ROZDZIAŁ 6

48 6 6
                                    

Siedziałem na kanapie, wysłuchując śmiechów i rozmów. Dlaczego ja ich nie wyrzuciłem za drzwi? A no tak ja ich nawet tu nie wpuściłem, sami weszli. Przeniosłem swój znudzony wzrok na Holly, wyglądała na szczęśliwą, obok niej siedział Dev, który ją obejmował, nie pasowało mi to.

—Trzeba omówić jutrzejszy dzień.

Wszyscy zaczęli się wpatrywać we mnie, jakby zobaczyli ducha.

—No to jaki plan? Słyszałem że bracia Jonson nie dotrą bo są chyba na basenach czy jakoś tak. Chwila to co ty tu robisz?

Devon czekał na odpowiedz Holly, wpatrując się w nią. No to raczej plan omówimy za godzinę.

—Dev, skup się!

Jedyne co było okej w przyjaciółce Holly to, że rozróżniała sprawy ważne  od tych ważniejszych, ale dalej jej nie lubiłem.

—Mam propozycje. Theo będziesz mi pomagał tylko tym razem sam, dasz rade?
Lea ty będziesz rozglądać się i pilnować czy nie ma czegoś lub kogoś niepokojącego i będziesz na łączności z chłopakami.
Devon będziesz pilnował Holly. Masz jej nie spuszczać z oczu jasne? Pasuje wszystkim ?
—Mi pasuje.
—Mi też.
—To będzie łatwizna.

Westchnołem z rezygnacją i w tej chwili brakowało mi braci Jonson, jeśli chodziło o moje walki oni jako pomoc byli nie zastąpieni. Bałem się, że pójdzie coś nie po naszej myśli. Przeniosłem swój wzrok znowu na Holly.

—Holly, masz się pilnować i słuchać Devona. Jasne?

Dziewczyna kiwneła mi głową na znak, że rozumie. Cholernie się bałem, ale nie o siebie tylko o nią.

—Ej wypijmy za przyjaźń- powiedziała zadowolona Lea.
—Czyli nie pijemy?-powiedziałem z przekąsem.
—To wypijmy za fałszywą przyjaźń.
—Lea, nie ma tyle wódki.- stwierdził Dev.

Widziałem przewrócenie oczami dziewczyny wyglądało to tak śmiesznie, błądziłem wzrokiem po pomieszczeniu, nie wiedziałem gdzie skupić swój wzrok, aż moje oczy napotkały, które były skupione na mnie.

—Ej co wy na to, aby gdzieś poleciec lub wyjechać w wakacje?

Wszyscy przenieśliśmy wzrok na Theo. Nie podobał mi się ten pomysł, wolałem siedzieć w domu.

—W sumie fajny był by wspólny wyjazd.- przyznała Lea
—Moglibyśmy poleciec! Może do Egiptu albo Chorwacji.-powiedział z radością Xander
—MALEDIWY!-wrzasnol Devon
—Dev ja wiem, że masz marzenia, ale dlaczego akurat Malediwy?
—Kochany Matheo nie zrozumiesz bo się nie znasz.

Zacmokał z zadowoleniem Devon, Matt przewrócił oczami i próbował spioronowac wzrokiem wszystkich, którzy się śmiali. Spojler nie udało mu się.

—Dobra kto jest na tak? -zapytał Theo

Wszyscy oprócz mnie i Holly podnieśli ręce.
Wpatrywali się w nas z oczekiwaniem. Widziałem, że brunetka na przeciwko mnie nie wiedziała co ma zrobić.

—Holly jedno słowo MALEDIWY.
—No nie wiem.-mruknęła pod nosem dziewczyna
—Może ci to przeliteruje M-A-L-E-D-I-W-Y.
—Dobra jestem za, jeśli Nate też poleci!

Wszyscy przenieśli wzrok na mnie, wpatrywałem się w brunetkę odrazu piorunując ją wzrokiem, doskonale wiedziała, że tego nie chce, wiedziała jak sprawić abym pojechał z nimi, .... z nią.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu, każdy wpatrywał się we mnie oczekująco.

—Opętało was czy co ? Mam wzywać karetkę ? A może lepiej Księdza ?

Odwróciliśmy się wszyscy w stronę małej zaspanej blondynki. Wiedziałem, że to tak się skończy ale przyznać muszę bawiła mnie ta sytuacja.

—Wydaje mi się czy nawiedziła nas mini damska wersja Wooda.

Spojrzałem z politowaniem na Xandra. Skąd się pojawiają taci idioci na tym zasranym świecie ?

—No bo jestem Wood idioto!
—O kurwa, aż tak zgrzeszyłem dwoje Wood na tym świecie to za dużo!

Hannah podeszła do Holly i się wyuliła wzdychając. Wszyscy wybuchli śmiechem, nikt oprócz Holly i Devona nie wiedzieli o istnieniu mojej siostry.

—Dlaczego się śmiejecie? przecież on jest chory.
—Chory na głowę bo brakuje wypełnienia.
—Po pierwsze jestem zdrowy jak ryba po drugie kochany braciszku posiadam mózg!
—Xander ile to dwa dodać dwa?

Xander wpatrywał się w Holly jakby miał ją zaraz udusić.

—Nie tylko nie matematyka, wiesz przecież że to najgorsze co może być!

Wyjęczał załamany Xander. Biedny nie wiedział ile to dwa plus dwa. Wszyscy wybuchli śmiechem, a Xander próbował obliczyć na palcach. Zaczołem iść na balkon i mijając Xandra poklepałem go po plecach.

—Kiedyś ci się uda stary.

Czy w to wieżyłem? nie. Czy mu tak powiedziałem, a on się wyszczerzył od ucha do ucha kiwając głową? tak. Przekroczyłem próg korytarza wychodząc na balkon, odrazu poczułem lekki powiew wiatru, nie był zimny i lodowaty był przyjemny, nie tworzył gęsiej skurki na mojim ciele. Odetchnołem z ulgą i wyjołem z kieszeni paczkę czerwonych malboro, z drugiej kieszeni chciałem wyjąć zapalniczkę ale jej tam nie było. Kurwa.

—Tego szukasz?

Odwróciłem się i patrzyłem na dziewczynę z zaciekawieniem. Trzymała w prawej dłoni moją czarną zapalniczkę. Spojrzałem prosto w jej oczy w których nie widziałem już smutku i bólu, widziałem radość oraz piękne iskierki, które odkąd ujrzała naszych znajomych w progu pojawiły się i nie znikały. Wyglądała tak cholernie dobrze.

—Zabrałaś mi moją zapalniczkę?
—Nie zabrałam tylko znalazłam.
—To to samo.
—Nie znasz sie! Mogę ci zadać pytanie?

Spojrzałem na dziewczynę. Ciekawiło mnie cholernie co siedzi w tej głowie. Nic nie odpowiedziałem jedynie kiwnołem głową i przekierowałem swój wzrok na zapalniczkę, którą zabrałem dziewczynie z dłoni. Odpaliłem fajkę i sie zaciągnołem. Spojrzałem na dziewczynę oczekując na jej pytanie, nad którym myślała.

—Dlaczego akurat Killer?

Moje usta ułożyły się w wąską linie. Ona chciała poznać mnie. Dlaczego? Czy to tylko czysta ciekawość? Co jeśli odpowiedz ją nie zadowoli i nie będzie chciała mnie znać?

—Na prawdę chcesz wiedzieć ? Chcesz poznać moje życie? Chcesz wiedzieć co przeżywałem jaki ból czułem? Całe moje popaprane życie jest złączone w tą nazwę. Dopuściłem się tyle masakrycznych czynów i wszystkie są w nazwie. Nie chcesz tego, a ja nie chce litości.
—WOOD WIDZĘ CIE NIE PODRYWAJ MI SIOSTRY I TU ŁASKAWIE PRZYPROWADŹ TU SWOJE CZTERY LITERY !-wrzasnoł rozbawiony Xander

Widziałem cichy śmiech oraz przewrócenie oczami brunetki obok mnie. Patrzyłem na nią piorunując ją wzrokiem na co ona tylko przygryzła wargę, żeby się nie roześmiać słabo jej szło.

—CZY JA SŁYSZAŁEM, ŻE WOOD PODRYWA MOJĄ JONSON?!

Devon jak małpa wskoczył na balkon, próbując zamordować mnie wzrokiem. Holly wyglądała na przerażoną oraz lekko w szoku całym zajściem, nie dziwiłem jej się. Podrywa moją Jonson, zabolało. Dlaczego on sobie ją przywłaszcza jakby była jego lalką?

KILLER 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz