jesteś cham!
—A ty obrażalska księżniczka. Wolę być chamski wprost niż obrabiać ci dupę z innymi, więc nie czepiaj się. Ja tylko jestem szczery, bynajmniej nie fałszywy.
—Czy ty sugerujesz, że niby ja ci obrabiam dupę za plecami?

Westchnołem z rezygnacją, dlaczego dziewczyny zawsze obracają wszystko przeciwko nam, a następnie zwalają na nas? Dziewczyna oparła się o stół kuchenny i patrzyła na mnie oczekująco.

—Jakby mnie to jeszcze obchodziło co ty robisz i skim.

Prychnołem. Spojrzałem na dziewczynę, która dalej obserwowała każdy mój ruch.

—To dlaczego tak bardzo ci przeszkadza Dev?
—W jakim sensie mi przeszkadza? To mój kumpel.

Wzruszyłem ramionami udając spokojnego i nie wiedzącego o co jej chodzi. Modliłem się o to żeby odpuściła i chyba los mi sprzyja bo nie drążyła, poprostu burknęła coś pod nosem i wyszła z kuchni. Nie powiem że nie ale mi ulżyło. Dziś wracała do siebie. Mój telefon zaczoł wibrować, wiec przerwałem robienie śniadania. Dlaczego każdy mi w tym przeszkadza? Głupich tostów zrobić nie mogę.  Zerknołem na wyświetlacz telefonu, ujrzałem zdjęcie radosnej dziewczyny o blond włosach na twarzy było widać pare piegów. Nie wiedziałem nawet kto ustawił to zdjęcie, ale domyślałem się że zrobiła to 6 lat temu nie zauważyłem tego wcześniej bo do mnie nie dzwoniła. Zastanawiałem się czy odebrać, byłem ciekawy dlaczego nagle po tak długim czasie do mnie dzwoni, ale czy powinienem odebrać? Skończyłem z tą dziewczyną pierdolone 6 lat temu. Miałem w tedy jakieś 17lat. Po zerwaniu nie dawała mi spokoju, wręcz mnie nawiedziała. Ostatni raz kiedy ją widziałem było rok temu, akurat kiedy była u mnie Holly. Spojrzałem ponownie na wyświetlacz, trzecie połączenie.

—Hola, no nareście odebrałeś!

Usłyszałem piskliwy głos dziewczyny i jej entuzjazm. Przewróciłem oczami.

—Po co dzwonisz? Skończyłem z tobą jebane 6 lat temu.
—Tak Nate u mnie super jedynie co to odezwał się do mnie twój kolega, bo się zaczoł mną interesować. A u ciebie jak tam.
—Jaki mój kolega niby zainteresował by się czymś takim jak ty?
—Will.

Rozłączyłem się odrazu na dźwięk tego imienia. Cały się spiołem, on chce zdobyć jej zaufanie aby zdobyć coś na mój temat, jakieś brudy. Ale on nie wiedział, że mam zbudowany mur wokół siebie, a ta dziewczyna jedyne co znała to moje imię, którego się brzydziłem. Na mojej twarzy pojawiło się obrzydzenie oraz wściekłość. Nie wiedziałem co mam zrobić i jaki następny krok zrobi Will. Jeśli tylko zbliży się do Holly, będę grał nieczysto tak jak on. Uduszę go własnymi rękoma, własnymi dłońmi. Zrobię wszystko aby poczuł cierpienie. Dlaczego tak na mnie działał? Tworzył ze mnie człowieka którym nie jestem, a może tylko udawałem. Nie chce popełnić tego samego błędu jaki popełniłem za dzieciaka, zaufałem Willowi, dałem mu szanse, a on dał mi nadzieje na co? Na lepsze życie, którego nie dostałem. Zrobił ze mnie osobę obojętną, nie zainteresowaną, miałem dalej uczucia nie zabił ich, ale zabił we mnie prawie wszystko stworzył swoje dzieło, swojego pomocnika, byłem jego zabawką, zabijałem każdą osobę, którą mi kazał, bo tak mnie nauczył. Moi rodzice nie byli przejęci moim zachowaniem poza domem, obchodziły ich tylko czubki swoich nosów. To jeszcze bardziej pomogło wzbudzić moje zaufanie. Potrafiłem zauważ każdemu, oddawałem się cały, ale Will to zmienił. Później pojawił się Devon, próbował mnie uratować, poznałem jego brata. Pomogli mi. Przez dłuższy czas miałem jeszcze problemy z agresją i byłem nadpobudliwy, ale mną się zajęli nie zostawili mnie. Byłem i jestem im cholernie wdzięczny, a szczególnie Devonowi za zabranie mnie z mostu.

—Wood, wszystko okej? Zbladłeś strasznie i spaliłeś tosty.

Nie odezwałem się nawet na nią nie spojrzałem. Wpatrywałem się prosto przed siebie, wszystkie wspomnienia wróciły i we mnie udeżyły. Musiałem z kimś porozmawiać. Brunetka coś jeszcze do mnie mówiła, ale nie mogłem się skupić na jej słowach, jedyne co wyłapałem, że rozmawiała chyba z Mattem i że chyba na nią czekają. Wpatrywałem się jak głupi w pustkę, przypomniał mi się każdy moment z moim ojcem i moją matką. Przypomniały mi się momenty z moich prób samobójczych.

—Cholera co z tobą! Żyjesz wogóle? Wood? Słyszysz mnie? Jeśli tak to pokiwaj głową czy coś.

Nie byłem w stanie użyć słów, pokiwałem słabo głową i przekręciłem w stronę dziewczyny. Była przerażona, zauważyłem ze do kogoś dzwoniła. Nie rozumiałem żadnych słów, które wypowiedziała, ale po chwili pojawił się w moim domu Xander i Matt oraz jakiś chłopak.  Xander i Matt próbowali zwrócić moją uwagę na nich i rozmawiali chyba z Devonem, ale nie jestem pewny. Mój wzrok cały czas skupiał się na przerażonej brunetce, którą przytulał jakiś chłopak. Zacisnołem szczękę i czułem, że wracam spowrotem do tego co się dzieje, dźwięki uderzyły we mnie po chwili.

—O proszę wraca do nas już zacisnoł szczękę wiec kogoś zaraz zabije.
—Xander wiem, że lubisz sobie żartować ale wydaje mi się że to zły moment, wiesz braciszku?
—Radzę ci się od niej odsunąć Delaney.
—Nie pacz tak na Xandra bo ma racje odsuń się od niej za nim to coś rzuci się na ciebie, a najlepiej wyjdź już z tego domu.
—Pójdę z nim.

Wyszła za nim. Zostawiła mnie. Kolejny cios zadany przez Holly Jonson.

—Zabije drania i powieszę go tuż obok głowy Devona, i tak wiem że to słyszy o to chodzi!
—Stary, ale o co ci chodzi? Holly nie należy do ciebie.
—Może Jonson do mnie nie należy, ale ja jestem cały jej.
—ALE TY KURWA MASZ ŚWIADOMOŚĆ ŻE TO JEJ PIERDOLONY KUZYN?
—Teraz już tak.
—Boże i dlatego jesteś nazywany pierdolonym Killerem.

KILLER 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz