Rozdział 14

19 3 0
                                    

Leżałem w szpitalnym łóżku, do końca nie wiedziałem co się stało. Rozglądałem się po pomieszczeniu, ściany były pomalowane na biało, w rogu pokoju znajdowało się krzesło obok którego stała szafka, na szawce zauważyłem jakieś kartki, biżuterię. Po mojej prawej stronie było nie zaduże okno z widokiem na parking, świetny widok. Nie prawdaż? Bolały mnie wszystkie mięśnie. Próbowałem sobie coś przypomnieć, ale jedyne co pamietam to że wygrałem wyścig i to tyle. Mam ucięty film, koniec po prostu koniec. Nie mogłem za bardzo się ruszyć, nawet po głupią szklankę wody. Kurwa co ja narobiłem, nie żeby było to dla mnie nowością, ale że aż szpital? Nate skup się, skup się pajacu na tym co się stało. Wyścig, Holly, Kate, śmieć, Theo. Gdzie jesy Theo? Rozejrzałem się ostrożnie po sali, byłem w niej sam. Co jest z Theo? Po chwili usłyszałem otwierające sie drzwi i kroki zmierzające w moją stronę.

—Dzień dobry! Jak się czujesz? Nieźle przyrąbałeś.-powiedział Xander
—Gdzie Theo? Ma się lepiej odemnie ?
—No tak, znaczy trochę ma się lepiej, bo nie czyje bólu...
—Xander po pierwsze gdzie jest Devon i w jakim sensie nie czuje bólu?
—Devon jest w domu z rodzicami, a Theo nie dał rady, przykro mi Nate. Lekarze ledwo ciebie uratowali, a Theo nie wytrzymał takiej presji.

Theo nie żyje, z mojej winy. Mimo, że byłem pogodzony ze śmiercią ludzi i z tym że to normalne, ale nie w mojej paczce, to nie mogła być prawda.

—Nate? Mogę cie o coś zapytać?
—Dlaczego nie zahamowałeś?

Milczałem, nie miałem pojęcia. Nie pamiętałem.

—Dobra nie będę cię męczyć, za dużo na dziś. Zaraz wrócę, tylko poinformuje jedną osobę, bo inaczej dostanie palapitacji serca.

Spojrzałem się na Xandra, próbując odgadnąć o kogo mu chodzi. Nikt nie przychodził mi do głowy do puki chłopak nie wyszedł i nie zamknoł do końca drzwi wiec było słychać piskliwy głosik. Holly. Była tu siedziała, czekała. Po co ? Przecież skrzywdziłem ją. Zadałem jej ból. Przezemnie cierpiała, okłamałem ją i przezemnie straciła przyjaciółkę.  Nie mieliśmy nawet pierdolonego czasu aby wymyślić plan by jej pomóc, cały czas coś się dzieje! Dlaczego ja ? Dlaczego to ja muszę być tym najgorszym? Może i zabiłem kilkunastu ludzi w swojej karierze, ale nigdy nikogo kto był nie winny nie tknołem. Wymierzałem sprawiedliwość. Will przesadził. Miałem pewność, że wszystko co się działo było sprawką Willa i jego ludzi. To on spowodował wypadek i trafienie w śpiączkę Holly, to on porwał blondynkę, to on wykorzystuje moją byłą. To wszystko jego wina. On był sprawcą.

—Xander! Wezwij chłopaków, mamy sprawę do obgadania i nie ma, że nie !
—Dobra, ale nie wiem czy Dev się zjawi.
—Musi. vida y muerte, ma wybór.

Xander zaczoł dzwonić i pisać do wszystkich, oczywiście kochana brunetka musiała spróbować pokrzyżować nam sprawę.

—Co ty sobie myślisz?!- wrzasnęła wbiegając do pomieszczenia, w którym leżałem.
—Holly zamknij się ja tu dzwonię!
—Ty na to się zgadzasz? Ten kretyn zabił Theo, a teraz wzywa wszystkich bo ma coś do powiedzenia! Nate ogarnij się cały świat nie kręci się w okół ciebie, nie jesteś pępkiem świata! To że przeżyłeś to było pierdolone szczęście, odpuść. Mamy dosyc twojego podejścia, ciebie całe życie bawi!

Wpatrywałem się z uwagą brunetce, słuchając ją uważnie. Zabił, uważała, że go zabiłem specialnie. Kolejny cios. Przestała mi ufać. Nie wieżyła. Już nie było iskierek w bronzowych oczach, był jedynie ból. Nie chciałem go zabić. Nie jestem aż tak okrutny, należał do paczki. Był dla mnie jak rodzina, jak brat.  Podniosłem się do siadu, na co Xander zaczoł panikować, dziewczyna stała cały czas obok mojego łóżka obserwując każdy mój ruch.

—Chcesz coś wiedzieć? Jesteś ostatnią osobą z tego grona powinna się wypowiadać, nawet nie znasz mojego zamiaru. Wiesz dlaczego chciałem żeby tu przyjechali? Nie no właśnie.

Wpatrywałem się uważnie w dziewczynę, która patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami.

—Masz racje dlatego najlepiej sobie już pójdę.
—Najlepiej poddaj się Jonson i wracaj sobie do mojej byłej oraz chłopaczka, którzy cie wykorzystują do własnych celów!
—O czym ty mówisz? Gadaj to moja siostra i chce wiedzieć i jak z twoją byłą?
—Pochwal się swojemu braciszkowi z kim się zadajesz no dawaj.
—Nie twój piepszony interes.
—Nie mój no spoko, sama sobie ratuj blondyne. Xander odwołaj spotkanie, księżniczka stwierdziła, że ma w dupie swoją pyskatą przyjaciółeczkę.
—Nate.
—Powiedziałem zdania nie zmienię!

Patrzyli się na mnie jakbym miał zaraz rzucić się na nich z łapami. Atmosfera jaka panowała w tym pomieszczeniu była nie do opisania. Holly spojrzała się na Xandra i wyszła z pokoju, odetchnołem z ulgą. Pieprzona księżniczka i pomyśleć, że za nią tęskniłem. Jak ja mogłem wogóle tęsknić za czymś takim jak ona? Za tymi brązowymi kudłami i oczami z blaskiem. Kurwa Nate. Oddychaj. Wdech i wydech. Wdech i wydech. Chwila co jeśli Holly jest w spisku z Willem? Co jeśli to wszystko wydarzyło się za jej zgodą? Co jeśli Will ją wykorzystuje do swojej zemsty? Wymyślam za bardzo. Powinienem skończyć o tym myśleć, ale czy potrafię? Czy jestem w stanie zostawić to tak? Oczywiście, że nie, inaczej nie nazywał bym się Killer. Zrobię wszystko. Ella será mi princesa, nie będzie należeć do niego

—————
Tłumaczenie:

ella será mi princesa- ona będzie moją księżniczką.
vida y muerte- życie i śmierć

KILLER 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz